![post-36326-1110185726 :pt36:](./images/smilies/post-36326-1110185726.gif)
Zanim znów wylecę w kosmos (czyt:grub rescue...)-spróbuję zapytać mądrzejszych.
Sytuacja wygląda tak.
Jestem muzykiem - (no dobra - chałturnikiem + trochę nagrywam) a oprócz tego lubię wiedzieć na czym pracuję.
Całe "oprzyrządowanie robocze"mam na Viście czyli (C) .
Dane tzn sample mp3 , mid itp zgraja siedzi sobie na (D)
Dość dawno temu zapragnąłem sprawdzić co to za cuda te Linuxy.Trafiłem na Ubuntu i w konsekwencji na Ubuntu Studio.Było ładnie szybko ale niestety mało stabilnie tzn co chwilę cos nie chciało "chodzić" wymagało konfiguracji itd itp...
Został więc sobie mój Ubuntu na wydzielonej działce (50GB) i ...czekał na lepsze czasy lub kasację.
No i doczekał...
Zaczęło mi w końcu uwierać te zawalone przez xt3 50GB więc cóż - Easeus partition magic - powieksz partycję Do 50GB i...sru.
Po kilkudziesięciu minutach pokazał się piękny komunikat o zakończeniu działań - restart i...........HORTENSJA zbita czyli> grub error 22
O moich działaniach "ratunkowych" nie będę pisał bo można je chyba tylko porównywać do biegania pijaka z brzytwą w ręku po zapchanym ludźmi tunelu.
-Dobra - to już było i "se ne wrati".
-Teraz o tym co jest obecnie:
-Mam to swoje wymarzone Ubuntu Studio 10.04.na HDD , ale "po drodze" ...zahaczył się "Lśniący lamparcik" na HHD i żeby było śmieszniej także na USB(9GB).
Dysk (320GB)-poszatkowany jak kaszubskie pola po reformie rolnej ; 3 OSy i brak dostępu do Windowsa (na którym wszystko co potrzebuję do pracy śmigało wreszcie całkiem ,całkiem).
Wiem że powinienem teraz wkleić jakiś obraz tego mojego HD-bajzlu ale to dla mnie troszkę za trudne bez podpowiedzi.
Gdyby ktoś zechciał pomóc przy odratowaniu mojej "windy"to solennie obiecuję że pozostanę użyszkodnikiem Linuxa na wieki wieków -Amen.
![boat :boat:](./images/smilies/boat.gif)