Prawdziwe Ubuntu krytyk się nie boi 41


Jakie są moje doświadczenia z Linuksem? Używać go zacząłem w 1997 roku, począwszy od Red Hata, przez Mandrake, Gentoo, a skończywszy na Ubuntu (od pierwszej edycji). Jeśli zaś chodzi o graficzne interfejsy użytkownika, to chronologicznie były to: WindowMaker, Fluxbox (przez kilka lat), KDE (przez kilka tygodni) aż wreszcie na stałe zadomowił się u mnie GNOME.

Celem niniejszego artykułu nie jest podkreślenie mocnych stron i zalet Ubuntu, widzianego przez pryzmat doświadczeń użytkownika. Przeciwnie, chcę rzucić światło na aspekty, które zostały zaniedbane w wyniku braku czasu i możliwości, na testowanie użyteczności oraz na różnorakie defekty występujące tak w oprogramowaniu jak i oprawie graficznej. Mam nadzieję, że Ci, którzy są czasem zbyt pobłażliwi wobec oprogramowania otwartoźródłowego, wezmą moje słowa z wystarczająco przymrużonym okiem. Na tyle przymrużonym, by dostrzec istotę artykułu: rzetelne sprawozdanie z doświadczeń użytkownika wsparte konstruktywną krytyką. To prawda, że wiele z poruszanych kwestii mogłoby być uznanych za zwykłe programistyczne bugi – mamy tu przecież do czynienia z otwartymi źródłami. Trzeba jednak zauważyć tez drugą prawdę: Ubuntu Gutsy Gibbon 7.10 został wydany jako produkt oficjalny, a jego deweloperzy uznali, że nadaje się on do zaprezentowania całemu światu.

Instalacja i LiveCD

Instalator LiveCD, ubiquity, wygląda na dopracowany – nie doświadczyłem żadnych niespodziewanych zamknięć programu czy choćby utraty stabilności, co było udziałem kilku poprzednich generacji kilku systemów, które przetestowałem.

Choć ubiquity nie posiada rozbudowanych opcji i nie zachwyca graficznymi fajerwerkami, to dzięki temu zyskuje na prostocie obsługi. Po zadaniu kilku pytań dotyczących strefy czasowej, informacji o użytkowniku oraz docelowego miejsca Ubuntu na dysku, rozpoczyna się instalacja. Po krótkim czasie system jest gotowy do pracy.

Mam tylko dwie uwagi. Pierwsza: by nazewnictwo dostępnych dysków było bardziej intuicyjne – zamiast nazw specyficznych dla Linuksa, lepiej wyglądałyby „Dysk 1, Dysk2, Dysk 3, itd”. Druga: by dla wymagających użytkowników dostarczyć więcej informacji o dostępnych urządzeniach, w postaci „widoku zaawansowanego”.

Ubiquity Partitioner

Logowanie się

Ekran logowania nie zmieniał się szczególnie na przestrzeni ostatnich wydań. Przejścia między usplash -> GDM -> GNOME są nadal niedopracowane – z powodu braku lepszego określenia użyję zwrotu, że są to przejścia spazmatyczne. Na moim laptopie ekran wyłącza się podczas przechodzenia do GNOME. Domyślam się, że takie rozwiązanie jest próbą obejścia efektu stroboskopu (migotania ekranu). Przypuszczam, że jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie, nim doczekamy się płynnego przełączania między wspomnianymi wyżej elementami. Jednak taka funkcjonalność jest po prostu oczekiwana wraz z nadejściem 2008 roku (tym bardziej na wspieranym sprzęcie).

Pulpit i panele

W skład pulpitu GNOME wchodzą m.in. dwa panele. Wyglądają one na próbę wzięcia tego co najlepsze z Windows i OSX. Dodajmy, że nie do końca udaną.

Default Desktop

Pulpit Apple łączy te dwa panele (lub jeden panel + dock) w sposób bardziej przemyślany. W górnym pasku OSX znajduje się nie tylko systemowe menu czy obszar powiadomień, ale także wyświetlane jest menu właśnie wybranej aplikacji.

Natomiast w GNOME, środkowa część panelu jest kompletnie zmarnowana. No chyba, że użytkownik zdecyduje, by umieścić tam ikony apletów. W dobie szerokich ekranów wydaje się, że jest wystarczająca ilość miejsca, by wszystkie składniki paneli GNOME umieścić razem.

One Panel Desktop

Porozmawiajmy teraz o konfiguracji. Wygląda na to, że w kolejnych generacjach GNOME wysiłki skupiano przede wszystkim na apletach, kosztem samego panelu. Ostatnia zmiana, jaka przychodzi mi do głowy, dotyczyła przystosowania do wyświetlania w pionie, co w przypadku panelu tekstowego wydaje się ostatecznie pomysłem chybionym.

Pojedyncza zmiana rozdzielczości ekranu może spowodować, że aplety zostaną wymieszane i znajdą się na zupełnie innych miejscach gdy już załaduje się GNOME. Takie zachowanie w przypadku oprogramowania o statusie „release” daje wrażenie niestabilności.

Shifted Applets

Teraz wyobraź sobie 10 apletów, które ustawiły się na zupełnie nowych pozycjach… Jeśli jesteś obeznany z GNOME, to wiesz o możliwości ich blokowania, co zapobiega przypadkowemu przemieszczeniu.

Na pierwszy rzut oka wydaje się to świetnym pomysłem, ale sposób w jaki go zrealizowano woła o pomstę do nieba. Przypuśćmy, że zablokowałeś wszystkie aplety i chcesz teraz jakiś przesunąć/dodać. Zgadza się – będziesz musiał zdjąć blokadę, co wiąże się z kliknięciem prawym przyciskiem myszy na ikonie, wybraniem z menu kontekstowego odpowiedniej pozycji i kilkukrotnym powtórzeniem tych czynności. A teraz najlepsze! Zgadnij co będziesz musiał zrobić, gdy aplet znajdzie się na upragnionej pozycji? Znów masz rację – teraz czas na ponowną blokadę! Automatyzacja tego procesu, dzięki możliwości zaznaczenia kilku pozycji, jest jak najbardziej na miejscu.

