Gdzie spodziewacie się znaleźć ptaszka, który tuż po narodzinach, śpiewa lepiej od Pawarottiego? W swoim gniazdku, prawda? Tak pomyśleli również w Pioneers of the Invitable, gdy „położyli rękę” na Mozilla Firefox, by stworzyć przeglądarkę „muzyczną”.
Przeglądając jakieś strony w internecie i w poszukiwaniu… mniejsza z tym czego szukałem 😉 Przypadkiem trafiłem na tę stronę. Myślę, że warto spróbować nowego multimedialnego odtwarzacza, który działa również jako przeglądarka stron WWW. Jak każdy inny odtwarzacz audio tworzy listę odtwarzanych utworów, nagrań znajdujących się na dysku, ale jeśli trzeba można użyć go jako przeglądarki internetowej. Dodatkowo jeśli na stronie znajdują się pliki audio, Songbird je dla nas odnajdzie.
Brakuje mu dokującej się ikonki. To jest bodaj największy mankament tego programu. Co ciekawe – brakuje jej tylko w wersji dla Linuksa. Po prostu nikt nie jest na tyle sprytny, żeby napisać wtyczkę. Po prostu szczęka mi opada – pomyśleć, że Opera ma to out-of-box (Songbird jest kompatybilny z wtyczkami do Foksa i Thunderbirda) 😉
http://kdocker.sourceforge.net/pl/
Ta, jest też AllTray etc., ale to nie o to chodzi :]
Gryzie mi się to z starą uniksową ideą, że jeden program wykonuje jedną rzecz i robi ją najlepiej, jak to możliwe. Nie widzę też sensu w istnieniu takiego połączenia. Innymi słowy, jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego.
Jeszcze jedno: Dołączenie funkcjonalności przeglądarki do odtwarzacza niesie za sobą też negatywne konsekwencje. Tak, Firefox jest w miarę stabilną przeglądarką, ale jednak jest przeglądarką. Jakaś dziura się zawsze znajdzie.