Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej formie?

Materiały promujące system Ubuntu, stronę Ubuntu.pl, a także Forum i całą społeczność Ubuntu.pl
Awatar użytkownika
x86man
Piegowaty Guziec
Piegowaty Guziec
Posty: 4
Rejestracja: 03 lis 2009, 12:43
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 9.10
Środowisko graficzne: Xfce
Architektura: x86

Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej formie?

Post autor: x86man »

Witajcie!

Bardzo dobrze, że istnieje miejsce na tym forum, w którym można dyskutować o promocji Ubuntu. Chciałbym zabrać głos w tej sprawie, bo poniekąd jestem jej "ofiarą", a to, jak każda inna sytuacja życiowa może stać się przyczynkiem do przemyśleń: zarówno na temat swojej osoby, systemu operacyjnego i ludzi, którzy go zachwalają.

Na początku chciałbym zaznaczyć, że nie mam absolutnie nic przeciwko wolnemu oprogramowaniu czy open source (może krucjatowe nastawienie zwolenników tego pierwszego, skutkujące długaśnymi FAQami z zawartymi rozważaniami etycznymi o nazwie GNU/Linux trochę mnie bawią): sam uważam, że stosowanie instytucji własności prywatnej dla przedmiotów niematerialnych nie tylko mija się z celem, niczego tak naprawdę nie chroni, to jeszcze podkopuje pozycję "klasycznej" własności prywatnej przedmiotów materialnych: najczęściej nośników danych, które 'właściciel idei' także zawłaszcza (można to przeczytać u N. S. Kinselli http://mises.pl/255/255/).

W zasadzie całe oprogramowanie mojego kompa składa się z open source'owych aplikacji, z wyjątkiem może gier i softu od wypalania płyt, dołączonego do nagrywarki. Mój wybór tych programów nie był jednak podyktowany względami ideologicznymi. Jasne, cieszyłem się, że wspieram te inicjatywy, chociażby zwykłym nabiciem ściągnięć, sugerującym autorom, że ich dziecko cieszy się zasłużoną popularnością, ale decydowałem się na taki akurat soft głównie dlatego, że był lepszy od pozostałego. Skuteczniej realizował cele jakie przed nim stawiałem. Jedynym elementem, przy którym nie zdecydowałem się na eksperymenty był system operacyjny.

Słowem wprowadzenia: komputery użytkuję od 1992 roku (zawsze PC). W dzieciństwie radziłem sobie bez problemu z DOSem, dosyć późno dostałem coś bardziej "przyjaznego użytkownikowi", czym okazała się być nakładka Norton Commander (kvlt), przebrnąłem przez wszystkie Windowsy od 3.1 z wyjątkiem 2000. Muszę jednak zaznaczyć, że nigdy nie bawiłem się w programowanie. Przydzielanie pamięci, konfiguracje BIOSów, instalacje nowego sprzętu i oprogramowania, rozwiązywanie problemów bez głębszego dłubania w systemie, jednym słowem: szeroko pojęte użytkowanie, do tego się ograniczałem, bo tylko to mi było potrzebne.


Windows 7 - przelana czara goryczy.

Momentem, który zadecydował o wyściubieniu nosa zza produktów Microsoftu w poszukiwaniu nowego oesa, była premiera Siódemki, która okazała się Vistą ' . Ziściły się koszmary zapowiadane w przedpremierowych doniesieniach: w Redmond zrezygnowali z pracy nad MinWinem i postanowili ulepszać niewypał. Po doświadczeniu na własnej skórze jak zachowuje się nowy produkt Microsoftu i kolejnych newsach o powolnym uśmiercaniu XP i stopniowym odchodzeniu od jego wspierania, zdecydowałem, że już najwyższy czas zapoznać się z alternatywą.


Moja przygoda z Ubuntu, czyli w sidłach optymizmu entuzjastów

Od pewnego czasu na głównych polskich portalach w działach technologicznych prócz nieśmiertelnych flejmów prowadzonych przez zwolenników/przeciwników rozmaitych rozwiązań technicznych, można zanotować wzmożone dyskusje o systemach z rodziny linuksowych. Pojawiają się głosy o większym dostosowaniu ich do potrzeb tzw. zwykłego ludzia, o możliwości wyboru spośród wielu środowisk graficznych, o powszechnej dostępności rozwiązań ewentualnych problemów sprzętowych. Po prostu, żyć, nie umierać!

Poczytałem trochę o Linuksach, stwierdziłem, że Ubuntu będzie na początek najlepsze ze względu na jego prostotę, popularność i co za tym idzie dostępność sterowników sprzętu różnego. Ponieważ nie zależy mi na graficznych wodotryskach, zdecydowałem się na wariant Xubuntu 9.10. Spodobała mi się opcja LiveCD: pomysł genialny - zobaczyć cóż to w ogóle jest bez ingerencji w komputer. Ze zdziwieniem i niedowierzaniem patrzyłem jak łatwo Xubuntu radzi sobie z moją starą kartą dżwiękową SB 5.1 (Windows 7 wymiękł i już jej nie obsługuje, przeróbka sterowników skutkuje fatalną jakością dźwięku), jak prosto i bez zapychania dysku kilkusetmegowym softem od producenta włączyć cyfrowe wyjście SPDIF (mam kompa podłączonego do wzmacniacza). Już w LiveCD odpaliłem jakiś plik FLAC i cieszyłem się świetną jakością dźwięku, a przecież jeszcze niczego nie instalowałem!

Mimo początkowego zachwytu, zachowałem jednak dość rezerwy, by nie pokładać zaufania całkowicie w nowym, nieznanym jeszcze oesie i zdecydowałem się na instalację Xubuntu pod XPem.

W trakcie tejże pojawiły się już pierwsze problemy. Ekran w pewnym momencie zaczął wyglądać jak DOSowa wersja scandiska potraktowana sporą dawką promieniowania radioaktywnego. Monitor rozbłysł feerią oczojebnych pikseli, które pulsowały, przypominając mi komunikaty o braku sygnału, ale czy to miały symbolizować, tego nie wiem. Komp się zawiesił, trzeba było wcisnąć magiczny przycisk RESET.

Trochę to ostudziło mój zapał, ale nie dałem za wygraną i kolejna próba instalacji zakończyła się sukcesem. System się uruchomił, zmieniłem rozdzielczość monitora z jego natywnej, na niższą, 1280x960. Ustawiłem ponownie cyfrowy dźwięk przez SPDIF, ale byłem ciekawy jak Xubuntu poradzi sobie z drukarką. HP znany jest z softu, który zajmują kupę miejsca, strasznie zamula, a tu proszę: wsadzam wtyczkę USB i moja drukarka HP z serii 1500 w ciągu 20 chyba sekund była gotowa do użytku! Zonk i po chwili zachwyt taki jak z tym SoundBlasterem. Czyżby to miał być mój nowy faworyt w dziedzinie systemów operacyjnych?

Ciekawy tego, zacząłem sprawdzać kolejne rzeczy. Odtwarzanie video. I tu zaczęły się problemy. Wybrałem jakieś .avi - brak kodeka; zapytanie o pobranie. .mpg - brak kodeka; zapytanie o pobranie. Sprawdziłem jeszcze kilka najpopularniejszych formatów, ale w każdym wypadku to samo. To po co w ogóle wrzucają ten nicnieodtwarzający odtwarzacz do systemu? Skoro jest bezużyteczny, po co go zawierać w instalacji?

Dokonałem rekonesansu, sprawdziłem gdzie w nakładce XFCE znajdują się jakie opcje, upodobniłem trochę środowisko do windowsowego, wywalając dolny panel zarządzania nad obszarami pracy (czy jak to się nazywa...) i sprowadzając na dół główny pasek, ze skrótami do różnych aplikacji. Ustawiłem by wyświetlały się w nim nazwy aktualnie wyświetlanych okien, bojkotując rozwiązanie z 7 z samymi tylko ikonami programów. Zrestartowałem i...

Znowu rozmazane piksele a'la scandisk's space invaders... Pokombinowałem, że jest to kwestia analogowego trybu działania monitora (mam podłączony monitor do karty graficznej, zarówno analogowo jak i cyfrowo, na każdą okazję). Przełączyłem na digital, pojawił się ekran z myszą - logiem Xubuntu, po czym wszystko znikło. A na analogu? Piksele dawały po oczach kolejnymi błyskami, alarmując, chyba sam jeden Torvalds wie o czym. RESET. O co, do cholery chodzi?

Postanowiłem kilka razy z rzędu zrestartować Xubuntu: na 10 prób oczojebne kolory wściekle błyskającego ekranu pojawiły się 4 razy. Prawidłowości żadnej nie zauważyłem; po prostu, albo system się uruchamiał, albo nie. Stwierdziłem, że nie mogę być zbyt surowy dla niego, bo w końcu zainstalowałem go pod Windą, więc trudno całkowicie obiektywnie ocenić czy on tak szaleje sam z siebie, czy to jakiś konflikt ze starym OS.

