Czy jesteś "Linuksiarzem"? 34


W każdym chyba zawodzie można wyróżnić kilka typów ludzi. Jestem pewien, że psychiatrzy zdążyli rozłożyć każdy z nich na części pierwsze. Ja jednak nie jestem psychiatrą, a studentem w szkole życia i podczas moich studiów zauważyłem pewne cechy, które wyróżniają ludzi używających określonych systemów operacyjnych.

Kto wie, może OS, którego używacie wcale nie odpowiada Waszej osobowości?

Te cechy są prawdopodobnie najlepiej wyrażone przez reklamy Macintosha, Windowsa, czy IBM w odnoszące się do Linuksa. Może i są śmieszne i pokazują wspólne poglądy użytkowników na różne systemy operacyjne, nie sądzę jednak, że są rzeczywiście reprezentatywne. Uważam, że ludzie mają dalece bardziej złożone powody używania różnych systemów operacyjnych.

Myślę, że dokonywany przez nas wybór Linuksa, BSD, Windowsa, Apple’a, itd. sprowadza się tak naprawdę do tego, jak patrzymy na życie. Mówiąc prościej, systemy operacyjne można by podzielić na dwie grupy. Pierwszą, do której zaliczyłbym Windowsa i Apple’a można porównać do samochodu z automatyczną skrzynią biegów. Nie musisz wiedzieć, jak ona działa – po prostu wsiadasz i jedziesz. Druga grupa, do której włożyłbym Linuksa, BSD, itp., jest jak tradycyjny samochód z ręczną skrzynią biegów. W takim tradycyjnym samochodzie nie tylko wsiadasz i jedziesz – taki samochód staje się przedłużeniem Ciebie. Natomiast, co do wyboru OS podzieliłbym nas znów na dwie grupy: na tych, którzy chcą tylko, żeby działało i na tych, którzy w dodatku chcą wiedzieć, dlaczego to działa.

Naturalnie, życie nie jest tak proste, przypomina raczej cebulę z wieloma warstwami. Nadal jednak jestem w stanie obronić swoją tezę (choć możecie się ze mną nie zgadzać:) ). Używanie systemu operacyjnego z pierwszej kategorii jest stosunkowo łatwe. Nie musisz długo główkować nad tym, jak coś zrobić – po prostu to robisz. W praktyce, jeśli chcesz zrobić coś, do czego system operacyjny nie został zaprojektowany, szybko natrafisz na mur nie do przebicia. Systemy operacyjne z pierwszej kategorii usilnie starają się ukryć swoje “wnętrzności” przed użytkownikiem, żeby ten przypadkiem niczego nie zepsuł. Jest niestety i druga strona medalu: jeśli coś pójdzie nie tak, trudno to odkręcić. Większości użytkowników komputerów to odpowiada, tak samo jak samochody z automatyczną skrzynią biegów odpowiadają większości kierowców. Jeśli jednak stale frustrują Cię ograniczenia Twojego systemu, być może druga kategoria byłaby lepsza dla Ciebie.

Te OS-y drugiej kategorii, przy czym „drugiej” nie znaczy „gorszej”, są bardziej przejrzyste, jeśli chodzi o ich sposób działania. Możesz je rozebrać na części pierwsze, prześledzić działanie mechanizmu, i złożyć z powrotem. Jeśli kiedykolwiek miałeś zegarek z Myszką Miki i rozkręcałeś go i skręcałeś ponownie, wiesz o co chodzi. Ta kategoria jest dla ludzi zainteresowanych otaczającym ich środowiskiem. To ludzie, którzy nie tylko chcą wiedzieć, jak coś działa, ale również dlaczego. Użytkownicy systemów tej kategorii są zainteresowani, a wręcz zachwyceni, wyciąganiem z ich maszyn maksimum możliwości, w imię większej wydajności. Samochód z ręczną skrzynią biegów jest bardziej wydajny od tego ze skrzynią automatyczną, jeśli umiejętnie się z niego korzysta – i tak samo jest z tymi systemami.

Życie nie jest jednak tylko czarne lub białe, jest w nim wiele odcieni szarości. Jest też również niebieski, zielony, czerwony, żółty, i cała masa innych kolorów w spektrum dostrzegalnym przez człowieka… no, wiadomo, o co chodzi:). Systemy operacyjne nie są tylko czarne lub białe, a mój ulubiony system, w co święcie wierzę, mieści się w obszarze szarości. Jest łatwy w użyciu jak samochód z automatyczną skrzynią biegów – podziękowania za wysiłki twórców. Jeśli chcesz zajrzeć pod maskę i trochę w nim pogrzebać, nikt Ci tego nie zabroni. W sam raz by porzucić dowolną dystrybucję i zbudować własny zestaw a’la Linux od zera.