Locking Applets

Wielu użytkowników patrzy na składniki komputerowego interfejsu jak na przedmioty. Ostatecznie tak właśnie powinny być postrzegane pulpit i ikony – jako spójna reprezentacja papierowego notatnika, czy albumu na zdjęcia, wraz z dodatkowymi korzyściami i uniwersalnością niesioną przez oprogramowanie. Przedmioty istniejące w realnym świecie są na ogół stabilne, a ich zmiany dają się przewidzieć. Ktoś może uważać, że to samo można powiedzieć o oprogramowaniu. No cóż – kiedy jakiś program utraci stabilność „wizualnie”, oczom ukazują się artefakty, zacięcia, niezamierzone przemieszczenia (nawet jeśli podstawowa funkcjonalność pozostaje nietknięta) to pozytywne wrażenie użytkownika pryska jak bańka mydlana. Do czego zmierzam? Diabeł tkwi w szczegółach.

Ikony

W finalnej wersji Gutsy’ego znajduje się znany bug, który powoduje, że gdy użyje się alternatywnych tematów ikon (domyślnie instalowanych wraz z systemem), to w menu i na pulpicie ikony nie będą wyświetlane poprawnie – będą bądź rozmazane, bądź bardzo małe (choć bug ten został naprawiony w Dapperze). Jaki cel przyświecał dodaniu tych zepsutych tematów? Wspomniany błąd odtworzyłem na testowej instalacji Ubuntu – jest to spore niedopatrzenie rzutujące na jakość produktu firmy Canonical.

Tiny Icons BlurryOpenOfficeIcons

Spójrzmy teraz na ikony obszaru powiadamiania panelu GNOME, które zostały poszerzone do 48 pikseli.

Notification Icons

Widzisz problem? Porównaj sobie ikony apletu głośności i Rhythmboksa. Tyle się pisało o bezproblemowych zmianach rozdzielczości, a główne ikony panelu nie są prawidłowo skalowane. Jest całkowicie zrozumiałe, że ciężar tworzenia odpowiednich ikon został zrzucony na barki twórców aplikacji – jednak w moim przypadku nawet domyślnie instalowane oprogramowanie nie potrafi poradzić sobie ze skalowaniem.

Najciekawsze jest to, że pionierem w dziedzinie skalowania ikon jest Linux (odkąd do ich wyświetlania zaimplementował Cairo i SVG). Windows Vista ze swoimi milionami dolarów wciąż nie potrafi poprawnie obsłużyć ikon powiadomień systemowych, gdy rozdzielczość czcionek została zwiększona.

Mamy technologię SVG, ale nie mamy wystarczającej siły roboczej, by ją w pełni wykorzystać i ujednolicić wygląd ikon w całym systemie. Prawdę mówiąc, jeśli masz perfekcyjnie czystą, białą tkaninę, jedna czarna plamka może wszystko zrujnować. Na nieszczęście, w przypadku wizualnego odbioru ma to kluczowe znaczenie. Albo wszystko za pierwszym razem zadziała jak w szwajcarskim zegarku i zdobędziesz poklask, albo czyjeś ogólne wyobrażenie o twoim oprogramowaniu legnie w gruzach.

Być może, deweloperzy kolejnej wersji Ubuntu powinni powtarzać sobie w myślach niczym mantrę: „Zrobię wszystko, by szaty graficzna była spójna i kompletna i dotąd ją będę testował w różnych konfiguracjach, dopóki będzie to konieczne”. A jeśli Ubuntu nie będzie potrafiło poprawnie wyświetlać 5 różnych zestawów ikon w oficjalnym wydaniu, to może powinno się dodać te zestawy do nie-wspieranego repozytorium.

Gdy prezentuje się interfejs użytkownika, to na widok Linuksa niejednemu z zachwytu opadła szczęka. Na przykład taki GNOME ma, wśród wielu środowisk w innych OS-ach, jedną z najbardziej olśniewających implementacji zarządzania czcionkami. Czy kiedykolwiek próbowaliście zmieniać czcionki aplikacji w OSX albo XP? Nie wiem jak wygląda to w Viście, gdyż nie mam doświadczenia z tym systemem. W OSX nie ma jednego centralnego miejsca, gdzie można zmienić ustawienia czcionek dla całego systemu i byłem nieco zmieszany, gdy musiałem powiedzieć znajomemu „przykro mi, ale jeśli chcesz na pulpicie czcionkę większą niż 16pt, to na twoim MacBooku tego nie da się zrobić”.

Efekty 3D

Spójrzmy prawdzie w oczy: czy nowe efekty pulpitu zachowują się jak powinny? Wygląda na to, że nie…

Zwłaszcza, gdy porówna się je do konkurencji. Widać to dobrze na przykładzie „przejść” zdjęć w iPhoto na MacBooku – są one nad wyraz płynne. Gdy zaś przenosisz (bądź maksymalizujesz lub minimalizujesz) okna w Viście, to również bez żadnych zacięć. A co dzieje się w przypadku Ubuntu? Animacje czasami zanikają – zwłaszcza gdy komputer wykonuje inne operacje. To samo dotyczy zdjęć w F-Spot. Mój procesor Intel Quad i karta Nvidia Geforce 8800 ronią łzy, gdy zaczynam slajdowisko.

Dodatkowo, uruchomienie aplikacji, które korzystają z dobrodziejstwa efektów Compiza, skutkuje nieprzyjemnymi artefaktami. By nie być gołosłownym: gdy wylogowujesz się z pulpitu, na którym działa Cairo Clock, to tło zegara zostaje zastąpione czarnym kwadratem.

BlackClock

Dzieje się tak dlatego, że proces Compiza jest zamykany wcześniej niż proces Cairo Clock. Fakt, że ładowanie efektów wizualnych jest rozłożone na kilka etapów, wpływa negatywnie na ogólne wrażenie płynności systemu.

Muszę dodać, że opisywane przeze mnie zjawiska są proste do naprawienia i powinny zostać włączone do prac nad poprawą jakości oraz polerowaniem systemu na wysoki połysk. Mamy działający „kompozytowy” pulpit. Mamy działające sterowniki do kart ATI i NVIDIA. Tym, czego nie mamy, jest lepsze zaimplementowanie efektów 3D. Takie, które zagwarantuje, by Compiz był uruchamiany jako pierwsza z aplikacji i zamykany jako ostatnia.