Zignorowałem dyskotekowe piksele i zabrałem się za instalację liveboksa tp. Po tym jak Linux łatwo poradził sobie z drukarką i kartą dźwiękową nie spodziewałem się większych kłopotów: skoro akcenty kładzie na sieć (czyt. jest od niej kompletnie uzależniony), bo nawet najprostsze kodeki video chce ściągać z neta, to nie powinien mieć żadnych trudności z konfiguracją sprzętu, który z tym netem ma się łączyć. I w tym momencie przeceniłem Xubuntu. Kosmicznie się pomyliłem i od tego momentu zaczęło się pasmo kolejnych niepowodzeń i rozczarowań.

Wróciłem na XP i zacząłem przeglądać tematy z kolejnymi prośbami o pomoc. Najprostsze rozwiązanie: łączenie przez ethernet nie wchodziło u mnie w grę, nie mam w kompie sieciówki i nie zamierzam w nią inwestować w najbliższej przyszłości, a WiFi jest już zajęte - pozostaje tylko USB. A tu sprawa była beznadziejna.

Znalazłem kilka rozwiązań. Między innymi to na Waszym forum, przeznaczone dla starszej wersji ubuntu (viewtopic.php?t=54423). Odpaliłem konsolę i chciałem postąpić zgodnie z zaleceniami, ale poinformowała mnie, że nie mam, ani g++, ani make'a, ani gpp. Wróciłem do XP, ściągnąłem te pakiety z packages.ubuntu, wróciłem na Linuksa i co się okazuje? Że one już są zainstalowane! Więc co? Manager pakietów swoje, a konsola swoje?

Postanowiłem odnaleźć inne rozwiązanie, nie wnikając już w przyczyny schizofrenii poszczególnych części systemu: w końcu jestem Zwykłym Użytkownikiem, right? Znalazłem program UbuDSL, który wszyscy zachwalali, nie było wersji dla 9.10, ale do 9.04 była. Wybrałem. W końcu z mojego majkrosoftowego doświadczenia wynikało, że rzadko bywa, aby jakiegoś programu nie dało się odpalić na dwóch kolejnych Windowsach. Sądziłem, że ubuntu również zna chociaż trochę pojęcie kompatybilności wstecznej, ale okazało się, że znowu jest inaczej. UbuDSL dla 9.04 nie chciał za cholerę zadziałać na 9.10.

Zmęczony tym wszystkim, chciałem spróbować jak w końcu wygląda odtwarzanie video. Na packages.ubuntu.com znalazłem znajomy player z windowsów - vlc, który tam charakteryzuje się tym, że zawiera w sobie wszystkie kluczowe kodeki, pościągałem wszystkie paczki, jakie jego dotyczyły, sprawdziłem zależności wypisane na stronach, pościągałem też deby od tych sąsiadujących pakietów, wracam na Xubuntu, instaluję to i co? Okazuje się, że aby zainstalować jakiś, chyba już drugorzędny pakiet, trzeba również ściągnąć kolejny. Ściągnąłem. I co się okazuje dalej? Że na czerwono świeci się następny...

To samo z WINE, które chciałem odpalić, żeby zobaczyć czy na Xubuntu poszedłby Planescape: Torment czy jakiś Baldur's Gate, ogólnie gierki na Infinity, bo ja nie mam jakichś olbrzymich wymagań co do gier, trójwymiarów, klatek na sekundę. Po czwartym pakiecie, o który dopomniał się system, dałem za wygraną. Być może poddałem się za szybko, ale tego samego dnia miałem tournee po pokojach w ZUSie i US, gdzie niczym w Asteriksie byłem odsyłany po różne formularze. Na to samo po powrocie do domu nie miałem już ochoty. Tak jakby nie można było od razu wyświetlić całego drzewa zależności wymaganych pakietów...


Na instalację livebox tp (bezskuteczną) przeznaczyłem trzy dni. Ostatecznie wieczorem przyszło otrzeźwienie. Co ja w zasadzie, do jasnej cholery, robię? Zmarnowałem 3 dni na to, żeby uruchomić jedną rzecz, która w zasadzie powinna działać. Jeśli bowiem system bazuje na necie i pozbawienie go połączenia z nim powoduje [prawie] całkowitą jego bezużyteczność, to wykrywanie sprzętu, zapewniającego Sieć i jednocześnie tę użyteczność jest bezwzględnym minimum. Czyż nie?

Xubuntu 9.10 tego minimum nie osiągnął. Jeszcze rozumiałbym, gdybym używał jakiegoś sprzętu z kosmosu, ale przecież ten router to jedna z popularniejszych pozycji, szczególnie masowa w Polsce i Francji. Jeśli więc system nie może wykryć popularnego routera, to dla kogo jest przeznaczony? Z pewnością nie dla Zwykłego Użytkownika, korzystającego ze Zwykłego Hardware'u jaki wciska mu Zwykły Operator, dostępny na terenie całego kraju. Dobrze piszę czy coś się nie zgadza?

Po takich doświadczeniach slogan tego systemu: "linux for human beings" wydaje się być całkowitą kpiną. Możecie mi zarzucać, że za dużo na Windowsach czasu spędziłem, że jestem uprzedzony, ale ja sądzę, że to bzdura. Byłem gotowy poświęcić trochę czasu na poznanie komend konsoli, czytanie o systemach plików, rootach, etc. Zrobiłem to i w zasadzie nie dostałem nic w zamian. Poza upierdlistwem pytania o hasła porównywalnego z debatowaniem z Vistą czy chcę uruchomić na pewno jakiś program i odsyłaniem mnie od pakietu do pakietu w trybie ręcznej instalacji.

Ubuntu, mimo obiecującego początku i tego, że mnie ujął tymi rozwiązaniami, o których nigdy bym się nie dowiedział w Windowsie, w moich oczach się zdyskwalifikował, ale nie to jest głównym problemem. Problemem teraz staje się jego promocja, coraz to bardziej namolna i agresywna a jednocześnie coraz mniej rzetelna.

Ten system na pewno ma jakiś potencjał. Inaczej nie przykułby mnie na tyle dni do kompa. Ale na pewno nie można go traktować jako pełnowartościową konkurencję dla Windowsa na jego polu. A polem tego są właśnie Zwykli Użytkownicy. A już na pewno nie wolno opowiadać takich bzdur ludziom. To, że Microsoft wciska ludziom kit, nie znaczy, że Wy też musicie.

Jak dla mnie, nawet "linux for human beings" nie zrywa z wiekowymi stereotypami systemu dla ludzi, którzy mają dużo wolnego czasu, jeszcze więcej samozaparcia i żadnych innych zainteresowań.

Cieszę się, że nie zdecydowałem się na czystą instalację Ubuntu i zostawiłem jednak tego XPka, bo teraz aby mieć neta, musiałbym go instalować od nowa, co, jak wiadomo, jest procesem czasochłonnym i uciążliwym: w odróżnieniu jednak od tego Linuksa, kończy się sukcesem.

Jeśli Ubuntu ma być tym, o czym wszyscy dookoła mnie zapewniają, musi być w stanie przejść następujący test: po całkowitym formacie dać się zainstalować i samodzielnie osiągnąć połączenie internetowe bez pomocy innego OSa, błagań o pomoc i litanii ku najbardziej doświadczonym userom.

Płyta instalacyjna systemu + płyta instalacyjna ze sterownikami sprzętu = połączenie. Jeśli Linux nie wypracuje sobie jakiegoś uniwersalnego, automatycznego konwertera sterowników spod windy, nigdy nie podejmie walki i nie wyjdzie z kilkuprocentowego marginesu wpływu na rynek systemów operacyjnych... dla ludzi, prawdziwych, którzy wolą na weekend wyjechać z dziewczyną, a nie użerać się z instalacją jakiegoś powszechnego urządzenia.

Mimo wszystko Was podziwiam, do linuksa może jeszcze wrócę, ale gdy skończy się wsparcie dla XP a Ubuntu lub cokolwiek innego naprawdę dokona rewolucji, kiedy faktycznie środowiska graficzne obsługiwać będą dużo większy zakres komend spod konsoli (bo tutaj jak chce się zrobić coś naprawdę istotnego, nie da się tego zrobić w GUIach) i przede wszystkim, kiedy marketing linuksowiczów zbliży się do realiów, bo to, co się dzieje na Onecie, to skandal.

Cheers.
kklimonda
Zakręcona Traszka
Zakręcona Traszka
Posty: 585
Rejestracja: 20 kwie 2008, 04:21
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 11.04
Środowisko graficzne: GNOME

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: kklimonda »

Ubuntu i cały Linux to nie są po prostu systemy operacyjne czy nawet systemy + zbiór aplikacji. Model Open Source opiera się o społeczności. Dlatego też nie ma dobrego wsparcia dla Livebox TP po USB - prawdopodobnie mało komu było to potrzebne.

Ubuntu także nigdy nie stawiało sobie za cel bycia kompatybilnym z Windowsem - niespecjalnie zależy nam, deweloperom, na uruchamianiu programów z Windowsa. Czasem się coś odpali? Fajnie, ale naprawdę nie tędy droga (naszym zdaniem). Sterowniki? Tutaj jest różnie - zazwyczaj i tak musimy korzystać z zamkniętego firmware, ale nie jest to proste i przyjemne bo producenci sprzętu niechętnie pomagają.

Linux i Ubuntu nie wzniesie się ponad 1% jeszcze przez długi czas ale nam, deweloperom to nie przeszkadza - robimy to co lubimy i widzimy efekty. Że jeszcze nie jest tak fajnie jak gdyby mogło być? Nam się nie śpieszy.