Podsumowując, chciałbym odpowiedzieć na pytanie tytułowe:
Q: Czy jesteś „Linuksiarzem”?
A: Tak, jesteś. Prawie każdy jest w jakimś stopniu.

Tłumaczenie: Konrad „Folken” Adamczyk, Mateusz „ddevil” Turski

Autor: Locutus
Na podstawie: Are you a Linux type?


Skomentuj el.pescado Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

34 komentarzy do “Czy jesteś "Linuksiarzem"?

  • sudo

    Dla mnie linuksiarz to nie pasjonat informatyki, ktoś kto zgłębia tajemnice systemów operacyjnych. Ktoś, kto się zna na tym. To raczej synonim zapiekłego wroga Microsoftu, który okupuje portale poświęcone branży IT i czy trzeba, czy nie wylewa swoje żale. To ktoś, kto ma pretensje do korporacji o to, że producenci sprzętu piszą sterowniki pod Windowsa i komputery Apple zamiast jego ulobioną dystrybucję. To ktoś, kto plecie bzdury o comiesięcznym formacie dysku z Windowsem i niebezpiecznym badzIEwiu.
    Artykuł z tych „uduchowionych”. Ale fajnie się go czyta. Sens porównania do samochodów można podważać. Autor twierdzi, że użytkownik BSD, Linuksa lubi wiedzieć jak to działa i dlaczego. Ja dodałbym to tego dwa słowa „znikomy procent”. Bo tak naprawdę znikomy procent użytkowników Ubuntu, Mandrivy, PcLinuxOS wie jak działa system. Wie jak skorzystać z kodu, wykorzystuje API systemowe. Niestety użytkownicy tych dystrybucji (oczywiście nie wszyscy) są wściekli, ponieważ ich wspaniałe komputerki nie działają tak sprawnie jak te dawniej z Windowsem. Rodzi się z frustracji typ „linuksiarza” wściekle ujadającego na monopol. Przy tym nie jest ważne co ten monopol robi. ON JEST ZŁY!!! „linuksiarz” myśli przebiegle, że gdyby tak MS padł to wreszcie dostanie upragniony sterownik do kamerki, drukarki, skanera itd. Proszę zauważyć że linuksiarz nie stworzy sterownika, nie zapłaci firmie za specyfikację. On liczy, że po upadku MS darmo dostanie soft.

  • kirinyaga

    @ sudo

    Czy chcesz przez to powiedzieć, że dla Ciebie określenie „linuksiarz” ma pejoratywne zabarwienie? Tak przez analogię do dresiarz, szmaciarz? I że lepiej używać innego, np „miłośnik linuksa”, czy coś w tym stylu?

    Czy może faktycznie uważasz, ze użytkownicy linuksa poza „znikomym procentem” to internetowi debile i wandale, a tylko wąskie grono specjalistów, ludzi którzy znają każdą linijkę kodu w danej dystrybucji jest cacy? Mam nadzieję, że nie, bo w ten sposób obrażasz wielu uczynnych ludzi z tego forum.

    BTW można by wyciągnąć wniosek z Twojego pisania, że linuksiarz = dziecko neo 😉

  • szopen89

    a ja używam linuxa już prawie od 2 lat i szczerze mówiąc to mało mnie to obchodzi jak on działa, nie mam wysokich wymagań co do sys. oper. i mi wystarczy jak działała i nie jest trudny w obsłudze i tyle..

