Problem polega na tym że przy uruchamianiu komputera monitor nie zawsze zaskoczy, zazwyczaj po 2 lub 3 resecie. Początkowo mnie to nie drażniło ale jest coraz gorzej.
Wygląda to mniej więcej tak...
1. Wciskam guzik na obudowie...
2. Na ekranie dosłownie przez ułamek sekundy pojawia się ekran powitalny płyty głównej.
- ile bym czekał to i tak się nie doczekam, system się uruchamia normalnie tylko że nie wyświetla nic na monitorze.
- jeżeli odłączę kabel z monitora pojawia się na nim ikona "brak sygnału"... po podłączeniu ponownie monitor czasem poprawnie wyświetli system, a czasem wraca do punktu wyjścia (czarny ekran).
3. Resetuje go raz, czasem dwa i monitor załapie prawidłowo za którymś razie.
Kiedyś miałem podobny problem na XP i wtedy "winowajcą" był kurz zbierający się na radiatorze od procesora... tym razem otwierając bebechy takiego kurzu nie widziałem, był ale śladowe ilości. Jutro wyczyszczę go alkoholem choć wątpię by to pomogło. Wydaje mi się że gdyby chodziło o kurz na radiatorze, komputer resetował by się w trakcie pracy a nie na starcie.
Z góry dziękuję za pomoc.
EDIT:
Znalazłem przyczynę. Wina leży w monitorze a dokładniej w kondensatorach elektrolitycznych które należy wymienić. Temat adekwatnie do zamknięcie... no chyba że ktoś wie jak je przelutować i co ciekawsze... "gdzie one są?".