Dzięki temu na ekranie nie będziemy oglądać kwiatków w postaci czarnych teł a Ubuntu nie będzie wyglądał jak tanie auto, do którego założono drogie alufelgi dwukrotnie podnoszące jego wartość.

Widżety GTK+

W środowisku GNOME kłuje w oczy niepoprawne zastosowanie Widżetów w niektórych programach. Deweloperzy GTK powinni zwrócić na to uwagę. Nie jest zdrowym objawem sytuacja, gdy, z powodu braku innych możliwości, twórcy oprogramowania są skazani na konkretne Widżety – użyteczność takich programów zostaje ograniczona. Jak to się objawia? Np. przez liczbę kliknięć potrzebnych do wykonania zamierzonego zadania. Weźmy dla przykładu regulację głośności. Widżet ten został zaimplementowany na dwa sposoby: jako suwak lub przycisk, który zmienia się w suwak (jest to najnowsze wcielenie tego Widżetu). Co daje to dodatkowe kliknięcie? Że suwak nie zajmuje miejsca, gdy nie jest potrzebny? Tak czy inaczej pasek głośności jest zbyt duży w porównaniu z przyciskiem.

Volume Control

Jeśli spojrzysz na powyższy screen, to zauważysz dwa typy Regulacji Głośności. Poziomy pasek głośności pochodzi z odtwarzacza BMPx; drugi należy do Totema. Jak widać, możesz ruszyć okienkiem programu a pasek cudacznie odłączy się od aplikacji.

Grupowanie i rozmieszczenie aplikacji

Na przestrzeni ostatnich wydań, interfejs Ubuntu i GNOME był obiektem ciągłych usprawnień stając się narzędziem zaawansowanym technicznie. Dojrzałość projektu wręcz promienieje jednak i tu znalazło się kilka niedociągnięć. Przyjrzyjmy się im.

W GNOME 2.20 zdecydowano się by aplikacja „Wygląd” pozwalała z jednego miejsca zarządzać tapetami, czcionkami, tematami, ikonami i kolorami. Co ciekawe, wskaźniki myszy również zostały tu wrzucone. Jednak by się do nich dostać, trzeba przejść kilka poziomów i zakładek (Motyw -> Własne… -> Wskaźnik), co jest rozwiązaniem dość niefortunnym. Wcześniej opcja ta była umieszczona we właściwościach myszy, co znacznie ułatwiało jej odszukanie. Proste przedostanie się do ustawień wskaźników (jak i do instalacji czcionek) stało się wspomnieniem.

Pointer Selection

Ktoś może powiedzieć, że ustawienia wskaźników są tylko kwestią estetyki. Ale tak naprawdę dochodzi do tego jeszcze jeden aspekt – użyteczności. Nie trudno domyśleć się, że zmiana wielkości kursora może dla niektórych mieć znaczenie zasadnicze.

Podobnie rzecz ma się ze skrótami klawiaturowymi, które wciąż są odrębną aplikacją od Klawiatury (znajdującej się w menu Aplikacje -> Preferencje). Osobiście straciłem już nadzieję na połączenie się wspomnianych elementów. Dlaczego w takim razie deweloperzy nie postanowili rozdzielić ustawień myszy i touchpada?

Menu System w Panelu Gnome posiada dwie „informacje o…” – po jednej dla GNOME i Ubuntu. Nie wiem jak innym, ale dla mnie menu to jest zbyt wartościowym by umieszczać w nim opcje, z których korzysta się tak sporadycznie. Gdyby Ubuntu połączyło te „info” i dorzuciło do tego jeszcze jakieś dodatkowe informacje o sprzęcie (prędkość CPU, Pamięć, itp.), to wtedy potrafiłbym wytłumaczyć sobie jego obecność.

O co tyle szumu, czyli co autor miał na myśli

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Dobry interfejs połączy użytkownika z informacją i pozostanie w cieniu – ludzie zauważają brak jakiegoś udogodnienia dopiero wtedy, gdy zostanie ono im zabrane. Prawdę napisawszy, interfejs został stworzony w taki sposób, by nie zdawać sobie sprawy z jego istnienia i wykonywać wszelkie czynności intuicyjnie.

Przeciętny użytkownik może nie zauważyć migotania ekranu podczas rozruchu systemu operacyjnego (czy innych niedociągnięć) dopóki nie przełączy się np. na OSX. Płynność tego ostatniego podświadomie zostaje zapisana w pamięci. Stąd bierze się tyle pochlebnych opinii dotyczących uroczego interfejsu OSX.

Zapewne znajdzie się wielu czytelników, którzy stwierdzą, że Linux wciąż się rozwija (i to w tempie zadziwiająco szybszym od oprogramowania komercyjnego), dlatego zamiast go krytykować powinniśmy zgłaszać błędy. Jednak moim zdaniem użycie terminu „Wersja Finalna” powinno zobowiązywać do serwowania produktu o wysokiej jakości. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, gdy świadomie dostarcza się Dystrybucji ze znanymi błędami w oprawie graficznej.

Linux osiągnął wiele. Dzięki ciężkiej pracy fundamenty jego infrastruktury są imponujące. Dzięki ciągłemu rozwojowi takich zasadniczych elementów jak kernel, hal czy dbus mamy wspaniałe technologie. Jednakże zamierzeniem tego artykułu jest zwrócenie uwagi na ogromne znaczenie: starannego testowania, użyteczności i postrzegania infrastruktury przez użytkownika.

Tłumaczenie za zgodą autora.
Na podstawie: Ubuntu 7.10 Pragmatic Visual Presentation Critique I

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

41 komentarzy do “Prawdziwe Ubuntu krytyk się nie boi

  • Bzyk

    Jako że nie używam Gnome a KDE trudno mi się wypowiedzieć nt. czcionek, ikon czy aplikacji ustawień. Mogę tylko powiedzieć, że Gnome używałem w sumie może dwa tygodnie i nie przekonałem się do niego, choć sama idea dwóch pasków (jeden z menu a drugi na dole z zadaniami jest bardzo dobra). Za to zrobienie KDE a’la Gnome nie przysparza kłopotu a zrobienie KDE a’la MacOSX (menu bieżącej aplikacji na górze ekranu) również jest do zrobienia kilkoma klikami. Z Dockiem u dołu jest nieco więcej zachodu bo wszystkie aplikacje udające go są niestety niestabilne, w fazie alpha lub beta. Zresztą jak większość upiększaczy włączając Compiza.