  • Bzyk

    No z tym porównaniem skrzyni biegów w autach to przesadziłeś… (drogi autorze a nie tłumaczu 😉 Ja bym raczej porównał do starego telewizora. Dla tych wygodnych były trzy gałki/suwaki wystawione na zewnątrz: jaśniej/ciemniej, głośniej/ciszej i nasycenie kolorów. Jeśli komuś nie odpowiadała ilość zieleni to był zmuszony zadzwonić do serwisu lub samemu go zawieźć i poprosić o korektę. Jeśli ktoś aż taki wygodny nie był, to wystarczyło otworzyć tylną pokrywę, wziąć śrubokręcik i schemat ideowy a następnie znaleźć odpowiedni potencjometr montażowy i samemu sobie wyregulować. Kilka minut 'roboty’ i to gratis.
    Podobnie jest z programowaniem. Kiedyś programy były strukturalne, funkcje, nawet definiowane w osobnych plikach, były proste w działaniu ale przy dużych programach ich ilość potrafiła nieźle utrudnić korzystanie z nich. Teraz mamy klasy, obiekty, dziedziczenie… Nie interesuje nas co jest w środku – ważne są podawane parametry i wynik. Znów zmiana dla czystej wygody (i efektywności w tym wypadku). To samo tyczy się każdej dziedziny życia, również systemów operacyjnych. Znakomitej większości zależy na tym, żeby coś działało, coś dało się zrobić. System sam w sobie nie jest celem a przynajmniej nie powinien nim być. System ma działać, podobnie jak telewizor czy skrzynia biegów w samochodzie. Za pomocą systemu wykonujemy różne zadania, podobnie jak za pomocą samochodu się przemieszczamy a w telewizorze oglądamy reklamy…
    Czy jestem linuksiarzem? Może troszkę… To że używam Linuksa to chyba swoisty masochizm. Sprawia mi przyjemność walka z większością urządzeń (choćby ostatnio karta WLAN na RTL8185 – działa, ale nie działa…). Sprawia mi przyjemność częściowe działanie skanera (trzeciego zresztą – poprzedni nie działał wcale a pierwszy działał 'basic’). Gdyby nie to, że Linux jest naprawdę wolny (od „wolności”) to bym go kijem nie tknął a tak mogę z nim robić co mi się żywnie podoba. A możliwości jest naprawdę wiele.

  • John

    Osobo podpisująca się „sudo”, zapominasz o pewnej kwestii… Jak ktoś kupuje kartę graficzną, to tyle samo płaci za nią osoba korzystająca z Windowsa, jak z Linuksa. Czemu więc tylko ta pierwsza ma z tej karty (bezproblemowo) korzystać?

  • elkanguro

    Ładne tłumaczenie.
    Co do samej treści, niekoniecznie trzeba się zgadzać. Linux nie jest tylko dla ludzi, którzy chcą grzebać w systemie. Obecne dystrybucje są przecież na tyle łatwe i przyjazne iż w 100% sprawdziły by się w większości domów czy biur. Mam na myśli to, że w wielu domach czy biurach można by zainstalować Linuksa i przeciętny użytkownik mógł by swobodnie z niego korzystać bez wnikania w szczegóły. Oczywiście pod warunkiem, że do pracy nie potrzebował będzie jakiegoś specjalistycznego programu made only for windows.

  • matus

    [quote comment=”33291″]Dla mnie linuksiarz [ciach] Rodzi się z frustracji typ „linuksiarza” wściekle ujadającego na monopol… itd[/quote]

    a ja nie ujadam, nie jestem zfrustrowany – w pracy mam XP bo muszę, ale lepszego systemu do domu to jeszcze nie widziałem.. 🙂 . Mam media center na Ubuntu, komputer desktop, i notek.. wsumie 3x ubuntu

    Oczywiscie – lepiej sprawdzić czy dany sprzęt działa bez problemu z linuxem, a najlepiej robić zakupy w zaprzyjaźnionym sklepie, z możliwością wymiany sprzętu…ale odkąd mam Ubuntu – problemy ze sprzętem w Linuxie jakby zniknęły…

  • t0m3k__

    Ja chcę aby mój system po instalacji działał, miał to co potrzebuję, był w miarę szybki i stabilny. Nie grzebię, nie modyfikuję, nie szukam, ma działać! A jak chcę pogrzebać to odpalam maszynę wirtualną albo biorę się za „naprawę” komputera jednego z sąsiadów 🙂
    Mój wybór padł na system…
    Zresztą, co za różnica, każdy znajdzie dzisiaj coś dobrego dla siebie, szkoda, że nie każdy chce szukać i używa tego, co dostanie.

  • pioruns

    Zgadzam się ze spostrzeżeniami kolegów powyżej. LINUKSIARZ ma zdecydowanie negatywny wydźwięk. Jak DRESIARZ itp. Zdecydowanie lepszy jest LINUKSOWIEC. I moim zdaniem świetnie pasowałby tutaj do artykułu. Pozdrawiam;)

  • el.pescado

    Wydaje mi się, że artykuł zamiast obalać pewne mity, powiela je.

