Ostatnio zaktualizowałem Ubuntu 8.10 do 9.04. Nie miałem większych kłopotów z działaniem - wszystko chodziło szybko, ładnie, trzeba było tylko doinstalować parę programików.
Musiałem też zainstalować narzędzia do konfiguracji compiza.
Wszystko było niby ok, compiz działał, trochę powoli ale ten problemik też rozwiązałem.
Kiedyś w 8.10 zainstalowałem grę Freedoom - z sympatii do Dooma. Gdy włączałem tryb openGL tekstury migały dziwnymi kolorowymi paskami, śnieżyły i takie tam. Niedawno stwierdziłem, że naprawię ten kłopot instalując dodatkowe biblioteki openGL, glut itp. związane z grafiką.
No i zainstalowałem. Gra chodziła normalnie, tekstury się ładowały. Ale gdy włączyłem compiza...
Zamiast cieni przy panelach zrobiły się grube czarne paski. Wokół okien pojawiły się grube czarne obwódki i wszystko tak ścinało, że nie dało się pracować. Przełączałem na 'metacity', grzebałem w ustawieniach, potem coś w emeraldzie, w compizie itd.
W końcu doszło do tego, że gdy włączam compiza nie pokazuje się nic, nie działa żadna funkcja
(np. kostka), emerald nie działa, Freedoom nie włącza się wogóle (przez co go wywaliłem) i na dodatek na żadnym oknie u góry nie mam tego śmiesznego paska z nazwą i pierdołami typu minimalizuj, maksymalizuj i zamknij.
Jeśli macie jakiś pomysł - pomóżcie. Bo ja już nie mam sił.