  • hills

    [quote post=”693″]Jednak moim zdaniem użycie terminu “Wersja Finalna” powinno zobowiązywać do serwowania produktu o wysokiej jakości. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, gdy świadomie dostarcza się Dystrybucji ze znanymi błędami w oprawie graficznej.[/quote]

    Canonical nie jest odpowiedzialny za błędy w oprogramowaniu, ponieważ bezpośrednio go nie tworzy, a jedynie za wybór, które oprogramowanie wziąć do Ubuntu i w jakiej wersji. Myślę, że w założeniach chodzi o zoptymalizowanie stabilności i funkcjonalności.

    Jak sam zauważyłeś, Linux wciąż się rozwija. Moim zdaniem wybór Canonical jest dostatecznie dobry jak i konieczny, aby Linux mógł konkurować z komercyjnymi systemami operacyjnymi na desktopach. Dla porównania proponują przesiąść się na stabilną gałąź Debiana.

    Można oczywiście powiedzieć, że w nowym Ubuntu powinno być inne, lepsze środowisko graficzne, a jeśli już GNOME, to w stabilniejszej wersji. Jeżeli inne środowisko, to jakie? Jeśli inna wersja, to która? I co zostanie z funkcjonalności po tej walce o wykluczenie niedoróbek?

  • igo

    Autor ma sporo racji. Przy dość starannym testowaniu daje się zauważyć te wszystkie niedoróbki, które w gruncie rzeczy irytują, bo chciałoby się mieć ładny i dopracowany system. Może komuś innemu to nie przeszkadza, ale ja na kwestie wizualne wracam dużą uwagę. Taka przeglądarka firefox, która jest domyślną aplikacją w Ubuntu, przy pierwszym uruchomieniu wygląda ohydnie. Trzeba się trochę napracować, zmienić motyw na pasujący do reszty, a przede wszystkim elementy wystroju strony wyglądają jak żywcem wyjęte z windowsa 95. Nie mówię już o programach z Kde, które wyglądają koszmarnie i trzeba trochę pogłówkować, żeby pasowały do reszty. Skoro da się je zainstalować i są w repozytoriach, to wygląd ich powinien być dostosowany domyślnie. Cały czas trzeba coś dłubać, zmieniać itd. i tak nie zawsze efekt jest zadowalający. Cały czas ma się wrażenie niedopracowania i używania wersji Beta systemu, tylko kiedy będzie ta wersja finalna…;). OSX bije Ubuntu pod względem spójności i wrażenia dopracowania pulpitu na głowę. W takim windowsie xp też zdarzały się częste wpadki, jak ikony zaszyte z windowsa 98.

  • laybythesea

    [quote comment=”17034″]

    Canonical nie jest odpowiedzialny za błędy w oprogramowaniu, ponieważ bezpośrednio go nie tworzy, a jedynie za wybór, które oprogramowanie wziąć do Ubuntu i w jakiej wersji. Myślę, że w założeniach chodzi o zoptymalizowanie stabilności i funkcjonalności.[/quote]

    Raczej chodzi tu o te aplikacje, na które twórcy Ubuntu mają wpływ bezpośredni.

  • Rs

    Znowu ktoś zajmuje się, przepraszam za wyrażenie, pierdołami. Sam używam co prawda KDE, ale nie narzekam na efekty graficzne, szczególnie, że Linuksowe środowiska są tak konfigurowalne, że naprawdę można tam osiągnąć każdy efekt i wygląd. Za to takie sprawy, jak nieśmiertelny horror zależności w pakietach (nieostrożność przy używaniu Synaptica może spowodować nawet całkowite wyczyszczenie systemu), albo brak prostych, graficznych i spójnych konfiguratorów pozostaje nierozwiązana.

  • laybythesea

    Rs:

    autor pisze o GNOMIE. Nie próbuje szukać dziury w całym, a rzeczowo opisuje to co mu nie pasuje, dlaczego mu nie pasuje i jak to powinno wyglądać. Pamiętaj, diabeł tkwi w szczegółach 😉

    Co do zależności – przyjrzyj się dokładni oryginalnemu tytułowi. Jeśli nie znasz angielskiego to śpiesze z tłumaczeniem, że artykuł dotyczy krytyki tylko GRAFICZNEJ strony Ubuntu.

  • tmi

    Bardzo ciekawy artykuł.
    Od dawna zastanawiam się i jestem niesamowicie ciekawe kiedy w końcu jakaś firma weźmie w ryzy to wszystkie oprogramowanie (lub środowisko weźmie się w garść) i pójdzie po rozum do głowy, że nie da się skutecznie konkurować z Maciem czy Windowsem rozwijając kilka środowisk i bibliotek graficznych. Pewnie ktoś powie, że nikt z nikim nie konkuruje. Czy aby napewno?, wydaje mi się, że jednak konkuruje i nigdy nie zbliży się nawet do innych produktów gdy nadal będzie rozwijać KDE i GNOME jako osobne projekty. Oba powinny zostać zlikwidowane, a ludzie je rozwijający powinni skupić się na całkiem nowym projekcie. Jest dużo rąk do pracy ale nikt nimi nie potrafi pokierować. Po co GTK i QT?, zlikwidować to, wyciągnąć co najlepsze z jednego i drugiego, cały syf odrzucić i tworzyć jeden wspólny projekt, wspólnymi siłami. Byłby on wtedy znacznie lepiej dopracowany, zawierał mnóstwo możliwości, również konfiguracji. Niestety ale na razie jest źle.
    Jest taka zasada, że poprawienia każdego błędu powoduje dwa nowe. Trafne określenie jest w tym arcie i idealnie pasuje: Linux to kiepski samochód z drogimi felgami. W sumie może i jest dobrze, przecież można mieć jakie środowisko się zechce, wolność pełną gębą, piętnaście środowisk graficznych, kilka bibliotek, każda sensowna aplikacja działa na innej (np. GIMP lub amarok – gtk i qt, po co?) to do niczego nie doprowadzi bo nie da się fizycznie doprowadzić dwóch ogromnych środowisk do takiej perfekcji jaką prezentuje MacOS. Jedno owszem ale nigdy nie dwa, a jeszcze dochodzi wyścig szczurów i ciągłe wojenki, które środowisko lepsze…..