Większość twoich problemów rozwiązałoby by wsadzenie sobie karty sieciowej za 15zł do komputera. Ale to moje zdanie - ja pamiętam jeszcze czasy gdy połączenie z modemem kablowym przez usb pod windowsem stwarzało różne problemy.

Co do agresywnej promocji - nie mamy wpływu na to co i jak promują ludzie. Że czasem robią więcej szkody niż pożytku? Prawda, ale nie możemy im tego zabronić. Może posłuchają a może nie.

PS U mnie Ubuntu przechodzi twój test na 3 maszynach..
Awatar użytkownika
hiroshi007
Serdeczny Borsuk
Serdeczny Borsuk
Posty: 190
Rejestracja: 11 lis 2008, 15:07
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 11.10
Środowisko graficzne: KDE Plasma
Architektura: x86
Kontakt:

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: hiroshi007 »

A mnie jedna rzecz dziwi napisałeś pierwszy post na tym forum, a miałeś już tyle problemów. Więc gdzie są twoje pytania? Myślałeś, że sam sobie z nimi poradzisz, a potem masz pretensje do nas społeczności, która też tworzy ten system, poprzez pomoc techniczną. Każdy ma problemy z Linuksem ja też byłem tu częstym pytającym jak zaczynałem swoją przygodę ale się nie poddawałem, gdy nie znałem rozwiązania tylko pytałem o rady. I wątpię, żeby ktokolwiek na Onecie nawet, napisał, że pod Linuksem działa wszystko. Wręcz przeciwnie wszędzie słyszy się, że ma on z tym problemy i dlatego ludzie trzymają się Windowsa.
A ty piszesz, że nie miałeś żadnych problemów z DOSem, lecz w Linuksie ciężko coś zrobić bez GUI. Trudno tobie zaradzić.
Osobiście życzę ci więcej optymizmu i do zobaczenia.
Awatar użytkownika
Nadril
Serdeczny Borsuk
Serdeczny Borsuk
Posty: 171
Rejestracja: 11 lip 2008, 10:54
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 11.04
Środowisko graficzne: KDE Plasma
Architektura: x86_64
Kontakt:

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: Nadril »

Miło, że spróbowałeś, nie spodobało się, trudno jest wiele systemów, rozumiem, że nie każdy lubi bawić się systemem. Niestety zrobienie systemu operacyjnego, który działa "out of box" z każdym dostępnym sprzętem, bez większego wsparcia producentów tego sprzętu jest nie możliwe.
x86man pisze: Płyta instalacyjna systemu + płyta instalacyjna ze sterownikami sprzętu = połączenie. (...)
Jakby producenci dodawali sterowniki do swojego sprzętu dla różnych systemów, to rzeczywiście mogłoby to tak wyglądać. Ja wybieram tych którzy tak robią.
x86man pisze: (...) Jeśli Linux nie wypracuje sobie jakiegoś uniwersalnego, automatycznego konwertera sterowników spod windy (...)
To bardzo trudne zadanie, wręcz wątpie czy możliwe. W pewnych przypadkach możliwe jest skorzystanie z takich sterowników, ale automatyzacja to naprawdę duże wyzwanie.
x86man pisze: (...) nigdy nie podejmie walki i nie wyjdzie z kilkuprocentowego marginesu wpływu na rynek systemów operacyjnych...
Nie wszystkim to przeszkadza. Mówi się, że im więcej użytkowników linuxa, tym lepiej dla społeczności i pewnie jest to prawda (lepsze wychwytywanie błędów aplikacji, lepsze wsparcie ze strony producentów), ale mi korzystanie z systemu, z którego korzysta nawet mniej niż 1% użytkowników nie przeszkadza. Niektóre programy, które wybieram są ściągane mniej niż 100 razy na wersję i co? Skoro mi on odpowiada, spełnia moje potrzeby, to nie przywiązuję do tego wagi.

Rozumiem, że promocja linuxa mogłaby wyglądać trochę inaczej. Lepiej by było gdyby zaczęła się od góry, czyli np. od wprowadzania go w szkołach (w końcu zawsze brakuje im pieniędzy). Jednak z braku takich inicjatyw (no dobrze są, ale mało skuteczne) normale jest powstawanie inicjatyw oddolnych, prowadzonych przez zwykłych użytkowników. Część z nich proponuje koledze instalacje tego systemu tak na próbę, część zainstaluje mamie na komputerze i pokaże - tu masz ikonkę FireFoxa i ona już będzie zadowolona, część będzie za to namolna i będzie spamować na Onecie.

Promocja linuxa opiera się też często na tym co nie jest istotne, czyli jakie to bajery graficzne posiada środowisko, że możesz obracać pulpitami i jeszcze sobie w środku wstawić akwarium.

Nie rozumiem dlaczego z moich podatków muszę płacić za licencje na windowsa i ms office'a dla wszystkich urzędniczek choćby kochanego ZUSu. W znakomitej większości przypadków wystarczyły bym im funkcje darmowych odpowiedników. Nie rozumiem, czemu biedna Szwajcaria wybiera darmowego linuxa (choć oczywiście płaci za jego wdrożenie i support) a bogata Polska windowsa. Tu powiniena być skierowana promocja moim zdaniem, ale nie jest to takie łatwe jak dopisanie komentarza na Onecie.
mopsisko
Piegowaty Guziec
Piegowaty Guziec
Posty: 16
Rejestracja: 26 paź 2009, 11:36
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 9.10
Środowisko graficzne: GNOME
Architektura: x86
Kontakt:

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: mopsisko »

Osobiście częściowo zgadzam się z Autorem tematu.Połączenia sieciowe są podstawową funkcją.Zaczynam przygodę komputerowa od linuxa i spędzam czas na pisaniu listów do kolegów o pomoc lub na dzwonieniu,bo internetu ni cholery nie mam.Ewentualnie wysyłam gołebia.Nie wszystko jest wynikiem tego iż brak jest sterowników.Raczej tego iż ich instalacja i konfiguracja połączenia w [akurat] Ubuntu całkowicie przekracza możliwości nowego entuzjasty komputera.Może pierw nacisk na to a kolejności dalszej na jakieś zabawki i wodotryski.Przykład : 8.10-wszystko chodzi bez najmniejszych problemów.9.04,zaczynają się problemy z internetem.I nie mam żadnego modemu tepsy czy netii.9.10...kompletna porazka internetowa i nie tylko.Dla mnie wyglada to jak sytuacja z vistą ; wypuszczamy balon próbny i niech ludkowie testują i wk......ją się,a my wnioski wyciągniemy.Sprawdziłem także Mandrivę 2009 free.Instalacja Netii....powodzenia dla wspomnianego nowego adepta.Tyle że jestem wredny dość,windowsy przegryzłem i linux także mnie nie zmusi do wciągnięcia białej flagi,:grin:
Awatar użytkownika
h!v
Sędziwy Jeż
Sędziwy Jeż
Posty: 38
Rejestracja: 04 wrz 2007, 05:05
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 8.04
Środowisko graficzne: Xfce
Architektura: x86

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: h!v »

Wytam

Zauważ, że i przez Ciebie przemawia "optymizm entuzjasty" ;). Windows'a XP dokładniej rzecz biorąc. Dla Windows 7 sam dam trochę czasu. Uderzanie w ten system nie mam narazie sensu. Developerzy dopiero się na niego przestawiają, jednak nie widzą go jak Visty, czyli nie wartego zachodu niewypału. Nadal brak sterowników, czy innych pierdół(np. dla web-kamery od MS nome omen ;)). Nazywanie tego Vistą jest jednak przesadą.

Cała seria windows to, gdzieś tam w ciemnościach, w zasadzie jedno i to samo jądro od lat. Prawda, kernel został przepisany dla Visty, stąd płacz ile oni nie wydali. Jednak sam użytkownik i tak tego wielce nie zauważy.

W sprawie alternatyw radzę zapoznać się z hackintosh'em, czyli OS X na sprzęcie nie od Apple. Po tym co piszesz wydaje mi się, że poszedłeś w złą stronę, choć wytrwałości Ci też nie brakuje. Ludzie z wiekiem chcą by coś działało. Po prostu. OS X to system dla takiego właśnie "pc-głupa"( zwij jak chcesz). Tam klik, tu kilk sratatata działa. Sam nienawidziłem tego systemu. Teraz zastanawiam się czy na następnej maszynie on nie wyląduje. Choć by po to by go wypróbować. GPGPU, wsparcie developerów, designerów. Czego wiecej?

Co do samego hasła.
Jeśli patrzysz z punktu widzenia użytkownika systemów Windows/OS X. Tak to kpina. Praktycznie wszystko się zgadza w wielu przypadkach. W tym i Twoim wypadku.
Od strony użytkownika systemów z jądrem Linux. Nie. Do tej pory żadna, popularna dystrybucja nie ułatwiała użycia z jądrem Linux jak Ubuntu. Są jeszcze przystępniejsze, dostają jednak nieco mniej światła reflektorów.

Samego Ubuntu używasz na własną odpowiedzialność. Doceniam chęć dyskusji. Ale wszystko robisz to na własną rękę, a opisywanie dotychczasowych problemów zbędne. Wielokrotnie wałkowano te tematy. Wspomniany brak odpowiedniego wsparcia producentów/developerów sprawia, że jesteśmy w punkcie wyjścia. Entuzjastów jak i tych co się sparzyli jest dużo.

