Nie ma taniego i dobrego roweru. Im rower tańszy, tym mniej musi mieć bajerów, żeby spełniał swoją podstawowa funkcję.
Najtańszy (!) markowy rower MTB to koszt rzędu 1300zł i choć o niebo lepszy od tanich podróbek, to nadal jeździ się na nim bez wielkiej rewelacji, ale chociaż w miarę trwały jest.
Tak naprawdę normalne rowery MTB bez bajerów zaczynają się do 2 tysięcy w górę. Cała reszta to pic na wodę.
Jakie opcje ma w takim razie osoba chcąca jeździć na rowerze do pracy, ale nie wydając dużej kwoty pieniędzy?
Albo szukać okazji/wyprzedaży, albo składać samemu z części od kumpli, albo kupić używany rower.
Z okazjami bywa różnie, ostatnio najlepsza okazja jaką widziałem to ten rower:
http://www.kross.pl/rower/61-Street_Scraper_8.html
w takiej cenie:
http://allegro.pl/item1059748369_rower_ ... _moto.html
Idealny rower na miasto, do celów praktycznych. Brak wszelakich bajerów zapewnia trwałość i bezproblemowe działanie.
Składanie samemu wymaga wiedzy, doświadczenia i znajomych którzy mają części na zbyciu.
Natomiast dobry używany rower to może być prawdziwy skarb. Można dostać używany, kilkunastoletni rower, który będzie działał o dwie klasy lepiej i o 10 lat dłużej niż ten z pierwszego posta i to w niższej cenie. Tylko nie będzie to rower MTB, ale np. starsza szosówka albo starszy rower miejski.
Ja na swojej szosówce która ma już co najmniej 20 lat i kupiłem ją za 600zł przejechałem kilka razy więcej kilometrów, niż na nowym rowerze MTB który kosztował mnie 5 razy tyle i nie mam z nią żadnych problemów. Kupel kupił szosę w trochę gorszym stanie za 200 z hakiem i też śmiga. Żaden współczesny rower używany czy też nie, poniżej 2 tys. zł nie zaoferuje nawet zbliżonej jakości do tych starych rowerów.
Tylko nieobeznanym w temacie wydaje się, że nowy rower, to dobry rower. Nowy rower jest dobry tylko wtedy, kiedy jest naprawdę drogi. Dla przykładu, zestaw hamulców tarczowych powinien kosztować niecały tysiąc złotych, żeby działały jak trzeba. A to tylko hamulce.
Gwarancja nowych, niemarkowych rowerów, jest nic nie warta. Można ją sobie w buty wsadzić.
Podsumowując, za jakość albo trzeba zapłacić, albo trzeba się znać na tyle, żeby nie dać zwieść się pozorom i wypatrzyć tą jakość w starym, niepozornym rowerze, który może służyć przez kolejne 20 lat.