Ubuntu.pl 🇺🇦️ - Forum Ubuntu

Co do Windowsów to zależy kto i jak często i dużo instaluje i odinstalowuje programy, czy ktoś wywala śmieci i tempy z dysku i czyści rejestr, defragmentuje dysk.

Z linuxami to jest tak, że np. Ubuntu co pół roku wchodzi nowa wersja systemu. I często po dist-upgrade występują problemy. I jedynym sposobem jest wywalenie wszystkiego i zainstalowanie od nowa nowszego Ubuntu. Po drugie przy takich ciągłych dist-upgrade zostaje coraz więcej śmieci.

windy nie uzywam ,ubuntu po aktualizacji do wyszego 2 razy z powodu opery iflesha,zawieszal się ,a fedora tez po aktualizacji nie wstawala nie wiem z jakiego powodu czarny ekran ,ale to bylo z poczatku jeszcze dobrze nie znałem linuxa,teraz mam spoko.

Windowsa na razie nie przeinstalowuję w ogóle, bo go nie używam.

Linuksa natomiast generalnie co pół roku, jak wychodzi nowa wersja Ubuntu, upgrade'ów nie robię, bo przy okazji się dysk oczyści z nagromadzonych śmieci i zrobi porządek w katalogach, a po drugie zwykle mam nową koncepcję podzielenia dysku.
... Nie licząc instalowania innych dystrybucji, które zmieniają się u mnie nieregularnie.

Jak miałem Windowsa to robiłem to co około pół roku z powodu problemów z systemem (co raz bardziej niestabilna praca). Odkąd używam Ubuntu robię to też co pół roku, lecz z powodu nowych wydań. Jednakże od wersji 8.04 postanowiłem przeskakiwać tylko do wersji LTS (zobaczymy jak długo wytrzymam w tym postanowieniu )

Co pół roku, zgodnie z cyklem wydawniczym Ubuntu oraz GNOME

Z doswiadczenia wiem, ze windows xp, vista itd.. nie pochodzi dluzej niz pol roku chodzi coraz gorzej.

Vista nie wiem, ale xp używam (no choice :/) od 2 lat bez reinstalki, śmiga dobrze.
Ubuntu updatowalem 7.04->7.10 -> 8.04 i tyle

mój XP - 2,5 roku będzie jak nic
rodziców XP - 8 miechów (ich komp ma 12 - tyko ochrona av, bez zbędnych bajerów, bez specjalnej konfiguracji)
debian mój (desk+serwer) od lipca - uptime po 15-25 dni - problemów w zasadzie brak

Ja testuję rózne systemy,zainstalowałem nawet MAC-a na PC:DJak bym nie gmerał to chodziłby bardzo długo,ale czasem się nudzę....Nawet winda nie katowana nieprzywoitymi stronami i regularnie czyszcona ptrafi chodzić lata.

Kiedyś przy debianie to był tylko dist-upgrade lub ew. przekopiowanie systemu na inny dysk (potato ->woody -> sarge). Od kiedy przeszedłem na Ubuntu - co około pół roku, mniej więcej zgodnie z cyklem wydawniczym Ubuntu. XP jak najrzadziej ostatni chodził ze dwa lata tyle że ostatnio zużycie procka sięgneło 100% bez obciązenia a mi już się nie chciało naprawiać .

Windows? Stosunkowo często był pełen format dysku C. Ot zawczasu przygotowane instalki sterowników i innych pierdółek, chwila moment i komputer był jak nowo narodzony, zdrowy bobas.
Linuks? Ha, tu już jest inaczej. Jako, że mam podejście do systemu: "Jak sie posypie to mała strata" kombinuję ile wlezie. Tak więc często doprowadzałem mimowolnie do sytuacji, gdzie reinstalacja była zwyczajnie szybsza niż naprawa.
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że po każdej takiej "sesji" -zepsuj-przeinstaluj-, system jest bardziej dopieszczony i jeszcze lepszy. I takie to błędne koło rozwoju trwa.

