Nie czytać przed 2050 rokiem… 14


Kiedy czas nam będzie słodko mijał, a na desktopach będzie już tylko Ubuntu.  Kiedy dobrzy ludzie, okazując dobrą wolę spalą płytki Windowsa na stosie, albo w stodole. Kiedy zaawansowanym użytkownikiem tego systemu będzie można zostać krócej, niż w miesiąc…

Jezu!! co to będzie?! Rok 2050!!!

Jestem starszym panem, bujam się na fotelu. Relaksuję się. Czytam spokojnie o bezkarnym Canonical, a z ust mojego wnuczka leje się krytyka:

– Dziadku, my tu sobie gadamy, ale powiedz. Czy w Twoich czasach też tyle płaciło się za Ubuntu? Czy w sieci było tyle wirusów i trojanów? I powiedz, co to było ta infantylizacja Ubuntu? Bo wiesz… ja to chromolę, dziś w szkole kolega przyniósł darmowego Windowsa. Czy to było tak jak teraz, by szkoły nazywano imieniem Marka Shuttlewortha? Dziadku, to wy zepsuliście mój świat, że używać komputera strach już! Ludzie  w sieci ze znaczkiem Ubuntu raczą się swoim systemem, plując na inne. Gdzie wy byliście, kiedy były szanse, na różne stabilne systemy?

Pomyślałem, mądre dziecko i odpowiedziałem:

– Widzisz miałem ambicje, żeby ludzi ostrzec. Ten tekst to dowód, że ja i inni ostrzegaliśmy, że będzie nieciekawie. Ludzie nie wiedzieć czemu pół wieku temu NIE WIDZIELI DZISIEJSZYCH PROBLEMÓW. Użytkownicy to taki dziwny gatunek, że można im tłumaczyć, a i tak nikt nic nie rozumie. POSTAWA ŻYCZENIOWA wobec systemu to była tylko iskra do stanu, który jest dziś tak oczywisty. „Zamknięty” system? Wierz mi… Jedna liberalna licencja, a zniknąłby z powierzchni. Czemu nie ma dziś  wolnego oprogramowania? Zaraz Ci powiem. Wykończyło je życzenie podawania wszystkiego na tacy sobie. Widzisz wnuczku… robiłem co mogłem, ale używanie Google – dla ludzi, to już wtedy był spory problem. Chociaż kiedy to pisałem, to ciekawe, jedna rzecz pozwalała zachować równowagę. Miałem nadzieję, że gdy będę starym prykiem, ty na forum Ubuntu będziesz pisał, co zrobić z jakimś konfiguracyjnym plikiem..

Wracając do czasów współczesnych, napiszę tutaj, co jest bezbolesne:

-używanie Google

-pobieżne zainteresowanie się, czym jest GNU/Linux

-chociaż pobieżne „wyklikanie” interfejsu użytkownika, by wiedzieć orientacyjnie gdzie co jest.

Panie i Panowie. Nowi użytkownicy Ubuntu. Przesiadamy się przecież ze starego osobowego mercedesa do nowego sportowego auta z pełnym wyposażeniem i dodatkowymi narzędziami usprawniającymi sterowanie. Chyba każdy nowy użytkownik  powinien zdawać sobie sprawę, że jego nowy system nie będzie Windowsem Bis. Nawet nie ma takiej opcji. Każda firma, która zbudowałaby taki system, upadłaby po pierwszej rozprawie sądowej z Microsoftem.

Postępowanie niektórych nowych użytkowników przypomina mi wsiadanie do angielskiego samochodu na  szosie w Anglii i zdziwienie, że kierownica jest po prawej stronie. Po próbach szukania jakiegokolwiek otworu na kierownicę po lewej , nowy user z konieczności zgadza się na kierowanie samochodem z takim sterowaniem jakie zastał. Ale postanawia jeździć po prawej stronie drogi a winą za wypadki zawsze obarcza innych. (W Windowsie – złe aplikacje  i ich programiści; w Ubuntu –  zły system i  złe aplikacje: „Co za bezsens jeździć po lewej stronie ulicy, z prawostronną kierownicą?”)

Wiele osób czytających ten artykuł pomaga aktywnie na forum. Wielu  z Was spotkało się z Postawą Życzeniową nowych użytkowników, oraz z ich – nierzadko niegrzecznymi – wypowiedziami, gdy w odpowiedzi, na swojego posta, uzyskali prostokącik z pogrubionym wyrazem REGULAMIN. Czy taki chce wiedzieć co to Społeczność? Chyba nie… Wiele osób instaluje Ubuntu bo jest darmowy. Zupełnie bez żadnego zainteresowania wolnością oprogramowania. A przecież 'bezpłatność’ jest wynikiem jego wolności. Dlaczego  sądzę, że tylko z powodu jego „darmowości”? Ponieważ taka osoba chce od razu instalować „nie wolne” aplikacje, które posiadają swoje „wolne” odpowiedniki (po co komu Nero jeżeli jest k3b?). Takiej osobie nie przemknie przez głowę: „Masz wybór”, tylko „Masz działać”. I powoli zbliżamy się do tego, co opisywałem w artykule dla wnuczka. Mark przecież całe życie nie będzie kierował firmą, projekt mogą przejąć prężne osoby, chcące zarobić… i pójść na rękę takim użytkownikom: „Filozofia Ubuntu? A po co mieszać filozofię z użytkowaniem komputerów…”. Przecież ludzie i tak  bezmyślnie akceptują licencje – podczas różnych instalacji na Windowsie – czego skutkiem jest też potwierdzanie Regulaminu podczas rejestracji na  forum.ubuntu.pl i późniejsze niestosowanie się wobec punktów w nim zawartych, z prostego powodu ich nieznajomości.

Nie pozwólmy na infantylizację Ubuntu!!! Rok 2050 coraz bliżej…. Nie piszę, że Windows jest bardzo złym systemem, ale z pełną świadomością zaznaczę: OGŁUPIA. Użytkownik przyzwyczaja się do niewygodnego GUI i ograniczonych możliwości konfiguracyjnych (np. wyglądu). Świeży, roszczeniowy „Ubunciarz” nie zdaje sobie sprawy z możliwości nowego systemu i domaga się istnienia podobnych narzędzi do konfiguracji, jak w starym systemie. Tutaj apeluję do doświadczonych użytkowników. Więcej wyrozumiałości w przypadku banalnych błędów i śmiesznych potknięć popełnianych przez „neofitów”.

Niech z Ubuntu nie będzie tak jak z rapem (a dokładnie z hip-hopem). Szczytne cele, młodzieńcze porywy, ideologia… A później: komercja…

Inspiracją do napisania tego artykułu był utwór szczecińskiego rapera Łony, pt. „Nie słuchać przed 2050”.


Skomentuj rasta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

14 komentarzy do “Nie czytać przed 2050 rokiem…

  • rasta

    Zawsze znajdą się ludzie którzy będą zajmować się otwartym oprogramowaniem, bez względu czy to będzie zawirusowany windows, mało znany macintosh czy też wspierany przez społeczność linux. W 2050 w pc-tach będą działy się rzeczy o jakich nam się dzisiaj nawet nie śni, młodzierz na tamte czasy raczej nie będzie się zastanawiała co się działo 50 lat wstecz i jakie możliwości dawały tamte komputery.

  • sp9qlo

    Filozofia i porywy duszy zmieniają świat. Niejaki Ludwik Braille też został w swoich czasach wyrzucony ze szkoły, w której pracował. Wymyślił bowiem pismo, które miało być szkodliwe i bezużyteczne. Windows przegra tak jak wszystkie wielkie imperia świata.

  • luk1don

    Szczytne cele, młodzieńcze porywy, ideologia… A później: komercja…

    Też chciałbym w to wierzyć, żeby tak się nie stało… Co więcej – komercja już stała się nieodłącznym elementem naszego życia, trwa tzw. „wyścig szczurów”, również w branży informatycznej.
    Oprogramowanie open source właśnie po to powstało, żeby być alternatywą dla oprogramowania komercyjnego. Ważne, żeby istniał w tym odpowiedni balans i dążenie do zysku nie stało się najważniejszym celem, albo żeby wolnych programów nie „zjadły” komercyjne, bo przecież open source nie jest chronione patentami i odpłatnymi licencjami:)

  • darekp

    Cóż, co do regulaminu. Przeczytać przeczytałem. Zaakceptować zaakceptowałem. Zresztą kierowanie się po prostu netykietą i pisanie z głową sprawią że nawet jak nie przeczytacie to dacie sobie radę… prawie. Zobaczyłem kwadracik 🙂 Użyłem w temacie słowo PROBLEM surowo zabronione 🙂 (przy czym cały temat nie brzmiał w stylu „Mam problem”). No ale z punktami regulaminu jak ze szkołą. Uczą nas wielu rzeczy ale utrwalają się te które wykorzystujemy na co dzień i w pewnym momencie licząc interpolacje, aproksymacje czy inne draństwo możemy zapomnieć jak rozwiązać równanie kwadratowe mimo że jest proste jak budowa cepa.

    [quote post=”4450″]Kiedy czas nam będzie słodko mijał, a na desktopach będzie już tylko Ubuntu. [/quote]

    Co do tego zadania to powiem Wam że… modlę się by dzień ten nigdy nie nadszedł. Bo czym się będzie to różnić od obecnego stanu ? Teraz króluje w domach Windows. Bajka że w dużej mierze mamy do czynienia z piratem ale jednak jest. Więc gdzie tu wybór ?
    Jak dla mnie to zawsze muszą być jacyś konkurenci o tron. Bo wtedy żaden król nigdy się nie rozleniwi nie bojąc się tego że petent go obali.

    Przypomina mi się historia przeglądarki Firefox i niepodzielnego króla desktopów – Internet Explorera. 6 lat temu ta „przeglądarka” która wykorzystując popularność i swoje własne bugi sprawiała że alternatywne przeglądarki respektujące jakiekolwiek standardy nie miały szans (wtedy bugi IE po prostu nazywano standardem IE a inne przeglądarki starały się powielać te bugi by być kompatybilne). Wszyscy chyba zainteresowani znają historię Netscape i jak MS niegrzecznie z nimi postąpił.
    Ale wtedy pojawił się projekt Mozilla. Mająca bardzo mały udział w rynku przeglądarka która była po prostu inna i nie doskonała. Ale ludzie mimo tego że IE był zawsze górą, nagle ni stad ni zowąd poczuli że potrzebują czegoś innego. Przy okazji ten mały projekt w pewnym etapie swojego życia dostał zastrzyk energii w postaci wsparcia Google.
    I przez te 6 lat ten Firefox nagle zamienił się w mający w Polsce ponad 50% udział w tynku kolos który zdobył niemal 40% rynku na świecie.
    Teraz do tego powstało Chrome a Opera pomimo swoich licznych jak na mój gust wad (ludzie, dodatki które zaśmiecają mi pasek adresowy to nie dodatki a wersja na Linuksa jest niestabilna jak psychika jednej mojej byłej dziewczyny)

    Nie wiem… może się mylę ale chyba to się dzieje z Ubuntu teraz. Nawet nie wiem jaki jest udział tego systemu w desktopach. Wiem jedno, mam i jestem zadowolony. Vistę za darmo dostałem ostatnio (długa historia). Gdzieś się panoszy po szafkach. Instalować zainstalowałem. Co to za trud wydzielić kawałek dość sporego dysku (sprzęt wymieniłem na takiego małego potwora robiącego grrrrr… :-]).
    Śmiałem się ze znajomym do rozpuku. Pomijam zużycie RAM w tym systemie. Nie interesuje mnie co z nim robi. Pomijam to jak chodzi. Może to moje wrażenie że mułowato ale kolega który u mnie oglądał ten system stwierdził że chodzi wyśmienicie (ma 2GB DDR2 800Mhz do dyspozycji w końcu). Także może to tylko moje odczucie. To co mnie wnerwiło i sprawiło że wywaliłem ten system na zbity pysk było tym co… w Linuksach stanowi największy problem 😀 Sterowniki. Ja przepraszam. Mam monitor szerokoekranowy. Ile się nie nakopałem w google żeby znaleźć sposób by monitor przeskoczył mi z 1440×900. Ile ja się nie nakopałem by internet zaczął mi działać. Ludzie… przecież wkładając sam liveCD Ubuntu, mam odpowiednią rozdzielczość, dźwięk, internet itp itd.
    A że pracując, studiując itp na granie nie mam czasu a starsze tytuły są jedynymi grami wartymi uwagi (teraz w grach taka komercja że ta ma być prosta jak drut, ładna jak naga modelka u nas na kanapie i bezstresowa jak byśmy wypili 2 litry śliwowicy).

    Ale co tam. Na pewno zainstaluje Vistę. Muszę. Oddam jej parę GB dysku. Chyba że Ubuntu uciągnie w pełnej krasie Empire – Total War.

    Kończąc ten bezsensowny wywód jakich jest miliony na forum i w czytelni opowiadających jak pozbyliśmy się tego „złego Windowsa” który mimochodem wplótł mi się w moją wypowiedź, myślę że z Ubuntu dzieje się to co się działo z Firefox. Ludzie poczuli że mają różnicę, zauważyli że mają różnicę i co najważniejsze. Potrafią sobie poradzić z tą nowością tak jak potrafili poradzić sobie z Firefoxem.
    Widzę to u starszych znajomych którym komputer jest potrzebny głównie do pracy, maili i ogólnie pojętej komunikacji. Masa z nich korzysta swobodnie z Linuksa. Ludzie, 54 matka mojego kolegi korzysta z Linuksa i kiedy już załapała obsługę myszki i obeznała się z klawiaturą, dorwała się do Firefoxa i internetu. Kolega teraz musi ją zganiać z komputera jak chce coś zrobić wieczorem (wtedy i jego matka ma czas żeby posiedzieć).
    Nie wiem czy mam w to wierzyć ale kolega przysięga na własne życie że ostatnio bawiła się Compizem bo chciała „takie fajne efekty jak ma Grzesiek”.
    U mnie w pracy jest Debian ( z racji że się zasiedział ) i Ubuntu. Na uczelni jest Gentoo i OpenSUSE obok Windowsa. Już w żadnym punkcie ksero nikogo nie dziwi to że przynoszę plik odt.

    Nie wiem jak jest koło was ale koło mnie coraz częściej widzę Linuksa. Windows też jest widziany na około… ale tylko wszędzie tam gdzie komputer służy głównie do grania.

    Jeeeeezu. Ale się spisałem. Kończę i pozdrawiam społeczność Ubuntu.
    Zwłaszcza za to że z taką życzliwością pomagacie w potrzebie.
    Mam nadzieje że dojdę do takiej wprawy kiedy będę miał więcej odpowiedzi dla innych jak pytań do nich (biedne google, jak by było człowiekiem to by mnie już dawno w pysk strzeliło, wyzwało od idiotów i więcej się nie odezwało).

    PS: Pytanie apropo czegoś innego do ewentualnych komentujących. Czy i wy z czasem coraz mniej klikacie a coraz częściej otwieracie konsolę ? Bo kiedyś dawno dawno kiedy chciałem się pozbyć plików tymczasowych gEdit otwierałem okienko, zaznaczałem je i usuwałem gdzie teraz w ogóle głównie poruszam się w konsoli po katalogach i o wiele szybciej i wygodniej jest mi napisać: cd /var/www/projekt; rm *~…

  • luk1don

    Czy i wy z czasem coraz mniej klikacie a coraz częściej otwieracie konsolę ?

    Bingo! Też mam takie wrażenie, że wiele wiele szybciej można zrobić różne rzeczy za pomocą konsoli (z tym rm to nawet za szybko:))

  • darekp

    Nom, zwłaszcza jeżeli kiedyś grzebiąc w projekcie aktualnym zgubił bym ~ 😀 Było by ciekawie.
    Dzięki bogu przy pomocy .bashrc mam alias na wszystko co ma więcej jak 10 znaków i jest przeze mnie często wklepywane i unikam takich problemów. Do tego z czasów kiedy jeszcze korzystałem z Windowsa nabrałem manierę wg której robię backup na wszystko co ważne.

  • K. Michalak

    Osobiście używam Linuksa od kilku lat i patrząc na to co się stało ze środowiskami graficznymi i dołączanymi do nich konfiguratorami czasem nie wiem sam co o tym myśleć. Prawda jest taka, że im więcej grafiki, tym mniej opcji, system staje się cięższy… Sam najchętniej korzystam z FVWM i Fluxbox’a. Możecie mi nie wierzyć, takie jest wasze prawo, ale praca z terminalem jest naprawdę przyjemna.

  • kolo

    Jak każdy artykuł z z cyklu co by było gdyby tak i ten podsuwa ciekawą teorie. Proponuje inną co by było gdyby młody Bill nie poszedł do IBM ze swoim dosem, co by było gdyby windows 95 a potem 98 nie były tak proste i ograniczone, i jak by to wpłyneło na branżę IT. Hmm…
    A zatem młody Bill nie idzie do IBM z dosem. IBM może sprzedawać swój sprzęt bez oprogramowania lub z unixem. Sprzęt jest na tyle drogi że nie stać na niego zwykłego użytkownika a obsłóga oprogramowania stanowi dla niego barierę nie do pokonania (w realnym świecie było wtedy identycznie). Ale oto nie pojawia się pierwszy windows bo Billa nie interesuje oprogramowanie (został chodowcą marchwek). Linus pisze swoje dziecko i nadeje mu imie „LINUX”. Do tego Stallman miesza (i bardzo dobrze że miesza i pisze oprogramowanie sława i chwał mu za to). I tak oto pojawia się linuks który pomimo tego że jest zajebiaszczy nadal nie ma interfejsu graficznego i jest tródny do opaniwania przez zwykłego zjadacza chleba. Branża it nie dostaje zastrzyku spowodowanego zakupem sprzętu i prostego oprogramowania w skutek czego ceny sprzętu nie spadają a wiedza na temat komputerów i oprogramowania staje się coraz bardziej elitarna. (Bill ma juz całkiem spore poletko marchewek, sprzedaje je do sklepów i zaczyna zastanawiać się nad produkcja marchewkowych przetworów). Nie następuje boom na komputery bo ludzie niedoceniają widoku konsoli, nie chcą się uczyć poleceń i generalnie panuje niewiedza na zadany temat tak głęboka że słowo mysz kojarzy się jedynie z gryzoniem (bo poco ona komu skoro i tak króluje konsola), a „klawiatura” dla przeciętnego człowieka jest nic nie znaczącym zbitkiem liter(oczywiście wyolbrzemiam pojawia się pierwszy serwer X’ów ale on i tak jest traktowany przez userów-ekspertów jako ciekawostka i fajny gadżet a nie coś w czym można normalnie pracować). Branża związana z elektroniką dalej główne srodki czerpie z instytucji które komputery wykorzystują jedynie do przechowywania danych i ich przesyłania z jednej placówki do drógiej po sieci (która również jest uboga, bo przesyła jedynie kolumny cyferek z jednej filli do drugiej). Zatem koszty badań nie zwracają się tak szybko nie ma kasy więcy kompy są drogie (brak gier które przecież są motorem napędowym dla rozwoju sprzętu komputerowego) innymi słowy: kompy dla specjalistów i bogatych instytucji internet==przesyłanie danych(w sumie dziś to też na dobrą sprawe nic innego :)) finansowych i innych biurokratycznych mało ciekawych 0i1.
    A co z Billem? Ma największe pola marchewkowe na świecie, produkuje soki marchewkowe, dżemy marchewkowe, mrożoną marchewkę w całości, siekaną, krojona w kostke, 12-ściany foremne i ostrosłupy a każdy z tych kształtów jest zastrzeżony i w domu nie wolno nam kroić własnej marchewki tak jak się nam podoba bo możemy zostać pozwani przez firme carrotsoft co wiecej uprawa marchewki we własnym ogródku podlega ścisłemu nadzorowi urzędu patentowego. Bill jest właścicielem największego imperium marchewkowego na świecie.

