Jako użytkownik Fedory (właśnie 12) mogę powiedzieć jedno:
- Aktualne pakiety, ale to standard.
- RPM nie są wcale straszne, a do tego jest po kliknięciu na niego odpowiednik Gdebi - klikasz zainstaluj i wsio.
- Każde nowe wydanie wprowadza nowości. Czasem powoduje to niestabilność (nowe nie musi znaczyć stabilne), ale kto każe robić Ci upgrade do nowej wersji dzień po wydaniu? Przeczekasz miesiąc lub dwa, po czym robisz upgrade do nowego wydania. Narzędzie PreUpgrade pozwala na upgrade z np. Fedory 10,
od razu do 12 - nie jak w przypadku Ubuntu, obowiązkowo numer po numerku. Masz Fedorę 12 to nie ma problemu, byś zrobił upgrade od razu do Fedory 14 (przykładowo, jeszcze takiej nie ma:-)).
- I najważniejsze...managerem pakietów jest Yum. Z nim miałem troszkę kłopotów. Obsługa nie różni się wiele: yum install nazwa_softu, yum remove nazwa_softu. Po prostu Yum nie zarządza jeszcze tak inteligentnie zależnościami. Domyślnie wyrzuca sam program pozostawiając je, więc trzeba do Yuma doinstalować jedną wtyczkę. Wpadnij na mojego bloga i przeczytaj
to. Czasem jednak Yum nawet pomimo tego chce wyrzucić za dużo (np. czcionki systemowe), więc jeśli uparcie chce wyrzucić za dużo, to po prostu dobrym pomysłem jest cofanie transakcji (czyli cofnięcie instalacji danego programu) i tyle. Przed cofnięciem jednak musisz upewnić się, że zależność cofanego programu nie jest przez inny program używana. Domyślnie PackageKit (Fedorowe Dodaj/Usuń) nie wyrzuca po programie zależności, więc radzę przywyknąć do instalacji spod konsoli i używania Yum z wtyczką --remove-leaves (wpierw trzeba doinstalować).
- Wszystko jest troszkę bardziej zbite w paczki. Nie można doinstalować samego, pojedynczego libsa. Potrzebujesz zainstalować jakąś poszczególną bibliotekę, to musisz zainstalować czasem przy tym całą paczkę/paczki.
- Fedora jest czasem na tyle do przodu, że by uruchomić program Tlen, trzeba było symlinkować biblioteki, ponieważ System miał nowsze niż autorzy Tlenu

Tak samo z tego zapewne też powodu, doinstalować musiałem w systemie ręcznie Qt4+Phonon, by program zadziałał.
- Niesamowity Plymouth (graficzny postęp ładowania systemu). Plymouth po prostu żyje. Możesz bez problemu wybrać motyw ładowania systemu, a motyw Solar rządzi - koniec z nudnym i statycznym ładowaniem systemu.
- Fedora wydaje się mniej problematyczna, co widać nawet po polskim jego Forum. Od czasu do czasu pojawiają się tylko tam tematy, a userów również mają zaawansowanych - zawsze znalazłem pomoc. W porównaniu do tego forum, gdzie tematy nowe powstają co parę sekund, daje to do myślenia...
- Fajne narzędzia jak SELinux (jeśli coś dzieje się nie tak, powiadamia Cię o tym i proponuje nawet rozwiązanie) czy ABRT (gdy program się wysypie, zgłaszasz nim raport i autorzy naprawiają problem, rzucając do pobrania aktualizacje).
- Kompresja pakietów - czasem coś zajmuje parę MB, a ściągamy z repo tylko parę KB dzięki temu. Przydatne dla mobilnych lub słabszych łącz.
- Dzięki Jigdo zawsze możemy ściągnąć uaktualniony obraz płyt. Nie trzeba już ściągać obrazu z momentu premiery, a dopiero po instalacji dociągać wszystkie łatki.
- Płytka DVD i wybór instalowanych pakietów. Od Ciebie zależy co będzie w systemie - czy zainstalujesz KDE czy GNOME, z GIMP'em czy bez. Koniec z tym co w Ubuntu - na starcie multum pakietów a później wywalasz czego nie chcesz. W wersji DVD masz wybór pakietów do instalacji (i możliwość upgrade systemu).
Więcej różnic nieszczególnie widzę. Wiem tylko, że dla mnie Fedora okazała się kompletną dystrybucją GNU/Linux, która wyparła u mnie nawet Debiana. Nie mam zamiaru porzucać jej dla jakiegoś tam Ubuntu czy Debiana. Nie jest jednak to Ubuntu, bo nie stara się ze wszystkim prowadzić usera za rączkę. Na początku Fedora wydawała mi się trudna, jednak z czasem okazała się tak samo prostą w użytkowaniu dystrybucją jak każda inna. Polecam po prostu spróbować. Tylko pamiętaj - to nie jest drugie Ubuntu, ale jeśli obcykany jesteś w preferowanym przez Ciebie środowisku graficznym, to dasz radę

Po prostu przestaw się na Yum i tak naprawdę to wszystko.