Przyznaję jednak, że jak każde środowisko i to ma tą zgniłą część. Tych piejących peany na cześć wolnego oprogramowania i zachwalającego wszelkie co Open Source jest sporo. Tym samym śmierdzącym tłuszczem obrasta też i Fire Fox, gdzie "Open source, free, extensibility" to najważniejsze punkty sprzedaży, z których plusów rzadko kiedy, który skorzysta stricte. Tak zwani free-tards, którzy lubią, gdy nazywa się ich "geek'iem" tylko dlatego, że używa Ad-Blocka. Nie daj boże zainstaluje Ubuntu - uważaj bo zabije Cię blaskiem i swoją opensourc-owością. Fala peanów wtedy może osiągnąć 20 w skali WinShita. Bluescreen'a dostają wszystkie maszyny w okolicy.
Potrzeba rozsądku, gdy słyszysz, że coś jest Niebiańsko-zajebiaszcze. Sam zapytaj Siebie ile razy słyszałeś jak znajomy zachwala jedzenie/piwo/grę? Ile razy okazało się, że cudowności jest wręcz do "porzygania"?
Można przytoczyć na myśl jeszcze 3 mld much. Sam jednak przyznaj, że sam temat powstał bardziej z frustracji aniżeli chęci zapytania o sensowności hasła reklamowego Ubuntu.

W sprawie samego podejmowania walki.
Gross społeczności związanej z Linux to administratorzy. Tam jest Linux silny. Im się nie spieszy by jakaś dystrybucja zawojowała dekstopy. Sam często używają systemów od MS bądź Apple. Postrzeganie Ubuntu jako wielkiego rewolucjinisty jest też nieco błędne. Bastylia będzie stała jak stoi. Nie każdemu jej cień przeszkadza. A jak zimno w nim to niech się przesunie.

Dla Windows 7 radzę dać jeszcze szansę. Jego premiera miała miejsce niedawno( pomijam msdn i bety/RC). XP miał ciężki start także.

Pozdrawiam
h!v

PS. Zapoznaj się z linkiem w podpisie.
$ touch girl
Permision denied
$ sudo touch girl http://ars.userfriendly.org/cartoons/?id=20080608
Awatar użytkownika
mths
Serdeczny Borsuk
Serdeczny Borsuk
Posty: 101
Rejestracja: 18 maja 2008, 01:19
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: inny OS
Środowisko graficzne: KDE 3/Trinity
Architektura: x86_64

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: mths »

cóż za dyrdymały...

kolejna osoba, która się zorientowała, że Linux to jednak NIE JEST Windows... szkoda było moich oczu na czytanie tych zawodzeń, bo nic nie wnoszą do tematu.

x86man - czego ty się spodziewałeś, skoro całe życie używasz TYLKO Windows? ja też na swoim pierwszym komputerze 486dx2 miałem DOSa, potem oczywiście win 3.x, 95, 98 ... aż do XP. raz czy dwa widziałem jakiś terminal linuksowy, a na DOSie żeby odpalić grę musiałem przejść do katalogu przez komendę cd i wpisać jakiś start.bat czy coś podobnego. potem otarłem się o red hata 7.2 (sam zainstalowałem i 'skonfigurowałem') ale zaraz go wyrzuciłem, bo kompletnie nie radziłem sobie w tym systemie - nie mogłem nawet zamontować CD. nie zastanawiałem się dlaczego, po prostu pomyślałem, że to wina systemu - jest tak beznadziejny, że nawet nie widzi mojej płytki CD. siedziałem na windows, aż do czasu kiedy stwierdziłem, że mam już dość tego wszystkiego (wirusy, niestabilność i inne) - gwoździem do trumny były bsody i ciągłe zwiechy windows 2000 - skądinąd, uważam że to był najlepszy windows i dobrze mi się go używało, dbałem o niego, działałem rozsądnie, ale nagle system zaczął robić co chce, był nieprzewidywalny i nie potrafiłem nad nim zapanować ani zlokalizować przyczyny. rozsierdziło mnie to wielce i postanowiłem wrócić do Linuksa. myślałem, że nie będzie żadnych problemów - w końcu kiedyś już Linuksa widziałem, nawet sam zainstalowałem, no i DOS też opierał się na wpisywaniu jakichś dziwnych komend więc na pewno dam sobie radę. jakże wielkie było moje zdziwienie kiedy zacząłem używać Xubuntu (polecił mi je nauczyciel programowania, bardzo mu za to dziękuję, kocham go :D) - przeżyłem szok, ogromny szok i nie raz płakałem, że sobie nie radzę z tym czy z czymś innym, zakładałem bzdurne tematy na forum z prośbą o pomoc, długo walczyłem żeby coś osiągnąć w tym nieprzyjaznym, sto razy gorszym od windows systemie... ;] nie raz miałem ochotę wrócić do okien, ale w końcu zrozumiałem, że Linux to zupełnie inny system i potrzeba trochę czasu żeby nadrobić zaległości i zlikwidować wszelkie windowsowe nawyki. w miedzy czasie testowałem jeszcze wiele dystrybucji, aż dotarłem do FreeBSD (choć to już nie Linux, ale system unix-like) i się po prostu zakochałem. tak logicznego i łatwego w obsłudze systemu nie widziałem. nie wyobrażam sobie teraz powrotu do windows, nie ważne czy windows 7, windows 9 czy jakikolwiek inny - to byłby normalnie krok wstecz, cofnąłbym się w rozwoju o dobre kilka lat.

na moim przykładzie widać, że Linux jest dla każdego. nawet dla takiej lamy jak ja. wystarczy tylko troszkę ruszyć głową i zrozumieć podstawowe kwestie, poczytać o filozofii uniksowej i dać sobie trochę czasu, dojrzeć do tego. bycie naprawdę wolnym kosztuje. musisz ponieść tę cenę. wiem, to nie jest łatwe, ale warto. raz zainstalowany i skonfigurowany system działa latami, a ty masz wolne i robisz co chcesz.

kwestia promocji czy zachwalanie ubuntu to inna bajka. wcale nie uważam, że ubuntu jest dobrze promowane, że ludzie na każdym kroku wychwalają tę dystrybucję. częściej spotykam się z negatywnymi komentarzami i w ogóle niechęcią do Linuksa, a 90% ludzi nie wie co to jest ubuntu. nie wiem gdzie autor spotkał się z tą namolną i agresywną promocją. o ubuntu i linuksie mówi się cały czas za mało i ludzie wciąż są niedoinformowani, nie wiedzą, że jest coś innego, że jest jakaś alternatywa.

autorowi tematu polecam tekst http://czytelnia.ubuntu.pl/index.php/20 ... e-windows/ i http://en.wikipedia.org/wiki/Unix_philosophy oraz wiele podobnych tematów, których są tysiące...

na koniec z całą stanowczością stwierdzam: Ubuntu jest dla każdego i należy je promować, działać na rzecz jego rozwoju. ubuntu zrobiło ogromny krok naprzód, prężnie się rozwija, wiele jest jeszcze niedociągnięć, braków - ale nie od razu Rzym zbudowano. zwykły luzer niech używa wersji LTS i stosuje się do rad dostępnych między innymi na tym forum - a wszystko będzie dobrze.
FreeBSD - live free or die.
Keep it simple, stupid.
Awatar użytkownika
Jusko
Przebojowy Jelonek
Przebojowy Jelonek
Posty: 1380
Rejestracja: 21 gru 2007, 18:51
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: inny OS
Środowisko graficzne: GNOME
Architektura: x86_64
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: Jusko »

Panowie - zapominamy o jednym. U mnie jądro Linuksa (i ogólnie dystrybucje) obsługuje z marszu mój PC. Nie należy jednak zapominać, że zdarzają się jednak konfiguracje, gdzie Ubuntu czy inna dystrybucja polegają na całej linii. Wprawdzie miałem tylko raz problem z uruchomieniem Ubuntu na komputerze z jakimś Geforce 400MX, gdzie zamiast pulpitu był tylko czarny ekran, ale zdarzają się inne problemy. Wprawdzie to wina producentów, ale są sytuacje, gdzie ktoś ma kartę sieciową nad którą musi kombinować, to ekran zmienia się właśnie we wspomnianą "dyskotekę pikseli", czy po prostu dzieli się na 2 ekrany. Także mimo, iż na większości konfiguracji Ubuntu i inne distra sprawują się doskonale, to jednak przedstawianie Linuksa czy Ubuntu jako system idealny jest dalece przesadzone. Powiem szczerze, że nie dziwi mnie, że problemem mógł okazać się LiveBox TP poprzez USB. Popatrzmy na Linuksa bez emocji i obiektywnie...zdarzają się różne problemy. Nie aż tak znowu dawno czytałem o przesyłaniu poprzez IrDa plików między Nokią a laptopem. Nawet tak trywialna operacja wymagała dłubania w konsoli. Nie wiem, jak jest dziś (było to jakieś pół roku temu). Popatrzmy obiektywnie - nie zawsze jest różowo na desktopach.

