Toczy się zupełnie interesująca dyskusja o świecie Open Source. Jej uczestnikami są: William Hurley, Steve Carl oraz Mark R. Hinkle.
Choć ciężko jednoznacznie wskazać na osobę, która rozpoczęła tę wymianę poglądów, to wydaje się, że jest nią whurley. Opisuje on wyimaginowaną miejscowość Opensville, gdzie „parki są piękne, robienie zakupów niesamowite a noce jak w Vegas” jednak „nikt nie chce obecnie tu mieszkać. Nikt nie może pozwolić sobie na płacenie tak dużych podatków„. Dodaje też od razu: „Witamy w Opensville. Populacji brak„. Opensville to metafora środowiska Open Source. Autor ubolewa nad obecny stanem, w którym firmy czerpią korzyści z otwartych źródeł, nie oferując społeczności nic w zamian. Pyta także, w jaki sposób reagować na takie sytuacje.
Z odpowiedziami przychodzi Steve Carl. Po pierwsze opiera się na aksjomacie: „Otwarte jest lepsze” i dodaje „to droga dwukierunkowa„. I choć nie zgadza się, że wszyscy tylko je wykorzystują, to przyznaje, że w większości przypadków tak właśnie się dzieje. Co do podatków, to wizję whurley’a uważa za zbyt przerysowaną. Podsumowując – Opensville zostałoby zamieszkane.
Trzeci głos w dyskusji zabiera Mark R. Hinkle. Skupia się on w szczególności na aspekcie inwestycji w Open Source. A te w pierwszym kwartale 2007 roku sięgnęły 100 mln $. Liczba to znacząca jeśli wziąć pod uwagę, że dotyczy dziesięciu firm. Podważa więc tym samym ponurą wizję whurley’a.
Z artykułami (oraz licznymi do nich komentarzami) można zapoznać się bliżej tu:
1) William Hurley – „Welcome to Opensville, Population Zero”
2) Steve Carl – ” On being a resident of opensville”
3) Mark R. Hinkle – „Editorial — Welcome to Opensville”
Warto także przeczytać:
William Hurley – „Seven Reasons Microsoft Loves Open Source”
Interesujące rozważania. Wcześniej już czytałem na ten temat w felietonie: „Do kogo należy rzeka GNU Linux”. Autor Janusz Madejski również ubolewa, że bez wsparcia, dobrowolnego wsparcia, rzeka GNU Linux wyschnie bez zasilania.
Tekst jest zamieszczony: http://www.linux.pl/?id=article&show=306