Zacznę od tego, że na środowisku Linux/GNOME nie znam się wcale, co za tym idzie mam straszne problemy z instalacją "Przyjaznego Puchacza" na moim kompie. Z "jedynego słusznego systemu operacyjnego" chcę zrezygnować z powodu nadszarpywania moich nerwów ( podejrzewam, że dotyczy to większości użytkowników ).
Instalację zacząłem od ściągnięcia "przyjaznego puchacza" na HDD i próbowałem go jakoś zmontować na PenDriva, ale jakoś mi to nie wyszło, więc zamontowałem ISO na płytce. Wpuściłem ją do odtwarzacza, w BIOS'ie ustawiłem na BOOT'owanie z CD, instalacja zaczęła się dość pomyślnie (chyba), na ładnym fioletowym (jakby) tle ukazał się moim oczom napis UBUNTU pod, którym śmigały kuleczki. Jak to w każdej dobrej "Bajce" bywa coś się musiało zepsuć

Tak, że zwracam się do was z pytaniem, co takiego ja zepsułem i jak to mogę odkręcić.
Na wszelki wypadek poda specyfikacje sprzętową (może się przyda):
MoBo : AsRock G41M VS3
CPU : Pentium D 2,8 (mam możliwość podkręcania)
Pamięć Operacyjna : 1 x 2Gb PC10600 Patriot
Grafika : ATI Radeon HD2600 Pro (z chęcią zmienia nawet na jakąś słabszą ze stajni Nvidii)
HDD : Segate Barracuda 320 Gb [2 partycje NTFS, 1 partycja z UBUNTU 8.x (]nie pamiętam teraz dokładnie]
Dodatkowo z powodów wyższej ingerencji musiałem zamienić kartę sieciową na Sound Blaster'a 5.1 live (sbs0220)[jak ktoś chce stery pod okienka to mogę zapodać ]
Wszystko to zasila Trust (jakiś tam, muszę go jak najszybciej zmienić)
Nad kontrolą tego całego zestawu czuwa jak zawsze "jedyny słuszny system operacyjny" popularnie zwany XP'kiem, który w standardzie jest wyposażony w SP2, oraz masę dodatków zwiększających zdenerwowanie użytkownika.
Moim celem, jak na razie, jest zainstalowanie "przyjaznego Puchacza" jako Główny system oraz, jeżeli będzie to możliwe (bardziej z konieczności) pozostawienie jakiejś tam przestrzeni dyskowej na wynalazek Pana Gates'a ( w razie czego, jak by co, a może jednak, na wszelki wypadek), jak bym sobie nie dawała rady z Linux'em