    [quote post=”2273″]Pierwszą, do której zaliczyłbym Windowsa i Apple’a można porównać do samochodu z automatyczną skrzynią biegów. Nie musisz wiedzieć, jak ona działa – po prostu wsiadasz i jedziesz. Druga grupa, do której włożyłbym Linuksa, BSD, itp., jest jak tradycyjny samochód z ręczną skrzynią biegów.[/quote]

    I znowu wychodzi na to, że Linuksa nie da się używać, a w Windows to wszystko działa. Ignoruje takie zjawiska jak np. Ubuntu z jednej strony (Linux przecież nie może być prosty w obsłudze), czy np. PowerShell z drugiej (przecież w Windows nie może być porządnego shella). I w dodatku wydaje mi się, że ogólnie wydźwięk tego artykułu (i nie tylko tego) kojarzy mi się z mesjanizmem („co prawda w Linuksie nic nie działa, ale jesteśmy lepsi, bo się interesujemy jak to działa”). No i niepotrzebnie wrzuca wszystkich użytkowników danego systemu do jednego worka.

    P.S. „Linuksiarz” kojarzy mi się jak najbardziej negatywnie.

  • ddevil

    [quote comment=”33347″]

    I znowu wychodzi na to, że Linuksa nie da się używać, a w Windows to wszystko działa.
    [/quote]

    Ciekawe z którego fragmentu artykułu, i jak się to ma do porównania do samochodów:). Nikt o zdrowych zmysłach nie stwierdzi, że samochodu z manualem „nie da się używać” – po prostu to zupełnie inny rodzaj doświadczeń. Zresztą autor wyraźnie zaznacza, że nie chodzi mu o podział na „lepsze” i „gorsze” systemy – wskazuje, że nie każdy system jest dla każdego – i tyle.

    [quote comment=”33347″]
    Ignoruje takie zjawiska jak np. Ubuntu z jednej strony (Linux przecież nie może być prosty w obsłudze)
    [/quote]

    Pomimo niewątpliwie prostej obsługi, nawet Ubuntu wymaga wykazania pewnej inicjatywy, chęci nauki chociażby podstaw Linuksa. To nie jest system dla leniwych. Choć teraz wiem, że wiele rzeczy w Ubuntu jest banalnie prostych, to odkrycie tego zajęło mi naprawdę dużo czasu.

    [quote comment=”33347″]P.S. „Linuksiarz” kojarzy mi się jak najbardziej negatywnie.[/quote]
    Czepiasz się:)

  • mvagner

    Mi się artykuł zdecydowanie nie podobał, wnioskowanie szyte grubymi nićmi jak w dowcipach o blondynkach, a „typy osobowościowe” wykrawane chyba siekierą. Motywów aby wybrać taki czy inny system jest naprawdę wiele, nie tylko ciekawość świata czy pójście na łatwiznę. Każdy system ma swoje walory i zapewne wielu z tu piszących używa obu. Jednego – bo na drugim sprzętu odpalić się nie da, albo niewiele da się z niego wyciągnąć, a drugiego, bo np. jest bezpieczniejszy, ma ładniejszy wygląd, funkcjonalniejsze okna itd.

  • pendejo

    Ja bym dał inne porównanie moim zdanie bardziej pasujące, a dalej utrzymane w tematyce samochodowej. Otóż gnu/linuksy bsd i inne otwarto źródłowe przyrównałbym do starych(starych nie znaczy gorszych co udowodnię dalej) samochodów, a windowsa i maka do nowych aut. Otóż 20 i dalej lat temu kupując samochód jego użytkownik otrzymywał nie tylko instrukcję użytkowania, ale także schematy połączeń elektrycznych instrukcje napraw etc. Jednym słowem mógł sam naprawić przy użyciu tego manuala samochód. Nowe nam teraźniejsze samochody są nie jako closed source z samochodem dostajemy tylko instrukcję obsługi. Samochód jest zabezpieczony przed nami samymi np. nie wymieniając oleju w terminie po przejechaniu 50 km (przykładowa liczba, prawdziwych danych zapomniałem) nowym bmw komputer wyłącza silnik i nie pozwala jechać dalej! Niemożliwa jest także własnoręczna wymiana żarówki w samochodzie! Wszystkie prace muszą być wykonane w autoryzowanym serwisie. Jestem przeciw takiemu traktowaniu usera nawet jakbym miał zrezygnować z podgrzewanych foteli, klimatyzacji i kontroli trakcji, na rzecz możliwości własnoręcznej wymiany oleju i przepalonej żarówki.