  • Rs

    tmi: Wolałbym jednak,żeby Wolne Oprogramowanie nie było „wzięte w ryzy”. Taka już jego „uroda”, że każdy tworzy co mu się podoba i powstaje kilka równoległych projektów np. środowisk graficznych. Mnie odpowiada ta różnorodność i możliwość wyboru, dziwi mnie raczej, że nie powstała jeszcze alternatywa np. dla samego serwera X, który w końcu ma już ćwierć wieku i sporo wad.
    laybythesea: Faktycznie, nie zauważyłem tytułu oryginału. Tak czy inaczej niedoróbki w GNOME wydają mi się drobnostką i raczej nie wpływają na wygode użytkowania.

  • DukeOfContention

    autor ma wiele raci… ja usilnie proboje moja pania zmusic (namowic) do korzystania z linuxa i ciagle jakies klody pod nogami … nietylko graficzne … ciagle cos nei dziala a ona szybko sie zniecheca.. to prawda system mozna zrobic piekny .. ale niedociagniecia … jakies migotanai braki cos ucieka itp …
    CO do konsolidacji systemow graficznych .. jestem przeciwny powinny byc do wyboru kilka … tym linux rozni sie od windowsa …. jedni lubia stokrotki inni bratki 🙂 co kto lubi
    Pozdro

  • brajan

    Bardzo ładny artykuł. To jest właśnie ten szczegół dlaczego ludzie niedoświadczeni (czyli większość) nie chce zasiąść do linuxa. Wygląd. Moja dziewczyna np. nie chce linuxa bo jej się nie podoba 😛 No i w sumie ma rację. Używam linuxa już ze 2 lata chyba i powiem szczerze, nie wiem co w tym jest, ale każdy motyw (a przynajmniej te domyślne) na windowsie są znaczenie bardziej czytelne niż w gnome. W Gnome nie znalazłem jeszcze motywu który by mi się na prawdę podobał (a jest ich całe multum).
    Ponadto Ubuntu wymaga jeszcze wieeeeele poprawek, na które nie zwraca się uwagi, bo żadko kto doświadcza z jakimś błędem problemów i nie mówię tu tylko o wyglądzie. Podać przykład? Ok: Zapełnił ktoś kiedyś po brzegi dysk systemowy? Nie? Ja tak 🙂 Gnome wtedy szaleje. System wyrzuca błędy. Dobrze że jest konsola i midnight commander, ale co by zrobiła np moja dziewczyna? Nic, bo się na tym nie zna… i dlatego póki co Ubuntu nie jest dla wszystkich ale dla tych którzy się choć troszkę na komputerach znają.

  • madc0w

    Zgadzam się z autorem mimowszystko dostajemy system nie dopracowany do końca, w dodatku na pierwszy rzut oka linux wrecz odrzuca swoja szarością i brzydotą (trzeba poszukać troszkę tapet fajnych tematow samemu to wszystko podopasowywać) macosx, vista (ale tylko wygladem) bija ubuntu na glowe. Canonical oglasza ze w nowym ubuntu bedzie 'nowy’ wyglad. W rzeczywistosci to prawie ciagle to samo tylko jeszcze bardziej ciemno i depresyjnie.

  • laybythesea

    A ja mimo wszystko daleki byłbym od popadania w skrajności. Nazwanie Ubuntu systemem beznadziejnym jest krzywdzące. Tak samo jak stwierdzenie, że nie ma czego poprawiać. Wady są, ale nie mają one aż tak kolosalnego znaczenia. Zdaje się, że autor chciał zwrócić uwagę – a przynajmniej tak mi się wydaje – na brak „ostatniego szlifu”. Wskazuje też, że jest to do zrobienia a efekt powinien być niewspółmiernie większy od włożonej pracy. Albo innymi słowy – to co według niego wymaga naprawienia, jest „wykonalne” i powinno zostać zrobione.

    A co do tego, że ludzie nie chcą zasiąść do Linuksa, bo jest brzydki… Z tym nie mogę się zgodzić. Nie spotkałem osoby, która by powiedziała, że Ubuntu jest brzydkie (używam standardowych ustawień: temat, tapeta itp. itd), podczas korzystania z mojego komputera. Ludzie nawet nie zauważają, że to nie jest Windows. Nikt się nie pyta, a poco Ci to a dlaczego a co. Po prostu robią to co potrzebują i tyle. Nawet jak powiedziałem, że to Linux – nie było reakcji.

    Ale spróbuj to samo zrobić bez systemu przed oczami… Ostatnio znajomy spytał się mnie, gdy usłyszał, że używam Linuksa: ” a po co Ci to? Działa Ci w ogóle coś na tym?”. A niektórzy czasem jeszcze dodają, że Linux to syf itp, itd, chociaż pojęcia bladego nie o nim nie mają.

    Konkludując. Ludzie nie przesiadają się – czy nawet nie spróbuj użyć – przede wszystkim dlatego, że są leniwi, z przyzwyczajenia i braku takiej potrzeby (nie koniecznie w tej kolejności).

  • kolo

    co do artykułu zastrzeżeń miec nie można, jest rzeczywiście napisany rzeczowo i fachowo, co do błędów opisanych hmm, niektóre z nich (skalowanie i stosowanie różnych zestawów ikon) autor ma racje są faktem a z faktami się nie dyskutuje, natomiast co do uwag dotyczacych prób połączenia pasków czy na przykład dyskusji co gdzie jest w menu jest to rzecz gustu a o tych równiez się nie dyskutuje, mi osobiście własnie te dwa paski się bardzo podobają a próbe ich połączenia uznam za zbrodnie przeciwko ludzkości, nie po to używam alternatywnego systemu żeby wyglądał tak jak inny którego wszyscy używają.

  • supergromm

    Witam co do ubuntu 7.10 jest nieco mniej dopracowany niż np. ubuntu 7.04 a dlaczego? ano dlatego , że oba te systemy testuje na swoim sprzęcie i niestety w 7.10 mam dużo więcej problemów z softem niż w 7.04 a mianowicie np.xine dziwne przycinanie się filmów i od czasu do czasu coś w jak wygaszacz ekranu chwilowe przyciemnienie ekranu i po chwili odświeżenie i idzie choć nadal przycina w 7.04 żadnych problemów np.audacity tu program podczas pierwszego uruchomienia jest dobrze próba dokonania operacji na pliku ogg czy mp3 powoduje zawieszenie programu a nawet systemu i tak jest za każdym razem w 7.04 bez problemów można by jeszcze wymieniać wiele np. firefox niezbyt stabilny wtyczki do firefoxa tez zachowują się dziwnie flash jak by nie byl kopatybilny mam cuda na przeglądarce brak reakcji na wyłączenie reklam flasha a w 7.04 bezproblemowo i sporo innych można by tu długo wymieniać./

  • ryuuk

    Bo taka jest prawda właśnie o Ubuntu.Te distro to kompletny szajs.Używam go tylko ze względu na Apt Jak chcecie zobaczyć spójny i dopracowany system to polecam opensuse 10.3.Develperzy ubuntu są strasznie nie dbali I nie wkładją w to distro żadnej inwencji.Biorą po prostu kolejną wersje gnome dodają tapetke i ikonki i na tym koniec roboty.Tak już czekam ze 2 lata aż im się zechcę zrobić w końcu gfxboota.

  • laybythesea

    Aż boję się pomyśleć, jako to siła zmusza Cię do korzystania właśnie z Ubuntu… Są inne dystrybucje, które mają apta. Swoją drogą, Twój wywód jest dość niepoprawny. Najpierw piszesz, że jest kompletnym „szajsem” a potem piszesz, że ma apta. Co by wskazywało na to, że kompletnym „szajsem” już nie jest…

  • ryuuk

    No to porównaj sobie 6.06 i 7.10.Żadnych istotnych różnic.(Pomijam kernel etc ,bo to dla zu i tak nie ma znaczenia).Zaczynałem z Ubuntu właśnie od wersji 6.06 i myślałem ,że distro ma przed swą przyszłość a tym czasem one stoi w miejscu.Już pomijam fakt ,że wersja 7.10 w porównaniu do 04 to jakaś beta.Śmieszy mnie też gadka ,że to jest distro user frendly ,przeciesz tu nic nie ma ,żadnych konfiguratorów niczego.Jedyne co ma to największą społeczność.A co nowego w 8.04?? Pulseaudio heeheh.Deweloperzy innych distro to chociaż modyfikują gnome do swoich potrzeb i dodają jakieś uprawnienia a w ubuntu po prostu nić skompilowane gnome takie jakie zostało wydane i coco dzambo i do przodu.

  • madc0w

    Zastanawiam sie nad przetestowaniem suse jednak juz sie 'przyzwyczailem’ od ubu i odpicowalem je na swoje potrzeby. I mimo wszystko mam jakies doswiadczenie z nim zwiazane. Uwazam ze powinno isc wygladem bardziej w strone macosx/visty bardziej optymistycznych motywow i innej swierzszej kolorystyki. A pozatym to co napisali przedmowcy, brak wiekszych roznic pomiedzy 6.06/7.04/7.10. Chociaz jak dla mnie 7.10 najlepiej dziala, a poprzednie wersje zostaly wywalone bo nie dalo sie wyrobic. Szczerze mowiac po 8.04 oczekiwalbym jakiejs rewolucji ale widze ze raczej sie na nia nie zpaowiada.

  • lukas

    Z tego co pamiętam, to 8.04 ma być tą długo oczekiwaną wersją. Tak mówił Mark, ale ile w tym prawdy, to nie wiem. Ja osobiście z 7.10 nie jestem zadowolony. Dla mnie jest to cicha beta i dobrze, chociaż mogli ją nazwać 7.04-2. Jeśli chodzi o: 6.06, 6.10, 7.04, to każda z nich mile mnie zaskakiwała, więc nie można mówić, że między nimi nie ma żadnych różnic. Zastanawiam się czy instalować jeszcze nie skończoną ósemkę, czy Debiana na notebooku.

  • kwalo

    Nie mogę się zgodzić z opinią niektórych kolegów, że Ubuntu nic dodatkowego nie wnosi. Od dłuższego czasu używam innej dystrybucji, także z GNOME. Gdyby nie fakt, że i tak większość czasu spędzam w konsoli, a Nautilusa zdaży mi się odpalić może raz na miesiąc, to z pewnością wróciłbym do Ubuntu.

    Daleki jestem od stwierdzenia, że GNOME to złe środowisko (gdyby tak było, przesiadłbym się na inne) i gdyby nie deweloperzy Ubuntu, to byłoby kompletnie bezużyteczne. Po prostu, kiedy ma się do czynienia z niespatchowanym GNOME’em, to dostrzega się nakład pracy włożony przez deweloperów Ubuntu.

    Co do samego artykułu, to nigdy nie przeszkadzały mi te niedogodności, ale dobrze że zwraca ktoś na nie uwagę. Miejmy nadzieję, że nie skończy się to na kolejnej dyskusji pt. „Linux jeszcze nie jest gotowy, aby konkurować z Windows/Mac OS X”, a przyniesie to konkretne rezultaty (zgłoszone bugi na launchpad/bugzilla).

  • Dk

    miejmy nadzieje ze 8 04 bedzie milowym krokiem ( w koncu lts ) wiec powinna byc dopracowana i naprawde dobra … zobaczy sie jak to bedzie 😉

  • laybythesea

    I znów nawoływałby do spokoju. Podejrzewam, że milowego kroku nie będzie. Raczej przewiduję ewolucję niż rewolucję. Tak czy siak będzie lepiej 😛

  • Amonit

    Z przyjemnością czytałem tekst autora, który zrobił wiele aby dokładnie zilustrować swoje uwagi.
    Chcę odnieść się tylko do jednego, poruszonego tematu. Do programu instalacyjnego. Najbardziej newralgiczny punkt, przygotowanie partycji, jest coraz gorzej traktowany w Ubuntu. Starsze instalatory były bardziej intuicyjne i klarowne. Więc jak po kilkakrotnym sprawdzaniu przygotowanych partycji, przejdę ten temat, mogę iść na kawę. Z sentymentem wspominam instalator SuSE 9.2. Ubuntu ma do niego lata świetlne.
    Zdarza mi się komuś instalować Ubuntu. Dwa przypadki.
    1. Pierwszy kontakt w firmie z Ubuntu. Stanowisko do kontaktu ze światem tylko z pod Linux, na bardzo leciwym sprzęcie. Ciekawy pomysł.Instalujemy Ubuntu 6.06.1: nie udaje się utworzyć partycji, więc jak w Windows jest tylko /. Przy jakiejkolwiek awarii, stracą dostęp do danych a Linux pójdzie do kosza.
    2. Przymusowa wymiana, awaria, karty graficznej. Na jednym dysku jest Windows i Ubuntu. Po instalacji karty na Windows, Ubuntu się nie uruchamia. Mniejsza o przyczyny, bo nikt nie wie dlaczego, czas goni. Osobna partycja z danymi, więc nowa instalacja. Kolejno i na przemian Ubuntu 7.10 Pl lub Alternate. Z obydu instalatorów były już robione instalacje. Prubujemy kolejne opcje z instalatora. Ku mojemu zdiwieniu uruchamia się instalacja z wersji OEM. Dobrze a najważniejsze, że skutecznie.
    To tyle kamyczków z mojego ogródka.

  • Greg

    Mi w GNOME brakuje „compact view” ikon taki jaki jest w Thunarze. Gdyby było wyłączanie/włączanie podglądów ikon tak sprawnie jak to jest w Dolphinie to byłoby w ogóle marzenie.

    Używałem przez prawie rok GNOME, przeszedłem jednak na KDE. Gdy ma się dużo ikon w folderze wyszukanie czegoś jest męczarnią, albo widok ikon albo taśma długa jak papier t. Dlaczego nie mogą dodać tego widoku jak to jest w Thunarze?

  • wojteczekm

    wreszcie artykuł, który odzwierciedla moje uczucia. Ubuntu używałem przez rok i trochę (6.10, 7.04 i nieszczęsne 7.10). Niestety właśnie z powodu natłoku błędów estetycznych w ostatniej, podobno, stabilnej wersji zmieniłem dystrybucję na openSUSE 10.3. Nie mogłem znieść denerwujących niedoróbek (jestem strasznym estetą i lubię jak WSZYSTKO działa płynnie). Zastanawia mnie jak to jest możliwe, że produkt zamiast być coraz lepszy idzie w drugą stronę? Skoro nie zdążyli czegoś na czas dopracować to nie powinni tego wydawać! W Suse wszystko pięknie działa, płynnie (nie licząc wczytywania repozytoriów przy instalacji programu 🙂 ). Najgorsze jednak jest, że cały czas coś mnie ciągnie w stronę Ubuntu (może nalepki na obudowie kompa) i przyznam się, że z nadzieją czekam na 8.04. Żebym tylko się nie rozczarował…

  • Dk

    jak by nie bylo gnom zyskal na popularnosci dzieki ubuntu … ja swego czasu korzystalem z mandrivy i siedzialem na kde .. ale jakos ubuntu to gnome :>

  • abc

    Jak dla mnie to głównym problemem środowisk graficznych (a konkretniej bibliotek GTK2 i Qt) jest ich niespójność wizualna i konfiguracyjna. Aby skonfigurować system tak, żeby wszystko wyglądało porządnie muszę zmienić ustawienia zarówno w ustawieniach GNOME jak i KDE. W dodatku styl jest i tak inny. Powinniśmy dążyć do tego, żeby użytkownik nie zauważał żadnej różnicy pomiędzy odpalonymi programami niezależnie od biblioteki czyli:
    -wspólny motyw (choćby i miał się zmienić format to przecież to nie jest nic strasznego)
    -wspólna konfiguracja (czcionki, kolory, kursory)
    -wszelkie okna dialogowe pasujące do aktualnie używanego środowiska – dlaczego dodając utwór do Amaroka mam inne okno dialogowe niż otwierając plik Geditem i odwrotnie?

  • abc

    A w tę drugą stronę? I dlaczego to nie jest domyślnie, dlaczego aby odpalić tym aplikację trzeba robić różne sztuczki? O ile mnie to nie drażni, o tyle może drażnić potencjalnego użytkownika, który spotyka się z dwoma różnymi interfejsami (a jeśli używa wine to z trzema, ale wine to już coś całkiem innego).
    Uważam, że to powinien być cel dla wydania LTS – maksymalnie zintegrować oba środowiska tak, aby przeciętny użytkownik miał problem z rozróżnieniem aplikacji GTK2 od Qt.

  • Intervoyager

    Ubuntu jako kompóter do użytku domowego sprawuje się znakomicie. Nie mieli tak HD jak Windows przy „ładowaniu programów”, nie potrzebuję antywirusa. Więć po co komplikować to co jest proste? Open Arena sprawóje się znakomicie-pierwszy raz mogę poszaleć w tego typu gry. Co prawda prubowałem zaistalować demo Qeik 3 pod Windowsem-bez rezultatu. Z istalacją jej(Open Arena) nie miałem żadnych problemów-wyszukałem tytuł w internecie i użyłem do istalacji menadżer pakietów Synoptic. Terminal traktuję jak „wiersze poleceń” w Windowsie-uzywam gdy muszę-szczególnie iż nie znam wszystkich jego poleceń i możliwości. Miałem problemy z Totemem-najpierw po otrzymaaniu aktualizacji przestał działać-zrobilem reistalację, a raz wydawać trzaski-ale to nie była jego wina(zrestartowalem komputer i wszystko wruciło do normy). Łącze internetowe o 10% jest bardziej wydajne jeśli chodzi o wysyłane dane(obsługa protokołu TC/IP). Jeśli Microsoft wycofa w czerwcu WindowsXP-jest szansa na przejęcie całkiem pokaźnego rynku zbytu. I proszę wiecej nie dyskutować jaki system operacyjny jest najleprzy-wszystko zależy od zastosowań celowych. Urzywam XP(orginalny!) i Ubuntu na jednym komputerze-i jakoś się nie gryzą.

  • uboontu

    Ja również używałem wielu dystrybucji zanim ostatecznie przesiadłem się na Ubuntu (czasem w wersji LinuxMint). Uważam, że Ubuntu to bardzo dobry system, ale w porównaniu np. do PCLinux OS, niestety, rozczarowuje mnie już na etapie instalacji systemu.

