Witam,
Fajną dyskusję tutaj prowadzicie, chciałbym dodać własne trzy grosze. Właśnie sam powróciłem do windowsa (xp), przez 3 tygodnie używałem Ubuntu 11.10, i przyznam, że system mi się bardzo podobał, te całe Unity też mi się bardzo podobało, wszystko się bardzo szybko uruchamiało słowem ŁOŁ! i pewnie bym już pozostał na tym systemie gdyby wszystko dobrze chodziło, ale niestety nie chciało.
Pierwszym problemem była instalacja: Próbowałem zainstalować Ubuntu na dysku SSD, obok windowsa xp który był na Raidzie, instalacja się zawieszała, odpiąłem dyski RAID i się udało, ale wtedy nie mogłem już później przeglądać owych dysków. Później zainstalowałem OpenSuse (też problemy podczas instalacji, a na zakończenie sam system mi się nie spodobał, powróciłem do Ubuntu, i tym razem instalacja, wraz z podpiętym Raidem się udała

- w sumie dopiero za trzecim razem dał się UBUNTU ładnie zainstalować bez problemów (chociaż dodał mi gruba (czy jak go tam zwał) - ekran wybierania systemów którego nie chciałem, i zaznaczałem w opcjach instalacji aby tego nie robił - tak mi się przynajmniej wydawało, że zaznaczałem)
Kolejny problem: obsługa dwóch monitorów - w moim przypadku monitora i telewizora, niestety w przypadku mojego Ubuntu aby korzystać z dwóch ekranów trzeba mieć oba cały czas włączone, bo często okna programów, wyskakują na drugim monitorze (telewizorze), w końcu poradziłem sobie z tą bolączką przez wyłączenie jakiegoś tam pluginu, ale wtedy wszystko się uruchamiało bardzo brzydko w lewym górnym rogu (w praktyce zawsze musiałem przesuwać okna), no i na koniec to co mnie najbardziej frustrowało to rwanie ekranu podczas oglądania filmów na telewizorze, przez dwa dni przeszukiwałem w necie rozwiązanie problemu znalazłem wiele rad i żadna nie działała, obraz wciąż rwał.
Następna bolączka: to Gimp, ja przywykłem do Photoshopa 7 i to tak mocno, że nawet nowsze photoshopy mi sie nie podobały, ale myślę sobie: "co tam... dzisiejszy gimp pewnie będzie kładł mojego photoshopa7 na łopatki, i w dodatku w 64bitach, a do interfejsu w końcu się przyzwyczaję...." nie zdążyłem się przyzwyczaić, bo obsługa tabletu kulała (problemy z ustawieniem aby reagował na czułość nacisku - co działało w innych graficznych programach, a następnie problemy z obszarem roboczym - tzn. w poziomie rysował mi dużo dłuższe linie, niż w pionie - problem znowu przez te dwa nieszczęsne ekrany)
Kolejna kropla goryczy: Blender! I to o czym wy tutaj dyskutujecie - brak aktualnych wersji programów. Wersja instalowana standardowo to 2.5cos słowem nie najnowsza, ani nawet nie-nowa śmiałbym powiedzieć, no ale można przecież zainstalować inne repo-cośtam i tak zrobiłem, zainstalowała mi się najnowsza wersja blendera, ale nieoficjalna z dodatkami i zbugowana

). Sądziłem że pod linuxem będę mógł tak jak w windowsie, wejść na strone Blendera, wybrać wersję którą mi się podoba, zaciągnąć i zainstalować, (ściągam blendera już od paru lat i zawsze są wersje na windowsa 32bit 64 i tak samo linuxa i zawsze bez problemu można zainstalować starszą wersję) ale niestety w UBUNTU tak łatwo nie jest

zaciągnąłem wersje z blender.org, i .... nie wiedziałem co z nią zrobić - ale system chyba powinien wiedzieć (tak mi się wydawało) - nie wiedział....
O problemach z CompizConfigiem rozpisywać się nie będę, ani o tym że banshee zjadał mi 50% mocy procesora (4 rdzeniowy q6600), ani o problemach z przełączaniem się na słuchanie muzyki z przedniego panelu.
Brakowało mi także jakiegoś ekranu podczas bootowania systemu (chociażby takiego jak przy zamykaniu systemu - sam fioletowy ekran jakoś brzydko wygląda - ba wcale nie wygląda).
Aby rozwiązać moje problemy serfowałem po sieci, i szybko znajdywałem tematy z moimi problemami, niestety rozwiązań było mniej, albo nie działały w 100%, w dodatku fora uświadomiły mi, że moje problemy to tylko początek, że prędzej czy później czekają mnie inne problemy (np z upgrejdami).
W końcu na dysku SSD zainstalowałem XP, na razie (świeża instalacja) uruchamia mi się dużo szybciej niż na RAIDzie, ba wszystko uruchamia się tak samo szybko jak na Ubuntu koniec końców nie mogę nawet powiedzieć, że Ubuntu jest szybsze od Windowsa XP.
Żałuję że Ubuntu nie sprostało moim wymaganiom, gdyby wszystko dobrze chodziło pewnie pożegnałbym się z windowsem i nawet za nim nie tęsknił (może poza Photoshopem), tyle się mówi o stabilności linuxa ale co z tego skoro owa stabilność to źle działające programy, albo ich brak, (albo brak nowszych wersji, albo nowsze wersje są, ale nie ma oficjalnej wersji pod twoj system) albo sterowniki, do tego nad tym systemem trzeba cały czas siedzieć i czuwać.
Nigdy nie dbałem o wygląd systemu moje xp wciąż wygląda jak 98, nie używam żadnych kompozycji, w sumie nie włączam komputera aby patrzeć na pulpit tylko aby uruchamiać programy i to one mają ładnie wyglądać, system ma działać i czuwać aby wszystko dobrze działało, a w Ubuntu jest na odwrót, sam system wygląda świetnie, można go szybko polubić (ja polubiłem), ale po zachwytach nad wyglądem systemu chciałoby się coś zrobić (wymodelować, wyrenderować, porysować, film obejrzeć, muzyki posłuchać, o graniu nie wspomnę).