  • Kwahoo

    Zabawne, ale porównanie do skrzyń samochodowych jest chyba głębsze niż się autorowi wydawało. Skrzynia manualna jest łatwa do zrozumienia, ale trochę trochę trudniejsza w użytkowaniu. Natomiast zrozumienie prostego w obsłudze automatu wymaga już znania zasad działania przekładni planetarnych. .. Gdy ci się popsuje samochód z manualem to włączasz luz i go holujesz, z automatem nie jest tak łatwo – musisz wezwać pomoc techniczną, niczym do softu Closed Source.
    Do rzeczy. Używam Ubuntu z lenistwa – mam wirtualne pulpity, przewijanie nieaktywnego okna, czy wszystkie te fajnie „laptopowe” aplety. Nie wiem już nawet co mam w menu „Aplikacje”, tylko po prostu pamiętam gdzie jest F3 na klawiaturze.

    Linuksiarz to ewidentnie pejoratywne określenie. Choć po drugiej stronie barykady też obserwuję podobny typ osobnika. Rozpisuje się po całym Internecie (skrót myślowy) że Linux jest do niczego, bo nie działa tam AutoCad. Choć nigdy nie widział ani jednego ani drugiego i nie wie że pod Linuksem działa sporo lepszego softu (wspomniany program to przykład „zaszłości historycznej”, który w dobie projektowania parametrycznego nie powinien istnieć:-)

    Na koniec pewna anegdotka. Jak wiecie coraz więcej jest samochodów wyposażonych w soft od MS, np. Fiat bardzo się tym chwali.
    Pierwszy syndrom nadchodzących zmian widziałem w nowiutkim Peugeocie 207 z silnikiem BMW (1.6THP). Szyba w tylnych drzwiach nie chciała się zamykać. Rozwiązanie? Odłączyć i podłączyć akumulator:) Niczym w polemice MS vs GM:-D

  • Thom

    Trochę porównania mi się tu nie podobają. Po pierwsze jako świeży użytkownik MacOS X’a chciałbym zauważyć, że reklamy Appla biją w Windows, a nie w Linuxa. Gdyby kopali linuxa, to grali by przeciwko sobie – w końcu MacOS X to pod spodem BSD (upraszam, że linux=bsd) ubrane w inne GUI. Widzę, że linuxowcy trochę błędnie przyrównują MacOS X’a do Windows. Zapewne to porównanie wynika z nieznajomości maka. A może negują go z racji tego, że mak jest produktem komercyjnym?

    Problem OSów ja postrzegam bardziej jako Windows i cała reszta. Windows to system od którego obecnie uciekam, a powody są bardzo proste – mam dość widoku wywalających się aplikacji, dość blue screenów, dość ciągłego telepania się systemu po dysku twardym. W dodatku Windows to system nad którym niewiele kto jest w stanie zapanować. Wyrosłem już z ery, kiedy grzebałem w systemie i bawiło mnie jego naprawianie, teraz chcę uruchomić system i z niego korzystać. To daje mi zarówno Ubuntu jak i MacOS X. Jednak docelowy wybór padł na to drugie z racji troszkę większej dostępności oprogramowania z którego korzystam.

    Co do Windows… też ma swoje zalety. Może nie Windows jako takie, ale ilość oprogramowania. Ja jestem programistą i korzystam głównie z Visual Studio i .Net, które uważam za najlepsze środowiska programistyczne. Na Maczku tego nie mam (Xcode nie obsługuje .Net), a więc dalej będę korzystał z Windows, ale już tylko na maszynie wirtualnej i tylko w ograniczonym stopniu do niezbędnych dla mojej pracy narzędzi.

    Jeśli chodzi o sterowniki – to na MacOS X problem jest podobny jak na linuxie. Niemniej, nie przeszkadza mi to aż tak bardzo. Po prostu wybieram produkty firm, które nie mają klapek na oczach.

    Do użytkowania Ubuntu wystarczy nawet zerowa wiedza. Zainstalowałem Ubuntu użytkownikom, którzy nigdy nie dotknęli komputera i potrafią ten system odpalić, połączyć się z internetem oraz używać thunderbirda i firefox’a, a ja jestem pewien, że żadne paskudztwo tam nie wejdzie, a system będzie działał póki coś z hardware’u nie poleci. Przy Windows nie znam dnia ani godziny kiedy się wysypie bez żadnego powodu.

