mam spory problem z najnowszym ubuntu. Startuje strasznie wolno, startowal w 1.11 co dla mnie juz bylo ledwo do zniesienia a ostatnio startuje prawie w 2 min!
Uzywam go od bety. Na poczatku startowal nawet w jakies 50s... Uzywalem wielu trickow by ten czas skrocic a go wydluzylem dwukrotnie...
Ja wiem ze ten start ubuntu reklamowany przez canonical to dla mocniejszych komputerow niz netbooki ale bez przesady! Moblin w 15s startowal... (zostalbym przy nim gdyby nie mala mozliwosc konfiguracji, mala spolecznosc i zerowa dokumentacja by wywalic ten ladny, acz denerwujacy i utrudniajacy normalna prace interface i ustawic normalny pulpit z panelem itp. W repo jest xfce, ale ja, mimo ze na linuksie juz od prawie roku, slabo ogarniam, moze dlatego ze moblin na fedorze?


Wracajac do nieszczesnego ubuntu, ktore za przejrzystosc i funkcjonalnosc umilowalem nad zycie.
Moj netbook to Samsung NC10 z 2gb ram.
Uzywam go przede wszystkim do sluchania muzyki (rhythmbox, 90gb muzyki, zazwyczaj lezy zamkniety podlaczony do wzmaka), internet, torrenty, poczta, czasem jakies dokumenty oblookam)
Szybki boot jest dla mnie bardzo wazny, dlatego uznalem, ze takie bajery jak compiz sobie odpuszcze, bo jeszcze bardziej zwolni (ale troche mi tego brakuje)
mam wylaczone wiekszosc uslug i programow startowych. Ja sam patrze na bootcharta ale nie wiem co mam z tym zrobic.