Inna sprawa, że często faktycznie userzy porównują: "A bo w Windows robiło się to tak i tak", "Windows to i to", a Linux to faktycznie nie Windows. Takim tokiem myślenia nie zajedzie się daleko. A szczytem, nie wiem jak to nazwać...lamerstwa, głupoty, braku wiedzy...jest zarzucanie Linuksowi że jest zły...bo nie obsługuje programów z Windows:shock: Jeśli ktoś chce, by Linux był w 100% klikalny, i nie wymagający myślenia jak Windows, to mimo, iż jest Ubuntu, to niech wraca do Windows.
Registered Linux User - Number 482487

http://juskoit.cba.pl
Awatar użytkownika
x86man
Piegowaty Guziec
Piegowaty Guziec
Posty: 4
Rejestracja: 03 lis 2009, 12:43
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 9.10
Środowisko graficzne: Xfce
Architektura: x86

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: x86man »

Dzięki za sensowne potraktowanie tematu i Wasze odpowiedzi. Sprawa mi się trochę rozjaśniła. Już odpisuję... Na początku te dwie wypowiedzi:
kklimonda pisze:Ubuntu także nigdy nie stawiało sobie za cel bycia kompatybilnym z Windowsem - niespecjalnie zależy nam, deweloperom, na uruchamianiu programów z Windowsa. Czasem się coś odpali? Fajnie, ale naprawdę nie tędy droga (naszym zdaniem). Sterowniki? Tutaj jest różnie - zazwyczaj i tak musimy korzystać z zamkniętego firmware, ale nie jest to proste i przyjemne bo producenci sprzętu niechętnie pomagają.
Nadril pisze:Jakby producenci dodawali sterowniki do swojego sprzętu dla różnych systemów, to rzeczywiście mogłoby to tak wyglądać. Ja wybieram tych którzy tak robią.
Sprawa programów - jasne, programy z Windowsa to nie priorytet, szczególnie jeśli powstają wartościowe odpowiedniki. Tutaj większych zastrzeżeń nie mam. Na sprawę sterowników jednak zapatruję się inaczej.

Producenci sprzętu kierują się przede wszystkim rachunkiem ekonomicznym. Wielu z nich nie zadaje sobie trudu, żeby tworzyć cokolwiek pod niszowe systemy operacyjne. Niewłaściwą postawą wg. mnie, jest oczekiwanie od nich, żeby to robili. Nie będą, póki system operacyjny nie zdobędzie znaczącego udziału wśród innych. Może i są jakieś wyjątki, może ktoś z powodów prestiżowych pod linuksa pisze, jedno wiem na pewno: postawa roszczeniowa z Waszej strony, to najgorsze z możliwych wyjść. Pewnie, że problemów by nie było, gdyby pisali sterowniki i dla Was. Ale gdybać nie warto, narzekać na rzeczywistość też nie: lepiej jest wyjść z kontrą, przejąć inicjatywę i samemu się zatroszczyć o rozwiązanie.
To bardzo trudne zadanie, wręcz wątpie czy możliwe. W pewnych przypadkach możliwe jest skorzystanie z takich sterowników, ale automatyzacja to naprawdę duże wyzwanie.
Nie wiem, nie znam się, nie potrafię określić granic możliwości tych rozwiązań technicznych. Sądzę jednak, może trochę naiwnie, że podstawą dla jakiegokolwiek sensownego programu musi być pomysł. A tutaj pomysł jest prosty: jeśli pod linuksa nie ma jakiegoś sterownika, to musi on sobie go wyodrębnić z tego, co akurat jest, co mamy pod ręką. Może to być nawet ster tymczasowy, prowizoryczny, niewydajny, kobylasty utrzymywany do czasu, gdy taka czy owaka ekipa linuksowa zoptymalizuje go grzebiąc w kodach. Można cierpliwie czekać na doskonałość, o ile tylko prowizorka daje jakąkolwiek nadzieję. Jeśli sprzęt jest w ogóle nie do użytku, to nie ma o czym nawet gadać. To wtedy nie jest oprogramowanie dla ludzi, tylko raczej ludzie dla oprogramowania.

Chyba musi być jakiś powszechnik sterownika pod Windowsem, jakaś część wspólna im wszystkim, a jeśli tak, to być może można to podobieństwo wykorzystać i stworzyć konwerter sterowników, tłumaczący je z jednego OSa na drugi. I co najważniejsze: prosty i "przyjazny użytkownikowi" bądź całkowicie automatyczny.

Przykład Apple, które zamiast jak to zwykle po sekciarsku podzielić ludzi na swoich i wrogów od PC, wystąpiło z iPodem (gówniany player, moim zdaniem, ale nie o to chodzi) do wszystkich, jest tu chyba najlepszy. Mogli zrobić kolejną kampanię a'la 'I am Mac', obrazić się na resztę świata i zrobić empaczyplejer dla wiernych swojej platformie. Ale nie ograniczyli się i to zapewniło im sukces. Przygotowali jakieś ajtjunsy pod Windę i opchnęli iPody pececiarzom. I chociaż w serwisie Apple Pan Sprzedawca patrzył na moją siostrę jak na heretyczkę ('jak można używać naszego produktu na Windowsie?'), przez 10 minut szukał w swoim sklepie kompa z systemem Microsoftu i dziwił się jak na nim wygląda iTunes, a potem próbował zachęcić do kupna Maka, demonstrując harmoniję między tymi, to szybko przestał wydziwiać i wybrzydzać, gdy siostra stwierdziła, że skoro jego firma deklaruje, że odtwarzacz będzie chodził na jej sprzęcie, to ma chodzić, albo ona prosi o zwrot kasy. Jej nie obchodzi historia konfliktu ajbiemów, makintoszy, całych tych środowisk, jakie za nimi stoją, ona żyje w czasie, gdy popularniejszy jest akurat ten system, ten ma i skoro wmawiali jej, że iPod będze działał na jej sprzęcie, to ma działać. I podziałało. Kolejny egzemplarz był sprawny, a koleś, który faktycznie chyba był wielkim fanem produktów Apple, które sprzedawał, skończył zabawę w misjonarza.

Taką samą strategię zalecałbym i w tym wypadku. Skoro inni nie chcą się dopasować do Was, to Wy wkroczcie na ich poletko i przejmijcie inicjatywę.
Nie rozumiem dlaczego z moich podatków muszę płacić za licencje na windowsa i ms office'a dla wszystkich urzędniczek choćby kochanego ZUSu. W znakomitej większości przypadków wystarczyły bym im funkcje darmowych odpowiedników. Nie rozumiem, czemu biedna Szwajcaria wybiera darmowego linuxa (choć oczywiście płaci za jego wdrożenie i support) a bogata Polska windowsa. Tu powiniena być skierowana promocja moim zdaniem, ale nie jest to takie łatwe jak dopisanie komentarza na Onecie.
Ech, ja w ogóle nie wiem dlaczego muszę płacić jakiekolwiek podatki...:grin:
h!v pisze:Zauważ, że i przez Ciebie przemawia "optymizm entuzjasty" . Windows'a XP dokładniej rzecz biorąc.
Możliwe. Jak dla mnie to najlepszy domowy Windows jaki powstał. Swoją drogą, jestem ciekawy jak zareagowali ludzie z Microsoftu, gdy otrzymali przewrotny komplement, zawoalowany w potężnego lewego sierpowego, gdy im Vista nie wypaliła a ludzie zostali na starym XP...

Tak czy owak, nie ma to raczej większego znaczenia. Co za różnica, co skłoniło mnie do sprawdzenia Ubuntu? Każdy skądś i z jakiegoś powodu przychodzi. Jasne, że to wpływa na oczekiwania. Ale najważniejsze to chyba, co system ma mi do zaproponowania, prawda? No i po krótkiej znajomości stwierdziłem, że to nieprzewidywalny system. Potrafi robić w prosty sposób skomplikowane gdzie indziej rzeczy, ale może się też wyłożyć na banale. Coś jak wykładowca akademicki, który jest nieocenionym nauczycielem, ale czasem nie umie dojść na uczelnie, bo wywraca się na chodnik i nie umie wstać. Ja nie mam czasu jeździć za nim z wózkiem inwalidzkim.
Dla Windows 7 sam dam trochę czasu. Uderzanie w ten system nie mam narazie sensu. Developerzy dopiero się na niego przestawiają, jednak nie widzą go jak Visty, czyli nie wartego zachodu niewypału. Nadal brak sterowników, czy innych pierdół(np. dla web-kamery od MS nome omen ). Nazywanie tego Vistą jest jednak przesadą.
Większość sterowników z Visty pasuje pod 7, dlatego nazywam ten system Vistą ' (Prim). To po prostu Vista z service-packiem sprzedana jako zupełnie nowy produkt. Ale zarówno na jednym jak i drugim długo nie siedziałem. Sprzęt mam już leciwy (Athlon 1600+ 1,4 GHz, GeForce FX5200, 1 GB RAM, 40 GB HDD), więc i tak u siebie nie zamierzam ich instalować, ale widziałem co one robią z dużo lepszymi konfigurcjami. Zachęcające to nie było. Zresztą nawet jak kupię nowego kompa, to nie zamierzam zgadzać się na taką grandę. To, że kupię nowy sprzęt, nie znaczy, że OS ma zajmować 10 GB, wymagać 1GB RAMu, etc.

