Promocja Ubuntu – płytki? ulotki? a może coś od siebie? 43


Ubuntu 9.04

Użytkownikiem systemu firmowanego przez Canonical jestem już od trzech lat. Nie wiem czy to długo, czy krótko. Osobiście bynajmniej nie uważam się za wszystkowiedzącego majstra, potrafię przeprowadzić podstawową konfigurację systemu, potrafię poradzić sobie z kilkoma sprzętowymi problemami… Spokojnie, nie zamierzam w tym artykule publicznie dzielić się swoimi żalami, musiałem jakoś po prostu zacząć.

Przez te lata zauważyłem, że zmienił się nie tylko sam system, ale również mentalność ludzi, którzy go tworzą i używają. Nie ma w tym oczywiście niczego dziwnego – tak to już jest, że wszystko się zmienia, na lepsze czy gorsze, ale się zmienia. Przed trzema laty nie znałem ani jednej osoby, która wiedziałaby cokolwiek o Linuksie, piszę cokolwiek i naprawdę mam na myśli cokolwiek. System alternatywny wobec Windows znajdował się więc, stosując abstrakcyjną przenośnię, w jeszcze gorszej sytuacji niż Wróżka Zębuszka, bo mało tego, że nikt nie wiedział jak wygląda, nikt nie wiedział, że w ogóle istnieje (jeżeli wywołam dyskusję co do istnienia Zębuszki, to uprzedzam, że nie taki był zamiar tego felietonu). Ale wracając do rzeczy, obecnie wśród moich znajomych nie ma ani jednej osoby, która nie miałaby kontaktu z Linuksem, co nie dziwi skoro sam używam go na co dzień – w tym zabieram go na wykłady jako narzędzie do notowania. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że Ubuntu, czy nawet Linux, jako rodzina systemów zawsze spotyka się z zainteresowaniem. O tym czy te dobre wrażenie przyniesie późniejszy efekt decyduje już tylko osoba, która ten system firmuje. Nie wiem, czy nie zbiorę batów za moją hipotezę, ale opierając się na moim dotychczasowym doświadczeniu mogę powiedzieć, że procentowy udział Linuksa nie wzrasta tylko dlatego, że brakuje mu ludzi, którzy mogliby pokierować nowymi użytkownikami, którzy pozostawieni sami sobie po jakim czasie praktycznie zawsze wracają do poprzednich rozwiązań. Oczywiście mówiąc „użytkownicy” mam na myśli typowe, atechniczne jednostki, których pełno na uczelni, w szkole, pracy, czy na ulicy.

Podobno najlepiej pokazywać na przykładach, dlatego posłużę się takowym. Mój tata – człowiek po czterdziestce, wykształcenie wyższe, całkowicie oddany swojemu hobby, jakim jest jazda konna. Na komputerze zna się tyle o ile, wie jak włączyć, wyłączyć, uruchomić potrzebne programy. Nic więcej go nie interesuje. Strasznie złości go jak musi zbyt długo czekać, aż mu „zaskoczy” jakaś aplikacja… Typowy użytkownik biurowy. Windows strasznie go irytował (każdy wie jak to jest po kilku tygodniach od reinstalacji, wszystko zaczyna zwalniać – oczywiście są sposoby by temu nieco zapobiec, no ale mój tata nie ma na co ani czasu, ani ochoty, on chce żeby to działało szybko i cały czas). Sam nigdy nie podjąłby się instalacji Ubuntu – musiałby czytać fora, dowiadywać się, konfigurować – już wolałby codziennie narzekać na stary, wolno działający system. Na szczęście miał mnie, bynajmniej się nie przechwalam. Zainstalowałem, skonfigurowałem, poustawiałem, pokazałem jak co działa… Niedługo minie rok, a wszystko działa tak samo jak następnego dnia po konfiguracji.

Do czego zmierzam? Na pewno wśród was jest mnóstwo osób, które podobnie jak i ja pałają się „naprawą” komputerów. Piszę w cudzysłowie, bo co to za naprawa, jak po raz sto pięćdziesiąty musisz przeprowadzać jedynie reinstalację systemu? Od jakiegoś czasu wziąłem się na sposób i serwuję „klientowi” coś nowego, na próbę. Instaluję mu Ubuntu, oczywiście konfiguruję, ustawiam skróty, wyjaśniam. Zaznaczam przy tym, że żadne gry z gazet czy programy z najnowszej „Pani Domu” nie będą działać (tym bardziej zorientowanym pokazuję WINE), ale w zamian będą mieli system wieczny i nie psujący się, bez wirusów, no i całkowicie legalny. Nie obywa się bez niemrawych min i krzywych uśmiechów, czasami muszę po trzykroć zapewniać, że jeżeli się nie spodoba to w dwie godziny zainstaluję Windows. Wynik mojego doświadczenia zaskoczył i nadal zaskakuje nawet mnie samego. Ludzie są zadowoleni. Autentycznie. W kilku przypadkach musiałem jednak doinstalować Windows, ale obok Linuksa, tylko po to żeby można było uruchomić kilka aplikacji.

Pewnie zastanawiacie się dlaczego o tym piszę? W sumie to dobre pytanie, sam się nad nim zastanawiam. Nie, żartuję oczywiście. Linux nie zdobędzie popularności jeżeli społeczność nie będzie mu pomagała. Mogę zapewnić każdego, że akcje typu rozdawanie płytek, wywieszanie plakatów być może i uświadamiają ludzi, ale w żaden, no może przesadzam, w prawie żaden sposób nie wpływają na popularność otwartych systemów. Najpierw trzeba ludzi przyzwyczaić do działania na jakimś systemie, a dopiero później pokazywać mu jak ma stawiać sam pierwsze kroki. Żyjemy w czasach gdy mało kto może pozwolić sobie na np. tydzień wyrwany z rzeczywistości tylko po to by całkowicie przyswoić sobie zasady działania otwartych systemów. Najpierw trzeba mu dać działający system, żeby nie musiał tracić kontaktu z „otoczeniem” i dopiero wtedy liczyć na to, że z czasem zacznie się interesować czymś więcej niż tylko klikaniem w pokazanym mu schemacie. Oczywiście, w niektórych może rodzić to sprzeciw – po co nam nieświadomi, albo całkowicie niezainteresowani użytkownicy? Odpowiedź jest banalna: bo im jest nas więcej (nawet jeżeli części całkowicie na niczym nie zależy osoby trzecie i tak tego nie wiedzą) tym więcej ludzi/korporacji/firm zaczyna się z nami liczyć, co z kolei wpływa na ilość portowanego oprogramowania, pisanych sterowników i obsługiwanych urządzeń.

Tak więc jeżeli znasz się wystarczająco dobrze by skonfigurować komputer pod Linuksem i masz na to czas, nie ograniczaj się do wręczania ładnych płytek z ShipIt, bo to raczej niezbyt pomoże, chyba, że przy okazji wręczania zaproponujesz pomoc przy instalacji.


Skomentuj Latirro Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

43 komentarzy do “Promocja Ubuntu – płytki? ulotki? a może coś od siebie?

  • kg_phate

    Przyjemny artykuł. Rozumiem w zupełności Twój punkt widzenia. Ludzie nawet w większości nie odróżnią Windowsa od Linuksa (tak samo przeglądarki internetowej i wyszukiwarki). Fakt faktem trzeba poświęcić swój czas na to, ale zajęcie daje satysfakcję. Opcja ShipIt jest też bardzo dobrym pomysłem, bo za darmo mam ekstra płytkę z ubu i nic nie muszę nagrywać.

  • root128

    Prawda. Moi koledzy pytali się mnie, jak zrobiłem, że ta Vista (sic!) ma dwa paski menu. A ja odpowiadam, że to nie Vista, tylko Ubuntu. Co? Ubuntu, taki Linux. A po chwili albo szyderczy uśmieszek, albo wyraz niezrozumienia na twarzy. Niestety.

  • krzysztof.rc

    Zgadzam się z główną tezą artykułu. Sam używam Ubuntu od 9-ciu miesięcy (od wersji 8.04). W tym czasie udało mi się przekonać szefa do zainstalowania tego systemu na komputerach w firmie. Zainstalowałem go też znajomemu jako drugi system (obok Windows) na komputerze w firmie i na laptopie. Wczoraj będąc u kolegi pokazałem działanie Ubuntu i Kubuntu z płytki live CD. Spodobały się jego 15 letniej córce, chcą żeby im zainstalować Kubuntu jako drugi system. Ale tak jak pisze autor felietonu warunkiem koniecznym do przekonania nowych do spróbowania linuksa jest pomoc w zainstalowaniu i konfiguracji systemu, oraz świadomość że w razie problemów ktoś im pomoże.

  • rafaloo

    jak najbardziej popieram twoje zdanie. sam wiem o co chodzi…zainstalowałem mamie pół roku temu i nawet nie zauważała a w necie siedzi godzinami 😛
    wracając do tematu przydała by się odrobina wyrozumiałości wiadomo nie można ciągle odsyłać do google. bo w google tak naprawde jest wszystko. Pewnie bym znalazł zdjęcie swojej babci.
    artykuł na 5!!!

  • 3.14159otR3G

    To nie jest tylko problem popularyzowania, ale i dorzucania swojej cegiełki. Osoby, które dostają płytkę, używają systemu, nad którym tyle osób pracowało, jeśli nie są programistami, grafikami, czy testerami, znajdą dla siebie jakąś metodę podziękowania za „darmowe” narzędzie. Choćby to było logo na komputerze, czy pokazanie, że działa, ale nie w ramach akcji, a w bezpośrednim otoczeniu.
    A co do wsparcia, to nie zawsze dobry pomysł. Przekonałem ze trzy osoby, wszystkim instalowałem system, teraz radzą sobie same. Za każdym razem, zawsze uprzedzałem, że są problemy z którymi sobie nie poradzę (większość?). Namawianie kogoś do zmiany w niehobbystycznych zastosowaniach bez ograniczenia jednoznacznego własnej odpowiedzialności, da odwrotny skutek. To jak linux na komputerach w markecie, tylko zrazi.

  • chiquita

    Jedynym i pełnowartościowym miejscem propagowania, reklamowania i przekonania, do działającego w 100% systemu Ubuntu, jest organizowanie przez reprezentatywne i „myślące”, wylaszczone i miłe osoby, INSTALL PARTY w każdym mieście, w miejscach trochę bardziej przyciągających niż obskórne szkoły. Taka zasada „sprzedaży bezpośredniej”. Nic więcej + kupę wolnego czasu na „kontakty”.

  • cvan

    Co da promocja, ludzie jak się nie interesują to i nie będą rozumieli że to też jest dobre, można nawet zainstalować, będą to bez problemów używać, ale „coś” (brak jakiegokolwiek powodu) im nie będzie pasować i zrezygnują.

  • Adix

    W pełni zgadzam się z autorem. W tej chwili na zainstalowanych przeze mnie Ubuntu działa 3 osoby. Dwie z nich to totalni laicy, którzy mają problem z rozróżnieniem wyszukiwarki i przeglądarki. Osoby te mają gigantyczną ikonkę FireFoxa na pulpicie, obok nie skrót do Writera i na tym koniec. Używają są zadowoleni. Po włączeniu im Windowsa najnormalniej gubią się(bo wszystko jest inne). Jakbym im zainstalował od razu Windowsa to używali by go do tej pory prosząc co jakiś czas o reinstalację.
    Jedna osoba jest świadoma tego co robi. Zrezygnowała z Windowsa tylko ze względu na wirusy, zwalnianie pracy, zwiechy itp.
    Instalowałem jej Ubuntu 3 razy. Za pierwszym i drugim sfrustrowana wracała do Windowsa. Po trzecim została, jest zadowolona i nawet poleca go innym. Poleca pomimo tego, że nauczyła się tylko podstawowych rzeczy z czego najbardziej zaawansowaną jest instalacja nowych programów.

