był juz temat, który z lekka zaczepiał o ten problem, ale raz że nie w pełni, dwa rozwiązania nie znaleziono, przynajmniej w mojej ocenie. Do rzeczy. Mam przenosny dysk, który tylko z definicji jest przenośny jako że jest całkiem sporych rozmiarów i co najważniejsze ma oddzielne zasilanie. Używanie go do przenoszenia danych jest z tych powodów raczej kłopotliwe, stoi więc on sobie koło monitora i jest podłaczony niejako na stałe. Do tej pory kiedy używałem go pod windows wraz z zamknieciem systemu on także się wyłaczał (tzn, gasły wszystkie lampki itd.), pod ubuntu jest inaczej... mimo zamkniecia systemu cały czas swiecą sie diody informujące o jego pracy. O co kaman? najzabawniejsze jest to, że mozna go wyłączyć przed zamknięciem systemu poprzez: "bezpiecznie usuń napęd" i on rzeczywiscie sie wyłącza, tyle że potem po kliknieciu "wyłącz komputer" zanim system się zamknie dysk odpala się ponownie... gdyby chodziło o pendrive bym to olał, bo pena fizycznie wyciagam z portu i mam to z bani, ale ten dysk mam podłaczony cały czas, więc troche mnie to irytuje. W tej chwili zamiast zamykania systemu uruchamiam komputer ponownie, tyle że pod windows i dopiero z tego poziomu wyłaczam kompa. Chciałby sie pozbyc windowsa na stałe i przez taka pierdołe nie mogę