Dlatego chcę sobie znaleźć alternatywę. Jeśli będzie wydajniejsza od XP, to tym lepiej. Ale działać musi. Linux po prostu był pierwszym strzałem. To przyszło mi pierwsze do głowy i dlatego zdecydowałem się dać mu szansę.
W sprawie alternatyw radzę zapoznać się z hackintosh'em, czyli OS X na sprzęcie nie od Apple. Po tym co piszesz wydaje mi się, że poszedłeś w złą stronę, choć wytrwałości Ci też nie brakuje. Ludzie z wiekiem chcą by coś działało. Po prostu. OS X to system dla takiego właśnie "pc-głupa"( zwij jak chcesz). Tam klik, tu kilk sratatata działa. Sam nienawidziłem tego systemu. Teraz zastanawiam się czy na następnej maszynie on nie wyląduje. Choć by po to by go wypróbować. GPGPU, wsparcie developerów, designerów. Czego wiecej?
Dzięki za sugestię. Spróbuję.
Samego Ubuntu używasz na własną odpowiedzialność. Doceniam chęć dyskusji. Ale wszystko robisz to na własną rękę, a opisywanie dotychczasowych problemów zbędne. Wielokrotnie wałkowano te tematy. Wspomniany brak odpowiedniego wsparcia producentów/developerów sprawia, że jesteśmy w punkcie wyjścia. Entuzjastów jak i tych co się sparzyli jest dużo.
Sam jednak przyznaj, że sam temat powstał bardziej z frustracji aniżeli chęci zapytania o sensowności hasła reklamowego Ubuntu.
Wątpię, aby jedno dało się rozdzielić od drugiego, dlatego nie podejmuję się odpowiedzi, czego było więcej. Jeżeli coś doprowadza Cię do frustracji, mimo tego, że jak mniemasz, odpowiednio się przygotowałeś i dałeś coś z siebie, żeby tak się nie stało, a w końcu i tak pozostajesz bezradny, to kwestionowanie stanu ontycznego hasła reklamowego wydaje się adekwatnym, konsekwentnym krokiem. Opis "linux dla istot ludzkich" to może jest i opis marzenia, ale nie stanu obecnego. A to nigdzie nie było napisane, nawet małym druczkiem.
W sprawie samego podejmowania walki.
Gross społeczności związanej z Linux to administratorzy. Tam jest Linux silny. Im się nie spieszy by jakaś dystrybucja zawojowała dekstopy. Sam często używają systemów od MS bądź Apple. Postrzeganie Ubuntu jako wielkiego rewolucjinisty jest też nieco błędne. Bastylia będzie stała jak stoi. Nie każdemu jej cień przeszkadza. A jak zimno w nim to niech się przesunie.
No i to wyjaśnia bardzo dużo. Komiks z sygnatury również. To gdzie w zasadzie zmierza ta dystrybucja? Nie na desktopy? Sęk w tym, że postrzeganie Ubuntu jako wielkiego rewolucjonisty nie bierze się znikąd. Gdy czytam o akcjach typu 'rozdajemy Ubuntu', gdy czytam jak użytkownicy Ubuntu licytują się, kto ilu znajomych przekonał, to odnoszę wrażenie, że jednak mam do czynienia tu z jakąś rewolucją.
hiroshi007 pisze:A mnie jedna rzecz dziwi napisałeś pierwszy post na tym forum, a miałeś już tyle problemów. Więc gdzie są twoje pytania? Myślałeś, że sam sobie z nimi poradzisz, a potem masz pretensje do nas społeczności, która też tworzy ten system, poprzez pomoc techniczną.
Po prostu znalazłem w necie po prostu podobne problemy i nie widziałem sensu dublować postów. Nie traktuję Ubuntu, jak mówi kklimonda, jak systemu+społeczności. Oceniam sam system. To, że są ludzie skłonni do pomocy innym, to dobrze, ale to nie powód, żeby wypuszczać niedopracowany soft.
Każdy ma problemy z Linuksem ja też byłem tu częstym pytającym jak zaczynałem swoją przygodę ale się nie poddawałem, gdy nie znałem rozwiązania tylko pytałem o rady. I wątpię, żeby ktokolwiek na Onecie nawet, napisał, że pod Linuksem działa wszystko. Wręcz przeciwnie wszędzie słyszy się, że ma on z tym problemy i dlatego ludzie trzymają się Windowsa.
No widzisz. I gdyby sloganem Ubuntu było Twoje "każdy ma problemy z Linuksem" lub chociaż "zmierz się z samym sobą", sprawy by nie było. Wiedziałbym czego się spodziewać po ewentualnej instalacji.

Tymczasem gdy czytam jak lobby ubuntowe na jakichś głównych portalach informacyjnych przekonuje, że ten system może być godnym rywalem dla innych systemów i zrażeni do niego mogą być tylko tacy, którzy "kiedyś z nim przegrali" a teraz wszystko uległo zmianie i to system dla ludzi, zwykłych użytkowników, to jestem wprowadzany w błąd.

Bo okazuje się, że tu dalej trzeba ostro walczyć i "nie dawać się systemowi". A tego to ja nie nazywam normalnym użytkowaniem. To dobre dla hobbystów.
A ty piszesz, że nie miałeś żadnych problemów z DOSem, lecz w Linuksie ciężko coś zrobić bez GUI. Trudno tobie zaradzić.
Osobiście życzę ci więcej optymizmu i do zobaczenia.
Trudno w GUI znaleźć istotne funkcje, jakie są w terminalu. Z kolei jako nowy w Linuksie nie mam problemu z prostymi działaniami na konsoli, ale równie dobrze mógłbym je szybciej robić w GUI. Czyli inaczej: nie da się robić skomplikowanych rzeczy w GUI, tylko trzeba być obcykanym z konsolą. A jak się nie jest i co najwyżej można w niej nawigować, kopiować, usuwać, przenosić pliki, to to i tak zbędna sprawa, bo to akurat można robić w nakładce. A gdy konsola twierdzi co innego, a nakładka też, to już w ogóle ściana...

Trzymajcie się.
Awatar użytkownika
figa
Zakręcona Traszka
Zakręcona Traszka
Posty: 549
Rejestracja: 05 lip 2006, 19:42
Płeć: Kobieta
Wersja Ubuntu: 11.04
Środowisko graficzne: GNOME
Architektura: x86

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: figa »

Jak ja daję sobie radę z linuxem a nie należę do młodego pokolenia :) to linux a przynajmniej Ubuntu może służyć każdemu średnio rozgarniętemu użytkownikowi komputera który wie troszkę więcej niż gdzie jest klawisz do włączenia go.
Ubuntu jest coraz bardziej przyjazne i nie wymagające siedzenia w konsoli i bycia programistą.
Z linuxem i windowsem jest tak jak z nauką języka. Windows to jak j.polski z którym przeciętny użytkownik komputera spotyka się od dziecka i siłą faktu go poznaje a linux to jak język obcy którego trzeba się pouczyć .
Nie jest to jednak trudne, trzeba tylko poznać podstawowe zasady działania i jego filozofię które są w każdym z tych systemów inne.
Ja osobiście się uwsteczniłam w swojej wiedzy i teraz z Windowsem mam problemy :(
Temat rozwiązany - dodaj do tematu [solved] za pomocą zaawansowanej edycji pierwszego wpisu wątku.
Awatar użytkownika
hiroshi007
Serdeczny Borsuk
Serdeczny Borsuk
Posty: 190
Rejestracja: 11 lis 2008, 15:07
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 11.10
Środowisko graficzne: KDE Plasma
Architektura: x86
Kontakt:

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: hiroshi007 »

Po prostu znalazłem w necie po prostu podobne problemy i nie widziałem sensu dublować postów. Nie traktuję Ubuntu, jak mówi kklimonda, jak systemu+społeczności. Oceniam sam system. To, że są ludzie skłonni do pomocy innym, to dobrze, ale to nie powód, żeby wypuszczać niedopracowany soft.
Nie ma podobnych przypadków. Nie każdy ma podobny sprzęt do twojego i podobne oprogramowani. To co tu się liczy to błędy jakie wyświetla system i na podstawie tego się doradza.
Trudno w GUI znaleźć istotne funkcje, jakie są w terminalu. Z kolei jako nowy w Linuksie nie mam problemu z prostymi działaniami na konsoli, ale równie dobrze mógłbym je szybciej robić w GUI. Czyli inaczej: nie da się robić skomplikowanych rzeczy w GUI, tylko trzeba być obcykanym z konsolą. A jak się nie jest i co najwyżej można w niej nawigować, kopiować, usuwać, przenosić pliki, to to i tak zbędna sprawa, bo to akurat można robić w nakładce. A gdy konsola twierdzi co innego, a nakładka też, to już w ogóle ściana...
Wiesz w Windowsie jest o tyle źle, że większość widowsowych użytkowników w krytycznych przypadkach radzi po prostu przeinstalować system. A co jeśli ktoś tego nie potrafi, ma ważną pracę do wykonania "na wczoraj", ma ważne dane na dysku, których nie może stracić?
Przypomina mi się sytuacja, gdy użytkownik za radą antywirusa usuwa razem z nim ważny plik systemowy. System oczywiście nie wstaje. Nowa instalka. Stop.
Wystarczy uruchomić z płyty instalator systemu, wejść w konsolę odzyskiwania systemu, uruchomić:

Kod: Zaznacz cały

chkdsk /r
i system odzyska plik z płyty instalacyjnej.
Oczywiście z GUI też uruchomisz sprawdzanie dysku ale nie dociągniesz wtedy potrzebnego pliku i co jeśli GUI padło. Nie masz pojęcia ilu użytkowników Windy nie zna tego sposobu pomimo że potrafią zainstalować sami system. W rzeczywistości przeinstalować Linuksa jest o wiele łatwiej niż Windowsa i to beż utraty danych ale niewielu użytkowników tego systemu stosuje ten sposób bo zna inne narzędzia.
Awatar użytkownika
mario_7
Administrator
Administrator
Posty: 8594
Rejestracja: 30 sie 2006, 13:11
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 20.04
Środowisko graficzne: GNOME
Architektura: x86_64

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: mario_7 »

Nie wiem, nie znam się, nie potrafię określić granic możliwości tych rozwiązań technicznych. Sądzę jednak, może trochę naiwnie, że podstawą dla jakiegokolwiek sensownego programu musi być pomysł. A tutaj pomysł jest prosty: jeśli pod linuksa nie ma jakiegoś sterownika, to musi on sobie go wyodrębnić z tego, co akurat jest, co mamy pod ręką. Może to być nawet ster tymczasowy, prowizoryczny, niewydajny, kobylasty utrzymywany do czasu, gdy taka czy owaka ekipa linuksowa zoptymalizuje go grzebiąc w kodach. Można cierpliwie czekać na doskonałość, o ile tylko prowizorka daje jakąkolwiek nadzieję. Jeśli sprzęt jest w ogóle nie do użytku, to nie ma o czym nawet gadać. To wtedy nie jest oprogramowanie dla ludzi, tylko raczej ludzie dla oprogramowania.
Taką samą strategię zalecałbym i w tym wypadku. Skoro inni nie chcą się dopasować do Was, to Wy wkroczcie na ich poletko i przejmijcie inicjatywę.
Wiesz w ogóle o czym piszesz?
Jak na razie jedynym wyjątkiem są karty sieciowe, których sterowniki maja z góry określony standard działania i dało się go przetłumaczyć na zachowanie Linuksa (patrz: Ndiswrapper).
Jednak typowy sterownik dla Windowsa nie ma z góry określonego standardu działania, jest on tworzony pod kątem windowsowego kernela, do którego wgląd mają nieliczni (i w dodatku muszą podpisać cyrograf, że nikomu nie udostępnią kodu). Takiego sterownika nie da się ot tak użyć bez poznania jego źródeł, a czasem także źródeł, albo przynajmniej dokumentacji kernela.

Na szczęście są ludzie znający się na rzeczy i potrafią wykorzystać narzędzie zwane wsteczną inżynierią - albo rozkładają gotowy sterownik na czynniki pierwsze, albo metodą prób i błędów rozpracowują urządzenie i piszą od zera jego dokumentację.
Metoda ta jest bardzo praco i czasochłonna, otrzymane wyniki są co najmniej trudne w interpretacji (czasem trzeba wykorzystać specyficzne wersje asemblera, albo nawet kod maszynowy) i często nie da się w sensowny sposób opracować wszystkich funkcji urządzenia. Dodatkowo ta metoda w wielu krajach uznawana jest za nielegalną.

Mimo wszystko są ludzie z potężną wiedzą, który na przekór wszystkiemu robią to i dzięki nim Linux i inne open source'owe systemy obsługują tak wiele urządzeń.

Oczywiście znajdują się później tacy, co nieomal wyzywają programistów, że sterownik nie działa jak trzeba, albo "na Windowsie da się to zrobić"...

A co do wyjścia na przeciw... Chyba zburzę trochę Twój światopogląd...
Programiści jądra Linux już dawno temu ogłosili, że napiszą za darmo sterownik dla dowolnego urządzenia, jeśli tylko ktoś udostępni im takie urządzenie, poda jego porządną dokumentację, a najlepiej wyznaczy jakiegoś obeznanego w temacie konsultanta, żeby przyspieszyć proces. Jak podchodzą do tego różni producenci - sam widzisz.
Nie wiem co więcej da się zrobić - trzeba iść do każdej firmy osobo i błagać na kolanach o dokumentacje?

Istnieją teorie spiskowe (które patrząc na to, jak Microsoft załatwiał konkurencję w przeszłości nie są wcale tak irracjonalne) głoszące tezę, że Microsoft opłaca to, aby sterowniki do niektórych urządzeń były tworzone tylko i wyłącznie na Windowsy.
Awatar użytkownika
hiroshi007
Serdeczny Borsuk
Serdeczny Borsuk
Posty: 190
Rejestracja: 11 lis 2008, 15:07
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 11.10
Środowisko graficzne: KDE Plasma
Architektura: x86
Kontakt:

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: hiroshi007 »

Istnieją teorie spiskowe (które patrząc na to, jak Microsoft załatwiał konkurencję w przeszłości nie są wcale tak irracjonalne) głoszące tezę, że Microsoft opłaca to, aby sterowniki do niektórych urządzeń były tworzone tylko i wyłącznie na Windowsy.
Ja bym nawet podał kilku producentów laptopów, którzy nawet nie zamierzają dostarczyć sterowników do XP. Skoro laptop jest sprzedawany z Vistą to tak ma być. A potem na forum tegoż producenta userzy chwalą się gdzie w sieci znaleźli taki sterownik.
Awatar użytkownika
h!v
Sędziwy Jeż
Sędziwy Jeż
Posty: 38
Rejestracja: 04 wrz 2007, 05:05
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 8.04
Środowisko graficzne: Xfce
Architektura: x86

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: h!v »

Nie traktuję Ubuntu, jak mówi kklimonda, jak systemu+społeczności. Oceniam sam system. To, że są ludzie skłonni do pomocy innym, to dobrze, ale to nie powód, żeby wypuszczać niedopracowany soft.
Niestety to błędne podejście. Linux to nie Ubuntu. Ubuntu to nie tylko Linux. Ale właśnie też i społeczność. Tak lub inna. Jest ona częścią systemu wręcz.
Produkt Canonical jest targetowany na desktopy, prawda. Ma programistów za sobą i testerów. Jednak jako system bazujący Linuksie, systemie dedykowanemu serwerom i sieci, będzie miał wyboistą drogę przed sobą. Mając to na uwadze radzi sobie lepiej niż znakomicie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę budżety i firmy stojące za dwoma innymi OSami wspominanymi już.
Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej formie?
Nie jest dla Ciebie. Nie jest uczciwe wobec Ciebie. Dlaczego? Wiesz czego oczekujesz od systemu, czego chcesz. Chcesz Windows XP. Alternatywy, ale taką jaką znasz.
$ touch girl
Permision denied
$ sudo touch girl http://ars.userfriendly.org/cartoons/?id=20080608
Awatar użytkownika
command_dos
Wytworny Kaczor
Wytworny Kaczor
Posty: 288
Rejestracja: 11 wrz 2008, 12:22
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 11.04
Środowisko graficzne: Unity
Architektura: x86
Kontakt:

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: command_dos »

Ok, to teraz kolej na mnie... Krótko opowiem, co mnie zdenerwowało. Otóż @x86man stwierdziłeś, że na win7 (czy viście - nieistotne) nie zadziałała karta dźwiękowa, co poskutkowało cofnięciem się do wcześniejszej wersji wingrozy - xp. W domyśle masz zakodowane w stosunku do m$ wybaczanie, bo nauczyłeś się przez lata, że jak coś nie działa, to tak ma być - wiem, ja też zaczynałem w latach '90 (albo końcem lat '80 - już nie pamiętam) i znam to podejście... Jak na Ubuntu 9.10 nie udało Ci się uruchomić UbuDSL przeznaczonego dla wersji 9.04, skreśliłeś go - nie pomyślałeś o tym, aby lekko cofnąć się. ByTheWay - po premierze 9.10, stwierdzam, że canonical lekko się pośpieszył i sam czułem się po upgradzie jak beta tester...

Moja rada: jeśli masz ikrę, to pobierz iso z 9.04, zapisz na pendrivie UbuDSL i po czystej instalacji będziesz się cieszyć niezawodnym systemem - możesz to wypróbować na jakimś testowym dysku, albo przeznacz jedną partycję pod Ubuntu, bo z doświadczenia Ci powiem, że całkiem inaczej (gorzej) zachowuje się LivCD od systemu po instalacji... Aaaa, nie wiem jakim sprzętem dysponujesz, ale wydaje mi się (moje wrażenia), że gnome jest bardziej zjadliwy dla xp'kowca, więc zalecam Ubuntu zamiast Xubuntu - może nie będzie tych oczojebnych pixeli ;) które rozśmieszyły mnie do rozpuku...
Ubuntu User number is # 26071 - http://command-dos.blogspot.com/ - Mój skromny blog command_dos'a - pozdrowionka -
janek.sid
Serdeczny Borsuk
Serdeczny Borsuk
Posty: 132
Rejestracja: 16 paź 2007, 09:44
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 10.10
Środowisko graficzne: GNOME
Architektura: x86_64

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: janek.sid »

Jak tak czytam ten temat, to przychodzi mi do głowy jedno powiedzenie:
"syty głodnego nie zrozumie"
Bo nawet jeżeli syty kiedyś był głodny i miał takie same problemy, to teraz już jest syty i nie jest w stanie sobie przypomnieć jak to było być głodnym.

