salvadhor pisze:To nie jest dyskusja o wyższości, tylko pukanie młoteczkiem w skostniałą strukturę przyzwyczajeń.
Skostniałą? U pewnej części użytkowników faktycznie górę biorą przyzwyczajenia. Ale nie zawsze.
Ludzie wychodzą z założenia, że Linux będzie miał taką samą strukturę katalogów jak Windows,
Zgoda
że będzie miał takie same programy
A to jest akurat naturalne - człowiek niechętnie uczy się po raz drugiego tego samego.
, że będzie się tak samo klikało, że ikonka 'moje miejsce sieciowe' będzie po lewej stronie pulpitu, że na pasku systray będzie w prawym dolnym rogu, że problemy z instalacją będą takie same...
To akurat kwestia przyzwyczajenia - tego czepiają się ludzie którzy i tak się nie zreformują a system instalują z nudów...
Nie dopuszczają myśli, że ktoś tworzył system nie po to, aby naśladować Windowsa i się do niego upodabniać, kopiując wszystkie jego błędy i zalety.
...i w takich ludzi nie warto celować - ta grupa jest po prostu zbyt wymagająca i niezbyt chętna do kompromisów. Ale z drugiej strony GNU/Linux naprawdę niezbyt ułatwia przejście. Chociażby dlatego, że bałagan tu ciągle panuje jak panował przed laty. To taki wielki kocioł pomysłów z którego ciągle kipi..
Idąc do salonu samochodowego, też każdy oczekuje, że wszystkie samochody będą tego samego koloru, taka sama maska, taki sam lewarek do zmiany biegów, dokładnie w tym samym miejscu umieszczone zegarki i różnić się będą tylko nazwą marki na karoserii?
Średnie porównanie bo ludzie wygląd Windowsa lubią zmieniać. Napisałbym raczej tak, że kupujący oczekuje od samochodu takiego samego położenia pedałów, podobnego położenia różnych dźwigni i pokręteł.
Historia ludzkości już przerabiała masowy kult - jeden naród, jedna rasa, jedna partia i tak dalej. Jak wyszło, większość wie, a druga większość się dowie na lekcjach historii.
Fajnie - ale jak narazie znacznie więcej fanatyków widziałem po stronie Linuksa. Biją ich tylko fani Maków. Użytkownicy Windowsa raczej z zasady po prostu używają go bo na niego są ich ulubione programy. Zero sentymentów.
Windows w swojej prostocie zaszedł za daleko - nawet nie ma co wnikać, jak zwykły użytkownik ma unikać wirusów, szpiegów i dlaczego na niektóre strony ma wchodzić, na niektóre nie, albo dlaczego nie ma otwierać załączników w poczcie. Skąd on to ma wiedzieć?
Zaczynając przygodę z Linuksem przynajmniej ten etap mozolnej edukacji nt. bezpieczeństwa można pominąć.
A to już zwykły mit jest. Jedynym powodem dla którego Linux jest względnie bezpieczniejszym systemem na biurko jest fakt, że ma marginalny udział w rynku. Wbrew obiegowej opinii nie jest "bezpieczniej" zaprojektowany a wgląd w źródła wcale nie pomaga aż tak bardzo - to i tak wyścig. Fakt, że w tym momencie więcej ludzi stara się łatać dziury niż je wynajdywać i używać ale nie wiem czy tak by było gdyby Linux miał 90% udziału w rynku.
Co do wirusów czy innego syfu - Co z tego, że wirus nie zainstaluje się bez uprawnień administratora gdzieś w systemie skoro poza katalogiem domowym użytkownika i tak nie ma ciekawych rzeczy do przejrzenia? Dodatkowo może się dopisać do sesji GNOME, pliku startowego serwera X czy do crona i 95% zwykłych użytkowników(*) komputera w życiu się nie połapie, że coś dziwnego im działa. z IRCem się połączy i będzie bot jak marzenie.
Takich etapów jest kilka, dlatego w mojej ocenie Linux jest prostszy i przyjaźniejszy - co widzę po okolicznych użytkownikach, którym zainstalowałem ten system i od paru lat (sic!) go używają, nawet bez aktualizacji.
Z tym się zgodzę - Jeśli użytkownik ma bardzo proste potrzeby (i minimalne doświadczenie z innymi systemami) Linux się do tego świetnie nadaje.
Argument o oszczędności na sprzęcie kosztem oprogramowania przekażę całym kilogramom taniego sprzętu, który śniedzieje i rdzewieje mi w piwnicy - a to na taniej płycie głównej elektrolity napuchły, a to w taniej windrukarce połamały się kiepskie trybiki, a to taniej karcie muzycznej rozprogramowały się chipy, itp. Kto tanio kupuje, dwa razy kupuje.
Ale ludzie kupują laptopy za 1800zł a po dwóch latach kupują nowe - mają legalny system praktycznie w cenie sprzętu. Albo nie kupują i działa przez 5-6 lat - ostatnio się taką cegłą bawiłem. A jak się ma szczęście to i najlepszy sprzęt się będzie sypał.
Poza tym, zwolennicy i bogatsi klienci firmy MS trzymają się kurczowo argumentu, że Windows nie jest taki drogi obecnie. Zgoda, nawet go gdzieś za darmo dają. A pakiet Offica? A antywirus? A firewall? A antyszpieg? A Photoshop? A inne oprogramowanie, które ma każdy, a wypadałoby za nie zapłacić?
Antywirus? Są darmowe programy do użytku domowego.
Firewall? Tak samo.
Antyszpieg? Tak samo.
Office? Photoshop? Pomimo mojej wielkiej sympatii do oprogramowania FLOSS i tego, że staram się promować wolne oprogramowanie to jednak tutaj muszę napisać, że nie ma dobrych, darmowych odpowiedników dla MS Office czy Photoshop. Oczywiście zakładam, że kupujący te programy wiedzą jak z nich korzystać a nie używają ich jako maszyny do pisania, kalkulatora i retuszera zdjęć z wakacji.
Relatywizm wynikający z ludzkiej wygody i przyzwyczajeń przesłania wszelkie inne argumenty - moralne, ekonomiczne, jak też dopuszczanie do świadomości istnienie innych rozwiązań.
Głębokie. Mi się nie chce myśleć z rana nad sensowną odpowiedzią dopiszę tylko, że założenie jakoby oprogramowanie którego używamy jest najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich prowadzi donikąd.
(*) Zwykły użytkownik (ZU) to taki magiczny twór który komputera używa do przeglądania internetu, czytania poczty i oglądania filmików na youtube.