[quote="""]Windows? Stosunkowo często był pełen format dysku C.[/quote]
Dzięki temu cudeńkowi: http://www.hiren.info/pages/bootcd już dawno zapomniałem o reinstalce Windows Na tej bootowalnej płytce CD jest wiele DOSowych programów w tym najlepszy z nich Norton Ghost do robienia obrazów partycji z poziomu DOSa bez konieczności uruchamiania Windows. Taki obraz zajmuje mało miejsca i w dosłownie 5 minut można w każdej chwili przywrócić system do momentu zaraz po instalacji. Lepszej metody nie ma. Drugim w kolejności przydatnym na tej płytce narzędziem jest Norton Partition Magic Server 8.05. Polecam!

Najnowszy obraz takiej płytki do ściągnięcia np. stąd: http://www.filestube.com/e91613f98d4e2f ... tails.html

Systemy zmieniałem bardzo często. Zawsze testowałem nowsze wersje dytro a to suse, a to mandriva, ubuntu itp. Ustatkowałem się dopiero gdy wyszło ubuntu 8.04 i miałem je aż do zeszłego tygodnia zaczęło się sypać wszystko po kolei. Naprawiłem jedną rzecz to na drugi dzień znowu się sypło coś. Postanowiłem zainstalować ubu 8.10 działa oka, ale wifi nie wstaje po wyjściu ze stanu wstrzymania.
Dziś doszły mnie słuchy, że debian jest jush tuż tuż więc pewnie znowu się szykuję zmiana, do tego jeszcze nowe stery do ati napewno nie omieszkam po testować z zamiarem pozostania na debianie, aż do jego kolejenej wersji czyli jakieś 3 lata:-)

Debian SID, pierwsza i zarazem ostatnia reinstalacja odbyła się w dniu instalacji, tj. jakiś 2001 - 2002 rok.

System jest mi potrzebny do pracy, nie mam czasu na żonglowanie dystrybucjami, a nie daj Bogowie, systemami.

Windows:
trzy razy przez pięć lat, raz z głupoty (nie wiedziałem, że można zmniejszyć partycję bez wywalania całego systemu z niej), raz przez sprzęt (dysk mi padł), raz przez ślepotę (przy instalacji Fedory sformatowałem nie tę partycję co chciałem). Obecnie Win stoi mi już od jakiś 16 miesięcy - stabilnie (naprawdę!). Włącza się niemalże wieczność (grubo powyżej pięciu minut), ale po tym działa już błyskawicznie. Reinstalować nie będę.

Linux:
Wielokrotnie. Lubię eksperymentować z dystrybucjami a mam za mały dysk, aby wszystkie mnie interesujące zmieścić na raz. Z powodu niedziałania systemu? Raz - miałem porysowaną płytę i instalowało się z niej niebootujące Ubuntu.

Kubuntu tylko wtedy gdy wychodzi wersja LTS. Do eksperymentowania mam VMware

Windows - od czasu posiadania Ubuntu - czyli od grudnia 2006 roku nie potrzebował takich zabiegów.
Linux - Raz , na samym początku nie umiałam sobie poradzić z reinstalacją x-ów, to gdzieś tak wiosna 2007.
Wszystko. Moje systemy też służą do pracy. Trzeci - Mint - od roku, od instalacji, nie wymaga reinstalacji - służy do grafiki.

Linuksa to mi się jeszcze ani razu nie zdarzyło przeinstalować ( bo zmiany distra nie zaliczam jako reinstalacji ).

A ja Ubuntu muszę instalować średnio co 2 tygodnie . Nie jestem zbyt doświadczonym użytkownikiem i zawszę coś przez przypadek zdewastuje i system już nie wstaje albo się tnie jak cholera .nie znam żadnego linuksowego ghosta

Na początku reinstalowałem Windows parę razy aż się nauczyłem z niego korzystać i teraz już od kilku lat ani razu. Za to mój ojciec jako panaceum na wszelkie dolegliwości Windows'a ma radę: reinstall (średnio raz na m-c). Zainstalowanego OpenSuse nie reinstalowałem ani razu. Jeśli chodzi o Ubuntu to kiedyś miałem na dysku wersję 6.XX i chodziła stabilnie, tak więc reinstall nie był potrzebny. Obecnie, można tak powiedzieć, robię reinstall codziennie (na razie jeszcze korzystam z Live CD)