Przykład z życia, kiedy człowiek obje się tak bardzo, że chce mu się wszystko zwrócić, myśli sobie "nigdy więcej tak się nie objem" a do tego "chyba przez dwa dni nie będę nic jadł" po czym okazuje się, że jeszcze tego samego wieczora jest głodny a obje się jeszcze nie raz w swoim życiu.

Do czego zmierzam?

Jeśli osoba mająca pierwszy raz kontakt z zupełnie nowym systemem nie ma prawa się zniechęcić, czy być niezadowolonym, kiedy nowy nieznany system sprawia problemy, to kto ma takie prawo?

Zamiast zrozumienia zaczyna się wyliczanie błędów takiej osoby, oraz udowadnianie, że Windows też ma swoje wady:
- pytanie czy zakładający temat wie o czym pisze, mówiąc o sterownikach (oczywiście, że nie wie, do czego sam się przyznał od razu jak poruszył ten temat i niby dlaczego miałby widzieć o czym pisze?)
- mówienie, że producenci nie dostarczają sterowników do starszych wersji Windows, a więc nie tylko do Linuksa brakuje sterowników (dziwny taktyka pocieszania siebie przez czyjąś niedolę)
- mówienie, że coś kogoś zdenerwowało, w postępowaniu osób która pierwszy raz widzi taki system na oczy
- mówienie, a ja sobie potrafię poradzić z systemem chociaż nie należę do młodego pokolenia (co z tego, skoro osoba zakładająca temat najwyraźniej poradzić sobie nie umie. Jakie ma znaczenie dla kogoś, że ja coś potrafię, np. wyczynowo jeździć na rowerze? Czy to wam ułatwi naukę ekstremalnej jazdy na rowerze i uchroni od złamań?)

Ok, ja wiem, że staracie się pomóc, że macie dobre intencje. Ja o tym wiem. Ale czy jesteście w stanie z ręką na sercu powiedzieć, że jak osoba pierwszy raz mająca do czynienia z Open Source przeczyta wsze komentarze będzie również wiedziała, że te uwagi które przytoczyłem mają faktycznie pomóc, a nie tylko wytknąć błędy?

Czy najlepszym sposobem nauczyć dziecko pływać, to pokazać "o zobacz mały, tata potrafi pływać, więc jednak się da".

Czy nikt nie ma prawa zwyczajnie być niezadowolonym z Linuksa? Czy każdemu trzeba udowodnić, że się myli, nie może mieć prawa do własnego zdania. Czy nie wyrządza to więcej szkody niż pożytku, gdy dana osoba niezadowolona, że sobie nie radzi, zostaje jeszcze pouczona, że źle myśli i w ogóle się myli?

Czy nawet jeżeli wasze intencje nie są zgodne z moimi sugestiami powyżej, to jednak nie mogą być tak odebrane przez środowisko nie Linuksowe?

Ja niczego nie narzucam, sam jako zwolennik Linuksa zastanawiam się sporo nad tym co faktycznie środowisku Open Source pomaga, a co tylko pozornie pomaga, a faktycznie w najlepszym przypadku nie pomaga.

Wiem jedno, ja swoje dziecko będę przyzwyczajał od małego do różnych systemów operacyjnych, w tym Linuksa, żeby uchronić je właśnie przed zawężonym systemem myślenia, przyzwyczajeniami. Uszanujmy jednak, że nie każdy musi być tak otwarty na nowe rzeczy, nie każdy musi chcieć pokonywać przeszkody.
bogaczew
Serdeczny Borsuk
Serdeczny Borsuk
Posty: 211
Rejestracja: 13 gru 2006, 21:12
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 11.04
Środowisko graficzne: GNOME
Architektura: x86_64
Kontakt:

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: bogaczew »

Zmęczony tym wszystkim, chciałem spróbować jak w końcu wygląda odtwarzanie video. Na packages.ubuntu.com znalazłem znajomy player z windowsów - vlc, który tam charakteryzuje się tym, że zawiera w sobie wszystkie kluczowe kodeki, pościągałem wszystkie paczki, jakie jego dotyczyły, sprawdziłem zależności wypisane na stronach, pościągałem też deby od tych sąsiadujących pakietów, wracam na Xubuntu, instaluję to i co? Okazuje się, że aby zainstalować jakiś, chyba już drugorzędny pakiet, trzeba również ściągnąć kolejny. Ściągnąłem. I co się okazuje dalej? Że na czerwono świeci się następny...
nic dziwnego że się zniechęciłeś. trzeba najpierw mieć działającą sieć. dopiero potem instalować programy, sterownik ido grafiki, itp. wtedy jest o wiele, wiele łatwiej
Awatar użytkownika
Jusko
Przebojowy Jelonek
Przebojowy Jelonek
Posty: 1380
Rejestracja: 21 gru 2007, 18:51
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: inny OS
Środowisko graficzne: GNOME
Architektura: x86_64
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: Jusko »

bogaczew pisze:nic dziwnego że się zniechęciłeś. trzeba najpierw mieć działającą sieć. dopiero potem instalować programy, sterownik ido grafiki, itp. wtedy jest o wiele, wiele łatwiej
Ściąganie z packages.ubuntu nie jest trudne. Wystarczy tylko uważnie czytać i niczego nie pominąć.
x86man pisze:Witajcie!
Zmęczony tym wszystkim, chciałem spróbować jak w końcu wygląda odtwarzanie video. Na packages.ubuntu.com znalazłem znajomy player z windowsów - vlc, który tam charakteryzuje się tym, że zawiera w sobie wszystkie kluczowe kodeki, pościągałem wszystkie paczki, jakie jego dotyczyły, sprawdziłem zależności wypisane na stronach, pościągałem też deby od tych sąsiadujących pakietów, wracam na Xubuntu, instaluję to i co? Okazuje się, że aby zainstalować jakiś, chyba już drugorzędny pakiet, trzeba również ściągnąć kolejny. Ściągnąłem. I co się okazuje dalej? Że na czerwono świeci się następny...
Tu odbija się Windows. W programach dla Windows trzeba do instalatora upchnąć wszystko - każdą zależność - przez to instalatory zajmują czasem sporą ilość MB. Windows nie ma repozytoriów, więc wszystko musi siedzieć w instalatorze-kobyłce. W Linuksie jest raczej filozofia współdzielonych bibliotek z racji repozytoriów, które załatwiają sprawę. W Windows tego nie ma, więc muszą pakować wszystko. Sam wiem po sobie, że budowanie instalatora dla Windows, to mozolne zadanie, bo musisz myśleć za usera i aplikację, jakie dll potrzebne. W Linuksie to nie problem - repozytorium i hola - problem z głowy. Ale fakt - bez sieci to troszkę trudniejsze - tym bardziej, że nie każde distro ma coś w stylu packages.ubuntu.
Registered Linux User - Number 482487

http://juskoit.cba.pl
EROSMRW

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: EROSMRW »

janek.sid, podejrzewam, że wszyscy są zmęczeni już narzekaniem osób, co usiadły na chwilę do Ubuntu, nie poznały dobrze, a teraz narzekają....

Nikt nie rodzi się z wiedzą o komputerze i systemach. Poznanie Linuksa to nie jest okres paru dni... Produktu z Redmond też nie poznasz w takim czasie...

Przykładowo:
Postaw osobę, co nie widziała Windows na oczy, a całe życie pracowała na Linuksie. Daj jej parę dni na obeznanie się z systemem. Reakcja będzie podobna co u autora tematu...

Uważam, że nie x86man przesadza w swojej ocenie.
Awatar użytkownika
hiroshi007
Serdeczny Borsuk
Serdeczny Borsuk
Posty: 190
Rejestracja: 11 lis 2008, 15:07
Płeć: Mężczyzna
Wersja Ubuntu: 11.10
Środowisko graficzne: KDE Plasma
Architektura: x86
Kontakt:

Odp: Dla kogo tak naprawdę jest Ubuntu? Czy uczciwa jest jego promocja w obecnej form

Post autor: hiroshi007 »

EROSMRW pisze: Nikt nie rodzi się z wiedzą o komputerze i systemach. Poznanie Linuksa to nie jest okres paru dni... Produktu z Redmond też nie poznasz w takim czasie...

Przykładowo:
Postaw osobę, co nie widziała Windows na oczy, a całe życie pracowała na Linuksie. Daj jej parę dni na obeznanie się z systemem. Reakcja będzie podobna co u autora tematu...

Uważam, że nie x86man przesadza w swojej ocenie.
Tu się akurat z kolegą nie zgodzę produkty te akurat są bardzo do siebie podobne. Specyficzna budowa i sposób instalacji programów będący jednocześnie głównym systemem jego bezpieczeństwa sprawia jednak, że jego użytkownicy więcej uczą się o systemie Linux jak i Windows. W Windows wszystko wchodzi z automatu, w Linux też za pomocą GDebi installera można tak zainstalować paczkę. Jednak część specyficznych problemów dla linuksa takich jak nie wspierane sterowniki wymagają więcej kombinowania. Linux jednak dąży do automatyzacji takiej jaką ma Windows.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Promocja Ubuntu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości