Tomfoc pisze: ↑09 mar 2019, 13:26
Ta możliwość logowania się do systemu jako root została wyłączona - moim zdaniem słusznie, bo zabawa z uprawnieniami admina wymaga wiedzy. Bez niej można łatwo coś spierniczyć.
primo pierwsze: jeśli nie wsiądziesz za kierownicę ciężarówki by nauczyć się jeździć = z fotela pasażera nigdy tego nie uczynisz;
primo drugie: można łatwo coś spierniczyć = można łatwo postawić nowy system w ... ile? 20min?;
primo trzecie: nie umieją naprawiać tylko Ci którzy... nigdy nic nie spierniczyli;
primo czwarte: nie up...liłam smartfonów z rootem = nie up....dolę laptopa na ROOCIE hehehe
Chłopaki...
Jaka BABA taki LOS, no, niestety. Ja naprawdę siedzę w tym od dziecka i nie umiem się opanować. Zaczynałam na Atari XE65 z kaseciakiem. Potem była stacja dysków LDV2000 (chyba o ile dobrze pamiętam). Miałam wtedy 8lat. Chwilę po Atari było już Commodore 64 na kaseciaku i za chwilę stacja 1541-II. Przerobiłam na nich Basic'a od A do Z. Po Commodorciu była Amisia a że Amisia była droga i długo się na nią zbierało to na A600 się uzbierało (ale taką wypasioną bo z 2MB RAM heheheh). Po Amisi 600 była Amisia 1200 i od niej się zaczęło. Emulator klawiatury od PC + obudowa PPC + dysk HDD. Po Amisiach był pierwszy blaszak z prockiem 80286SX i przeogromną ilością 2MB RAM. Po 286SX był pierwszy prawdziwy komputer (w cenie Fiata 126p) o nazwie Optimus S.A. z procem 486DX66. Pół "budy" mi zazdrościło aż 8MB RAM. Chwilę potem przyszła pora na 80486DX100 i to już była piekielnie szybka maszyna bo miała 16MB EDO RAM
(simm). Pierwszy Pentium był gdy kończyłam podstawówkę i pamiętam że był to Pentium100. W drugiej klasie ogólniaka poszło już szybciej. Nastała era tańszych Pentium więc trafiło mi się P166MMX z aż 32MB RAM! Rok później był już Pentium II 266 i już 32MB RAM. Chwilę potem pierwszy Celeron 333A z 64MB RAM. Po Celku był następny Celek ale już 733MHz i aż 128MB RAM na szynce 100MHz (na Dimmy 133 kasy nie było hehehe). Po Celku nastała pora na twardziela Pentiuma III 866 a po nim Pentiuma III 1000MHz. 256MB RAM się wtedy już miało (na upartego). Po PIII była już ostra przesiadka na naprawdę coś szybkiego bo bł to Celeron 1.7GHz i aż 512MB RAM. Po Celeronku wpadł mi Sempronik 2200+ i wtedy człowiek chwalił się pamięciami DDR1-400MHz o wielkości 2 x 256MB!
Po Semproniku przytargałam Pentium4 i dopiero wtedy zaczęła się zabawa w tzw. wydajność. Mój pierwszy i ostatni P4 miał 3.0GHZ a RAMu wtedy ładowało się już od 1 do 2GB i to często na DDR2-667. Dalej nie będę już wymieniała bo była spora kolekcja i3/i5/i7.
A z systemów operacyjnych to też wszystko od A do Z prócz Linuksa. Zabawek Atari/Commodre/Amiga nie wliczam ale na blaszakach przerobiło się cały Micro$zmelc od DOSa przez W3,W95,W98,WME,W2000,WXP po W10.
Sorry Panowie - ale ja nie usiedzę w miejscu
Nigdy mnie Linuks nie interesował bo wiadomo jaki był 15,20,25 lat temu. Dziś nastały inne czasy i ... pora zabrać się za jakiś normalny system.
Będę wierciła, rzeźbiła, przerabiała, dorabiała, modyfikowała i ukatrupiała na amen.
Aż się nauczę.
A czemu tak?
Bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że dziś, jeśli ie teraz, jeśli nie teraz nauczę się Linuksa to nigdy już tego nie zrobię. 40 lat to jeszcze spoko wiek ale za 10lat ... czachę będę miała zrujnowaną. I co wtedy? Ładować USŁUGĘ windows10 i zdać się na złodzieja danych czy zostać bez lapka do końca żywota?
Ta druga opcja raczej odpada bo mamy czasy jakie mamy i bez tabletu, smartfona czy laptopa dziś już ani rusz.
Zajmie mi to jakieś pół roku może, jeszcze 6 dni temu nie miałam bladego pojęcia o komendach w konsoli a dziś spokojnie z głowy wszystko robię.
Nie mam zamiaru wracać na Windows a kompa muszę mieć dlatego będę niszczyć i 100 tysięcy razy to co zainstaluję aż nauczę się to naprawiać.
Wiecie ile w Gdańsku kosztuje postawienie Ubuntu na laptopie + konfiguracja + sterowniki? Z ciekawości wlazłam do dwóch serwisów. W jednym 250zł, w drugim 180zł.
Aha, by nie było że JA taka dzika to, C/C++ też się liznęło. W prawdzie z konsoli nie wylazłam bo mnie to znudziło lecz coś tam się wie. Więc jak widać, z pierwszej ani drugiej łapanki BOXXAA nie jest / ale tylko wtedy gdy pominiemy fakt, iż BOXXAA dała się równo wypupcyć na Windowsie. Naprawdę żałuję że choć by 10lat temu nie znalazłam ani chęci ani czasu na Linuxa. To naprawdę fajowy, przemyślany i konkretny system. Gdybym 19lat temu zasiadła do tego - to dziś pewnie miała bym jakąś swoją małą DISTRO pod swój sprzęt w domu no ale wtedy czasu nie było. Mąż miał serwisik elektroniczny i liczyło się tylko to by sprzęt pracował bezawaryjnie i był użytkowany do napraw (robienia kasy). Nikt nie miał czasu na naukę systemu w chwili w której na stole biwakowała masa telefonów do "zrobienia". Mąż mój w swoim życiu naprawił setki (jak i nie tysiące) komputerów. I wiecie co? Może z kilka razy trafił mu się sprzęt z Linuksem. Szkoda...
Wracając do ROOTA...
To opcja ta przydaje się nawet wtedy gdy chcemy w bardzo szybki sposób dodać choć by paczkę ikon do systemu. Po groma ładować pakiety i programy (które nas wyręczą) jeśli przelogowanie trwa 3sek i załadowanie ikonek *.PNG może 10sek? W necie jest wiele instrukcji jak zmienić tapetę startową w Mint 19.1 i innych. I po co to wszystko, te kombinowania? Nie kapuję! Logujesz się na roota, włazisz gdzie trzeba, chwytasz w obróbkę background.png (jest w 1920x1080) i wstawiasz grafikę jaką tylko sobie życzysz. Całość trwa może 30sek i po ptakach. Ja akurat = jestem zwolenniczką prostych szat graficznych. Nie ma w PC szlaczków, mazaczków, bajerków i proc nie kwiczy na ANIMOWANIU systemu dlatego system zawsze modyfikuję pod siebie.