    PS
    Wypowiedź jest jaka jest pewne fakty i wydarzenia zostały nieco zmodyfikowane lub pominięt. Brak wzmianiki o firmie comodore jest celowy bo przecież każdy wie że Workbench (takie cuś na amige co wyglądało tak: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/e/e4/Amiga_Workbench_1_3_large.png) było gites a gry miały coś czego trudno szukać w dzisiejszych produkcjach. I przy takim (przedstawionym przeze mnie) obrocie sprawy wszyscy zapewne do dzisiaj mieliby najnowszą wersje Workbench’a i rozważali jakieś inne dziwne alternatywne oprogramowanie sponsorowane zapewne przez pewną marchewkową korporacje :d

  • Stanisław

    Ubuntu, Aurox, Fedora, Suse – systemy alternatywne dla windows. Są dobre do pracyw w biurze. Wielu z nas ma też winde na dysku. Ja używam jej do gier i komunikatorów, których pod linuxem nie mogę jeszcze odpalić. Daj Bóg doczekać za naszego życia by pod linuxem można było odpalać gry bez żdanego problemu.

    Żal mi jest systemu wokbench, który królował na amigach 500/600/1200 i CDTV. To były czasy 🙂
    Żaden emulator nie daje takiej frajdy jak kontakt z „żywym” komputerem. Kto z Was ma jeszcze Amigę w domu ten wie o czym piszę.

    Pozdrawiam – Stanisław

  • Michał

    [quote]Możecie mi nie wierzyć, takie jest wasze prawo, ale praca z terminalem jest naprawdę przyjemna.[/quote]
    Sam bym w to nie uwierzył, gdybym nie spróbował. Teraz wiele rzeczy wolę robić na konsoli, to po prostu wygodne. :] Ale jednak X czasem się przydaje, zwłascza, gdy nie rozumie się, jak użyć którejś komendy.

    Niestety, też zauważam to, w jakim kierunku rozwija się Linux. Wielu ludzi przyzwyczajonych do Windows przenosi się na ten system, więc siłą rzeczy swoimi przyzwyczajeniami wpływają na oczekiwania użytkowników…
    Myślę, że trzeba wybrać, do kogo chce się trafić – nie da się przecież zadowolić wszystkich. Dlatego Unixy wraz z GNU/Linux mają pod tym względem olbrzymią przewagę nad Windows, dzięki bogactwu i zróżnicowaniu dystrybucji. Unikać trzeba przede wszystkim tego, by dystrybujce były do siebie podobne i rozwijały się w jednym kierunku. Nawet, jeśli zrobi się drugie Windows, to nic złego, jeśli będzie darmowe i jeśli będą dla niego alternatywy.

  • Czang

    Heh, nie doczytałem końcówki xD
    No ładnie wszystko wyjaśnione.
    Co jest darmowe darmowe powinno pozostać (vide Linux)
    Tylko Mandriva jest trochę inna, ale to nie ten temat xD
    Ubuntu powinno pozostać darmowe, bo taka jest ideologia tego systemu. A ideologii tak samo jak religii nie powinno się zmieniać.

  • majsza Autor wpisu

    [quote comment=”36173″]Czyżby przerobiona piosenka Łona – nie słuchać przed 2050 xD
    Fajny artykuł.[/quote]
    Mam nadzieje, że i z piosenki, i z tekstu wysnułeś te same wnioski 🙂