

Na netbook'u MSI (opis w stopce) od pół roku używam Debiana 7.x Wheezy z przyczyn "sieciowych". W Ubuntu 12.04.x , 13.04 na netbooku network manager działał w cały świat a Ubuntu 13.10 już na starcie oślepiał mnie ekranem kernel panic

Ostatnio też zaczynam widzieć drobne problemy z Ubuntu na laptopie Dell (też w stopce opis). Niedawno po aktualizacji coś dziwnego stało się z programem do obróbki wideo OpenShot (w miejscu podglądu edytowanego wideo mam tylko szary ekran) oraz z całym środowiskiem graficznym systemu. W momencie odtwarzania przy użyciu Audacious znika mi systemowy panel dolny a gdy wyłącze Audacious'a panel magicznie się pojawia


Oczywiście wszystko to kwestia gustu i posiadanego sprzętu... dlatego nie neguję ogółu Ubuntu tylko poczekam aż sytuacja może się poprawi. Bo to moim zdaniem dziwne by się zaczęło wszystko lawinowo sypać po zwykłej aktualizacji pewnych pakietów... Poczekam na Ubuntu 14.04 LTS i zobaczę co to za cudaka zrobią z tą kozą/kozłem? Tym czasem jednak chyba przeskoczę na pewien czas na Debiana Stabilnego no i będę czytał i śledził forum w kwestii losów ubuntu. Ew. co jakiś czas jakieś Live CD/DVD zassę by sprawdzić jak się ma sprawa z ubuntu.
W sumie się nie dziwię przecie Ubuntu bazuje na gałęzi niestabilnej Debian Sid który jest poligonem doświadczalnym programistów z canonical więc i dziedziczy swoistą czasem niestabilność natomiast Debian Stabilny może i ma starsze pakiety względem Ubuntu ale za to dopracowane do granic możliwości. Tak mi się przynajmniej wydaje...
Czy Wy też macie takie przejścia z Ubuntu?