A ja jednak troszkę będę bronił Unity.
Po pierwsze większość narzekań wynika z wieloletnich przyzwyczajeń. Mam znajomych, dla których niedoścignionym wzorem ergonomii jest Windows XP i są nawet gotowi instalować pirackie oprogramowanie byle pozbyć się z laptopa legalnie zakupionej siódemki. Zgroza.
Panele Gnome nie są idealne. Zaczynając przygodę z Linuksem (ubuntu 9.04) nie byłem przekonany do tego środowiska, ale jak zobaczyłem KDE to zacisnąłem zęby. Z czasem wywaliłem dolny panel, zainstalowałem z boku dock AVN i nie mając jeszcze pojęcia o Unity otrzymałem coś podobnego. Gdy jeszcze używałem Windows 7 to też pasek zadań miałem po lewej stronie.
Boczny Launcher w laptopie o panoramicznym ekranie jest dobrym rozwiązaniem, nikt mnie nie przekona że jest inaczej - chyba, że używać opcji ukrywania panelu. Co mnie akurat nie odpowiada.
Idea indykatorów zamiast notification area jest dyskusyjna ale do przyjęcia. Oprogramowanie z czasem się dostosuje, zawsze mozna też użyć jakiegoś zamiennika, zresztą większość programów szybko otrzymało możliwość używania indykatorów. Tyle, że akurat problem jest z komunikatorami. Polska sieć GG to ewenement, dlatego takie są problemy z Kadu czy Empathy. Tego nie przeskoczymy... ale nie ma to nic wspólnego z polityką Canonical.
Ergonomia Unity... Po pierwszym szoku, można się przyzwyczaić. Jeden warunek - używamy klawiatury nie tylko myszy. Jest wtedy naprawdę szybciej.
Najwięcej zarzutów słychać odnośnie konfigurowalności środowiska. Mogę się zgodzić, że z każdym wydaniem ilość opcji do łatwego wyklikania maleje. Jest jednak małe ale... Otóż patrzymy na to z punktu widzenia wieloletniego użytkownika linuksa, który ma jakieś swoje przywyczajenia, rzeźbi system pod siebie. Rzeczywistość jest bardziej prozaiczna. Przeciętny użytkownik komputera nie grzebie w systemie. Chce żeby on działał, najlepiej bez jakichkolwiek komplikacji (słynne: wolę nie ruszać bo jeszcze się zepsuje, które jak mantrę powtarza większość moich klientów windowsowych). A tu jest w miarę dobrze - Ubuntu jak na linuksa jest proste, działa z dużą ilością sprzętu od ręki. Osobiście zdarza mi się polecać Ubuntu jako alternatywę dla Windows do domu i raczej nikt nie narzeka. Chyba, że chce grać, ale takim to radzę zawsze najnowsze windows lub konsolę.
Uzytkownik, który troszkę liznął już linuksa i potrafi czytać ze zrozumieniem (wiem, coraz rzadsza to umiejętność ale nie zanikła przecież całkowicie) da sobie radę z przystosowaniem pod siebie nawet Unity. No chyba, że chce z tego zrobić panele Gnome

na takich to szkoda czasu.
Przetestowałem (solidnie, a nie tylko żeby zobaczyć jak wyglądają) większość środowisk graficznych. Może niektórych zdziwię, ale Unity jest wysoko na mojej liście. Moim zdaniem to coś pośredniego między starym Gnome a całkowitą rewolucją jaką jest Gnome shell. Ten to dopiero wymaga zmiany przyzwyczajeń. Uruchomiłem shella, gdy jeszcze nie obsługiwał pulpitu. Jako, że używam Pulpitu jako przestrzeni roboczej a nie do trzymania ikonek, było to nie lada wyzwanie. Ale po dwóch dniach przestało mi przeszkadzać. Trzeba być po prostu otwartym - pewne rzeczy da się zrobić na różne sposoby.
Pomijam aspekt techniczny - zarówno Unity jak shell nie są na stare komputery i im prędzej użytkownik to zrozumie, tym dla niego lepiej. Przecież nikt nie uruchamia Windows 7 na maszynie z 512MB RAM i słabym procesorem. Da się od biedy, ale komfort pracy żaden. Może jestem wyjątkiem, ale nigdy nie miałem problemów z uruchomieniem systemu. Pewnie dlatego, że mam kartę Intela. Wiem, jaką gehennę potrafią przeżywać posiadacze ATI. To jednak nie jest problem Unity tylko linuksa jako takiego...
I na koniec mała rada dla tych co narzekają na Unity. Spróbujcie Gnome shell. Jest szybsze graficznie (z wyjątkiem wyszukiwania), troszkę ładniejsze i zmusi was do całkowitej zmiany przyzwyczajeń. Minimalizacja okna? A co to takiego i po co?

Pasek zadań? A na co to komu?

Spróbujcie. A po tygodniu wróćcie na Unity. I wtedy spojrzycie troche inaczej.