Jak dla mnie, największym problemem w rozwoju Linuxa jest coś, co zakrawa niemal na sabotaż, a polega na dwóch przenikających się patologiach:
1. Kila firm robi dystrybucje Linuxa, i na nich zarabia, np Red-Hat, Suse czy Cannonical.
Te firmy dodają do swoich dystrybucji Linuxa własne zabawki, jak np Network Manager, czy Selinux.
Dziwnym trafem, w Fedorze i Red-Hat Network Manager zawsze działa, w innych dystrybucjach tylko czasami.
Dodatkowo np Selinux - w Fedorze i Red-Hat system po instalacji ma włączony tryb Selinuxa targeted enforce.
Próba włączenia takiego trybu targeted enforce w Debianie lub Gentoo?
Debian po wlączeniu tego trybu nie wstaje w ogóle (Squeeze, konfiguracja wykonana co do przecinka z oficjalnej wiki Debiana),w Gentoo Selinux w tym trybie pozwolil ostatnio podnieść tryb graficzny, ale błędów ma tonę, wcześniej udawało się podniesć tylko konsolę.
Skąd różnica?
Czy nie przypadkiem z tąd, że w każdej dużej firmie typu Red-Hat jest grupa inżynierów, którzy piszą własne łatki, których nie udostępniają zbyt szybko publiczności?
W Gentoo znacznie latwiej zrobić pancerny tryb grsecurity z pełnym ACL (odpowiednik Selinux Strict) niż odpalić Selinux targeted dedykowany na desktopy.
Albo np Apparmor.
W Ubuntu jest i dziala, modul Apparmor jest już (od wersji 2.6.36) w każdym kernelu z kernel.org.
Jednak wszystkie profile Apparmora, jakie widzialem, i cały userspace, wymaga kompatybilności ze starszą wersją Appamora - 2.4, do czego łatki są standardowo tylko w Ubuntu, w Debianie trzeba je nakladać na kernel przy kompilacji.
Dlaczego tryb kompatybilności wstecznej z wersją 2,4 apparmora nie trafil do kernela, tylko został w oddzielnych łatkach, które czasem pasują do jakiejś wersji, innym razem już nie?
Inny przykład wiąze się z Xorgiem i obecnymi jego opeikunami, z firmy Apple.
Od kiedy wzięli Xorga w swoje łapy, to każda kolejna wersja zawira drobne zmiany, dzięki którym nie pasują do niej żadne sterowniki, które działały na poprzednich.
Jak ktoś probówał ożenić ster Nvidii 173.*.* (do min GF-FX5200) lub 96.*.* (do kart GF2/GF4) z Xorgiem 1.11, pewnie wie, o czym piszę.
I właśnie takie korporacyjne podchody, gdzie spece od marketingu kombinują, jak zrobić to czy tamto, zeby u nas dzialało lepiej, niż gdzie indziej, są jedynym prawdziwym zagrożeniem Linuxa.
Bo choćby było 1000000 tysięcy dystrybucji, to i tak będzie w nich jeden Pidgin i jeden Firefox.
Za to rozmaite interesy korporacyjne, i podrzucanie całej społecznosci programów i rozwiązań, które po jakimś czasie zaczynają przysparzać potężnych kłopotów, badź trafiają mocno zdekompletowane, to najlepszy sposób, żeby zmienić opinie o Linuxie, że stabilnego i przewidywalnego, na nieprzewidywalny i niestabilny.
A np Ubuntu też zaczyna majstrowac na poziomie kernela, choćby wywalenie modulów snd-pcm-oss i snd-mixer-oss ma niewiele wspólnego z jakością systemu, czy interesem użytkowników, za to znacznie więcej wspólnego z utrudnianiem życia co niektórym.
Ciekawe po co, i dlaczego?
To by było na tyle