    Wiele dystrybucji Linuksa podczas partycjonowania dysku przed instalacją domyślnie proponuje utworzenie oddzielnego dysku na pliki systemowe, oraz oddzielnego na pliki użytkownika (home).
    Jest to rozwiązanie bezpieczne i użyteczne. Pozwala w razie potrzeby na przeinstalowanie systemu (np. po to, by przetestować nową wersję rozwojową), bez obawy o utratę danych i ustawień).

    Już nie wiem, gdzie zgłaszać ten bug, bo obecne rozwiązanie w Ubuntu uważam za błąd. Podczas instalacji systemu partycja HOME powinna być domyślnie montowana na oddzielnym dysku.

    Dlaczego inne dystrybucje mogą, a (moje ulubione) Ubuntu nie?

    Jeśli ktoś całkowicie rezygnuje z Windows, ma prawo oczekiwać, że instalator wybranej dystrybucji Linuksa zaproponuje optymalne partycjonowanie dysku podczas instalacji systemu.

  • tydell

    toć podczas instalacji przy partycjonowaniu dysku ręcznie można wybrać punkt montowania, podpinasz /home pod inną partycje i jest, a że domyślnie tego nie proponuje ? a czy windows proponuje coś domyślnie, wali wszystko jak leci na C póki miejsca starczy

  • mario_7

    [quote comment=”17722″]co tak mało sie dzieje ostatnio w czytelni? od miesiac brak wpisow nowych :-/[/quote]
    Może dlatego, że to czas przerażającej i czającej się na każdego studenta sesji?

    A tak w ogóle, to zamiast narzekać sam mógłbyś coś napisać. 🙂

  • lukasz

    Nie ma systemu doskonałego, w każdym można dopatrzeć nieścisłości. Tak samo jest z środowiskami graficznymi. I tak nie ma co narzekać na te drobnostki, w Ubuntu można dowoli konfigurować interfejs użytkownika – takiej możliwości nie mamy w XP. Jeśli chodzi o mnie to korzystam z Ubuntu bo lubię, a z Windowsa bo muszę (w niektórych przypadkach). Pozdrawiam.

  • qdlatyxes

    Artykuł ciekawy, kilka opisanych problemów drażniło mnie już dawno, ale wiekszości nawet nie zauważyłem(mam nadzieję, że drażnic nie zaczną po przeczytaniu:)). Mam zastrzeżenie odnośnie tytułu, powinno być „krytyki” miast „krytyk”, sugeruję poprawę.

  • jaredj

    Prawdopodobnie wszyscy mają rację, co ponoć nie jest możliwe, jednak linux (każda distro) udowadnia, że jest przeciwnie.
    Moim skromnym zdaniem ubuntu nie nadaje się dla normalnego, domowego użytkownika. Nie nadaje się do tego żeby zainstalował to ktoś (facet czy kobieta) kto ma trochę sprzętu w kompie i chciałby się uniezależnić od takiego MS. Jestem świeżym użytkownikiem 8.04 i ileż to musiałem się naczytać żeby odpalić tuner tv, kamerę internetową i skaner w drukarce. A i tak jeszcze nie koniec walk. Nie wiem czy moje audigy prawidłowo odtwarza dźwięk 5.1 (no trzeba sprawdzić 😉 ).
    Co do interfejsu – przydałby się jakiś programik który kompleksowo zarządza wszystkimi wizualnymi bajerami interfejsu. Nie ma takiej spójności. W ogóle brakuje jakby wielu programów to zmiany ustawień sprzętu i interfejsu. W wielu miejscach trzeba włazić w edytor i poprawiać pliki ini czy conf ręcznie. A to nie zachęca zwykłego użytkownika.
    Błędy – migotanie aplikacji video przy włączonym compizie (wina compiza), mam kilka widgetów, wyłączam compiza i widgety gdzieś znikają, pół biedy gdyby wróciły jak włącze compiza znowu ale tak nie jest. Dla mnie – bezużyteczny bajer w tym momencie.

  • mario_7

    [quote post=”693″]Moim skromnym zdaniem ubuntu nie nadaje się dla normalnego, domowego użytkownika. Nie nadaje się do tego żeby zainstalował to ktoś (facet czy kobieta) kto ma trochę sprzętu w kompie i chciałby się uniezależnić od takiego MS. Jestem świeżym użytkownikiem 8.04 i ileż to musiałem się naczytać żeby odpalić tuner tv, kamerę internetową i skaner w drukarce. A i tak jeszcze nie koniec walk. Nie wiem czy moje audigy prawidłowo odtwarza dźwięk 5.1 (no trzeba sprawdzić 😉 ).[/quote]
    Wybieraj dobry sprzęt, którego producenci dbają o każdy system, a nie tylko „jedyny słuszny”. Taki sprzęt będzie działał bez potrzeby ingerencji, albo będzie wymagał minimum zachodu od użytkownika.
    [quote post=”693″]Co do interfejsu – przydałby się jakiś programik który kompleksowo zarządza wszystkimi wizualnymi bajerami interfejsu. Nie ma takiej spójności. W ogóle brakuje jakby wielu programów to zmiany ustawień sprzętu i interfejsu.[/quote]
    Do Compiza jest kilka kompleksowych menedżerów, a do sprzętu… Ustawienia systemowe nie wystarczą?
    [quote post=”693″]W wielu miejscach trzeba włazić w edytor i poprawiać pliki ini czy conf ręcznie. A to nie zachęca zwykłego użytkownika.[/quote]
    Takie zagrywki to margines. Generalnie jedynie przy sprzęcie, którego producent nie wspiera Linuksa.[quote post=”693″]Błędy – migotanie aplikacji video przy włączonym compizie (wina compiza), mam kilka widgetów, wyłączam compiza i widgety gdzieś znikają, pół biedy gdyby wróciły jak włącze compiza znowu ale tak nie jest. Dla mnie – bezużyteczny bajer w tym momencie. [/quote]
    To migotanie, to wina sterowników ATI (bug znany, ale co z tego, skoro producent nie kwapi się do jego naprawy, ale za to już chce wstawić pingwina na pudełka kart graficznych…), w przypadku innych kart nie występuje (albo występował przy starszych wersjach Compiza). Odnośnie widgetów – błędy się zdarzają, wystarczy je zgłosić i poczekać, aż ktoś je naprawi.