    Tak więc Windows to samochód, który jeździ jako tako, ale jak się zepsuje to już mogiła (opinia, że na Windows nie trzeba się znać to tylko mit – każdy użytkownik musi wiedzieć co to wirusy, trojany, firewalle, zabezpieczać się, męczyć z porządkowaniem systemu, itp. a czy każdy użytkownik musi o tym wiedzieć?), a Mac i Linux, to samochód na którym znać się nie muszę, ale jak się zepsuje, to na pewno da się go łatwo i szybko naprawić.

  • moriturius

    Artykul calkiem fajny, jednak problem podczas pisania o roznych systemach jest taki, ze chocbysmy chcieli opisac je najobiektywniej jak sie da to i tak nasz bedzie lepszy 😉

    Ostatnio na swoim blogu tez troche napisalem w podobnej tematyce. Niektorzy przyznali mi racje, inni sie obrazili 😛 Nie musze pisac chyba kto uzywal, ktorego systemu 🙂

  • user51

    A ja właśnie dlatego zmieniłem windozę na ubuntu, bo potrzebowałem wreszcie auta z automatyczną skrzynią biegów i miałem już dosyć grata, który ciągle siedział w warsztacie :p

    Ubuntu, to system dla debili i informatyków, trzeba to głośno mówić a nie ciągle siać info, że linuch dla profesjonalistów, że linuch taki pro – ubuntu potrafi obsługiwać moja nie pierwszej już młodości matka, jak i młodsza antykomputerowa siostra i cieszą się, że nic im się nie psuje, nie wiesza, etc…

    Tak więc dla mnie to ubuntu jest autem luksusowym z automatyczną skrzynią biegów – potrzebuję czegoś, to w synapticu, czy dodaj/usuń programy wszystko mi się samo pobierze, sterowniki, same się pobierają a system sam aktualizuje – to dopiero luksus dla opornych…

  • markaim

    Myślę, że Linuksiarzem (w pozytywnym sensie) jest każdy, kto nie tylko używa Linuksa ale również w nim „grzebie”.
    No i teraz pojawiają takie sprawy:
    1. Grzebie bo sprawia mu to przyjemność, i lubi patrzeć jak zmieniając coś w ustawieniach zmienia mu się działanie systemu.
    2. Grzebie, bo coś nawaliło, no bo nie mówcie mi że nigdy się nikomu nie zdarzyło, żeby coś się w Linuksie nie zepsuło że awarie to tylko zmora window$ów.

    Linuks został przyrównany do takiej ręcznej skrzyni biegów, która może się popsuć tak samo jak i skrzynia automatyczna.

    W Windowsie też można grzebać, choć pewnie nie daje on tylu możliwości co Linuks, i zarazem takiej satysfakcji.
    Wśród użytkowników Windowsa są również osoby, które umieją manipulować parametrami i rozwiązywać problemy. Czy możemy ich nazwać „Windowsiarzami”? Osoby te raczej są określane jako „komputerowcy”, i wydaje mi się że Linuksiarz zalicza się do tej właśnie ogólnej grupy. Chyba że Linuksiarzami nazwiemy ogół ludzi, którzy z różnych pobudek zdecydowali się na używanie systemu np.:
    – chcieli spróbować odmiany i dlatego zainstalowali Linuksa
    – mają rzeczywiście dość Windowsa, czyli przesiedli się z nienawiści
    – propagują filozofię wolnego oprogramowania
    – chcieli zaoszczędzić na systemie
    – rzeczywiście wiedzą lub wierzą że Linuks jest lepszy.
    – i pewnie różne inne powody.

    Tak więc temat jest chyba bardzo ogólny.

  • desant87

    linux=darmowy, windows=płatny, linux=grosze na rozwój są przeznaczane, windows=miliony i co? mimo to wszystko się szybko rozwija, pamiętam kiedyś próbowałem nauczyć się czegoś na linuxie będąc młodszym jakoś mi to nie szło, ale minęło pare lat, system się rozwinął dodano wiele graficznych udogodnień i od razu system przypasował mi, działa szybciej nie ma na niego wirusów… coraz więcej rzeczy ma nakładki graficzne, za kilka lat coraz mniej będzie się robiło w terminalu. Do nowych reczy owszem są problemy ze sterownikami, ale mimo to wolę ten system ze względu na brak wirusów, to że żeby coś zainstalować potrzeba hasła i bo działa mi wszystko zdecydowanie szybciej niż w windzie. Z tego co widzę jeżeli system będzie się tak rozwijał w kierunku graficznym to windows nie da rady mu kiedyś

  • takie_licho

    Trochę przekombinowane. Windows płatny, lin darmowy. W windzie jest mnóstwo darmowych programów, co robią mnóstwo rzeczy…A linuks skomplikowany jak diabli…

  • offroad

    Tekst jak tekst, jak widać po wypowiedziach każdy interpretuje go na swój sposób w zależności od posiadanej wiedzy na temat systemów. Każdy system ma swoje wady i zalety. Wiele mitów wynika z niewiedzy użytkowników. Niemniej uważam, że przyszłość i tak będzie należała do systemów otwartych, które faktycznie można lepiej dostosować do konkretnych celów. Zresztą znaczący producenci sprzętu i oprogramowania już to zauważyli.

  • pld

    [quote comment=”34853″]Trochę przekombinowane. Windows płatny, lin darmowy. W windzie jest mnóstwo darmowych programów, co robią mnóstwo rzeczy/quote]
    Tak ale tutaj chodzi o sam system a nie o programy firm trzecich..

  • jakoxx

    Najpierw:

    @ takie_licho

    „Trochę przekombinowane. Windows płatny, lin darmowy. W windzie jest mnóstwo darmowych programów, co robią mnóstwo rzeczy…A linuks skomplikowany jak diabli…”

    Po pierwsze Windows jest platny. Darmowe sa tylko niektore programy. Najczesciej te same co pod linuksem
    Po drugie jak moze byc linuks skomplikowany jezeli:
    – Moja zona (ekonomistka) uzywa linuksa do wszystkiego co robi na komputerze i nie ma z tym zadnych problemow?
    – Moja starsza corka (Historia Sztuki, 4-ty rok) uzywa linuksa od 2 lat i nie chce slyszec o Windowsie bo jest zbyt skomplikowany i nieprzyjazny dla uzytkownika?
    – Moja mlodsza corka (6 lat) bawi sie codziennie pod linuksem: maluje, gra, uczy sie pisac i nie ma zadnych problemow z obsluga tego systemu (na poziomie zwyklego uzytkownika)?

    Troche zatem przesadziles. Dosc troche!

    I to jest tez moj komentarz do artykulu: z mojego punktu widzenia, to pod linuksem wszystko chodzi i nie sprawia problemow. Wybralismy linuksa bo jest latwiejszy w obsludze, bezpieczny i nigdy sie nie psuje. A zatem twierdzenie ze windows jest podobny do auta z automatyczna skrzynia biegow (jakoby latwiejszy w obsludze) w naszym przypadku mija sie z prawda.

    PS. „linuksiarz” brzmi dla mnie rowniez pejoratywnie.

  • Bogi

    Uchhh… Przebrnąłem przez te wszystkie komentarze, i powiem wam że dzielicie się na:

    – tych, którym musi wszystko działać
    – tych, którzy chcą, żeby wszystko działało na wolności
    – tych, którzy potrzebują elastyczności za wszelką cenę
    – tych, którzy wypominają pozostałym przynależność do jednej z dwóch powyższych grup
    – tych, którzy nie wiedzą o czym mowa

    Bez sensu. Zaraz mi pewnie ktoś wypomni że jestem linuksiarzem bo demonstruję swoją „odmienność” nawet pisząc ten komentarz, tak? 😀

    MOJE WYMAGANIA:

    System powinien być wolny dlatego, że jest oprogramowaniem, a z filozoficznego punktu widzenia to to samo co matematyka: Nikomu nie wolno rościć sobie prawa do 2 2=4

    System powinien być bezproblemowy i intuicyjny tak, żeby nie trzeba było w ogóle zauważać jego istnienia.

    System powinien być konfigurowalny, modularny i przejrzysty do granic możliwości po to, żeby łatwiej, skuteczniej, szerzej i szybciej go rozwijać, a także używać do celów nieprzewidzianych przez twórców.

    System powinien się szybko uruchamiać i działać po to, żeby nadawał się nawet dla furiatów, albo w sytuacjach typu „jeśli za 30 sekund nie wyślę tego maila to mnie szef wyleje”.

    Więcej z tego wszystkiego ma GNU/Linux. Fakt, nie działa czasem jakiś skaner czy bezprzewodówka, uruchamia się kilka sekund dłużej (w skali życia stracę na to może nawet aż miesiąc), instalując niewolny program muszę coś gdzieś rozpakowywać, jakieś pliki czy jak to się tam nazywało.

    Wchodzę w menu i mam wszystkie programy poukładane i opisane, a nie muszę znać nazwy firmy i programu żeby po wejściu do jego podmenu z pozycjami „Odinstaluj”, „Odwiedź stronę”, „Zobacz nasze inne oferty”, „Uruchom” kliknąć tą ostatnią pozycję. Chcę zainstalować program do obróbki obrazu? Wchodzę w menedżer pakietów (w Gnome menu aplikacje -> dodaj usuń – widział ktoś kiedyś coś bardziej intuicyjnego?) wpisuję wyszukaj: Grafika, zaznaczam kilka pozycji bo nie chce mi się czytać ich opisu, potem patrzę co mi się pojawiło w menu Aplikacje -> Grafika. Czy można prościej? Nie muszę przecież nawet używać do tego Googli, przedostawać się przez gąszcz reklam i podążających za suwakiem animacji flasha zasłaniających to, co chcę widzieć. Nie muszę nawet klikać dalej, zgadzam się, dalej, dalej po raz pięćdziesiąty, zakończ. Nie muszę nawet wybierać folderu instalacyjnego. No i w reszcie – a co to są partycje? Nic mnie to nie obchodzi! Mam swój katalog domowy i nie wiem o co chodziło tamtemu który gadał że „na tej partycji się skończyło miejsce i musiałem przenieść” – ja tam się nie znam.

    Wniosek – GNU/Linux jest BARDZIEJ intuicyjny. Gorzej jeśli ktoś chce korzystać z programu nieintuicyjnego typu Skype – jego nie ma w Dodaj/Usuń w aplikacjach.

    Myślicie że gra w stylu „coś za coś” – albo prostota, albo łatwość. Mylicie się. Jeśli ktoś zabroni, napisze w licencji „wara mi w ogóle patrzeć jak ten program jest zrobiony, normalnie gdybym mógł to bym go zawarł w jednym zaszyfrowanym pliku wy zboczeni hakerzy, tfu, linuksowcy” – wtedy mamy problem. Niestety z tym środowisko wolnego oprogramowania NIE potrafi się skutecznie rozprawić. Ale i tak GNU/Linux jest łatwiejszy w obsłudze 🙂 jak stwierdziłby każdy kto ma po raz pierwszy w życiu kontakt z komputerem i mógłby sobie porównać!

  • RYNIEK

    Dobry artykuł.
    A Wy tam nade mną – zmamiast się wymądrzać, weźcie się za programowanie i pomagajcie w projektach Open Source. To bardziej pomoże w promowaniu Linuksa niż biadolenie. 🙂

  • marcin z Oświęcimia

    Ja za to jestem kolekcjonerem. Na moim twardzielu posiadam Ubunciaka 8.10 TomaszD Remix V2 (Bo uwarzam że jest stabilny na mojej ciut starszej maszynie) Gorąco go polecam! To tak jak z słuchaniem muzyki – remiksy są takie same ale coś innego z sobą reprezentują. No i mam też windola od MalcolmaX MX7 na SP3 z nLite. Też jest Ok. na mojej maszynce. Używam zarówno Winde jak i pingwinka. Chociaż staram się rozgryźć to drugie bo staram się nie być tą większościom. Instaluje coraz to inne linuksy miałem Mandaryne 2008 i Ferdka ale dobrze mi jednak jest z Ubu. Moja dziwczyna nawet polubiła Ubuntu bo uwarza że necior jest szybszy. Mam internet radiowy.

  • 2112

    Porównanie do samochodu jest bardzo trafne.Jestem mechanikem samoch.Od pół roku mam Linuxa mint 17 Qiana.Jestem zadowolony.Dużo się nauczyłem.I wciąż się uczę.Niema jak to samemu zrobione.Karierę zaczynałem od W.M.98. a skończyłem na XP.Pytanie brzmi dlaczego to trwało tak długo,bo nikt mnie nie uświadomił że jest Linux.Słyszałem że jest ale strasznie skąplikowany.Przyparty do muru spróbowałem olśnienie,Pierwsze co zrobiłem to skasowałem XP.Jestem szczęśliwy,następnie poszły pod nóż pozostałe programy związane pośrednio W M.Ale to jest inna bajka.Wyszukuję zastępczy program -wykasowanie.Mam wrażenie że komp.coraz to lepiej działa.Moja opinia jak najdalej od W M.Nikt nie muśi mnie naśladować,pozdrowienia dla wszystkich od LINUXa.