  • Bert

    Trochę zgrzeszę, bo na początek chcę nie o Ubuntu, ale jednak o linux’ie. Otóż ainstalowałem swego czasu sąsiadce openSUSE. Typowy „home-end-user” sieć, gadu, coś napisać itp. i żeby działało bez problemów. Używała przez rok i była bardzo zadowolona. Niestety linux zginął w starciu z windą na polu Skype – linuxowy port tego programiku w owym czasie nie obsługiwał jeszcze kamery, a sąsiadce zależało, żeby działała. Przyszła, zapytała, i musiałem bezradnie rozłożyć ręce, tłumacząć, że może za pół roku wyjdzie taka wersja pod linux. Gdyby nie to, pewnie w ogóle nie widziałaby potrzeby posiadania widows. Dziś to już nie problem, tak jak stracił aktualność sztandarowy argument „przeciwników” linuxa, że nie działa pod nim MS Office, a „jest najlepszym pakietem biurowym”. Nie wdając się w dywagacje o wyższościach: instaluje się i działa (WorkOnLinux). Ale na pingwinkach nadal ciąży opinia, że trzeba być maniakiem i dyplomowanym informatykiem, a pod windows i tak przecież łatwiej się instaluje programy. A producenci sprzętu i softu nie traktują linuxa poważnie, choć to też się zmienia. A mnie zafascynował i wciąga. Kiedyś bałem się konsoli (stąd openSUSE, gdzie się w zasadzie wyklika wszystko, Ubuntu wydawało mi się na początku zbyt „odmienne”). Teraz już się nie boję, a wręcz odwrotnie. Może to jest jakaś droga żeby przekonywać ludzi? Ubuntu jest świetne, jeśli ktoś początkującemu wszystko zainstaluje i skonfiguruje. Jak już napisałem, na samym początku wolałem jednak SUSE – z KDE i panelem zarządzania YAST2 jest bardzo przyjazne dla użytkownika i pozwala na bezstresową przesiadkę z Win (podobna funkcjonalność na pierwszy rzut oka). Linuxowi puryści mogą protestować, ale do przekonywania nie można przecież użyć Slackware czy Gentoo, nie poleciłbym nawet Debiana z jego „otwartą” filozofią i ograniczonym „domyślnym” wyborem softu.

  • margor8

    Mimo że jestem nowym użytkownikiem Ubuntu (od około miesiąca) to udało mi się do niego juz przekonać kilka osób (w większości laików komputerowych jak ja). Jedna z nich nawet podziękowała mi za Ubuntu i za to że nie mam na Linuxa tak wielu gier bo jak mówi „nie marnotrawi już czasu przy kompie”. Na dodatek jej komputer nagle okazał się być szybszy niż na XP. Właśnie teraz instaluję Ubuntu na kolejnym kompie osoby której bardzo się on spodobał za funkcjonalność. Więcej takich zadowolonych użytkowników a dystrybucje linuxowe zdobędą kolejne pola. Każdy może pomóc promować Linuxa.

  • daro

    Wile jest twierdzeń że linux to i tamto. Ja zauważam ze już na znakomitej większości sprzętu typu: drukarki, dyski wymienne a nawet myszki jest wzmianka o wymaganiach nie tylko winXP/Vista itp ale tez linux. 😉

  • slaveq

    Witam!
    Ja używam ubuntu od wersji 7.04 (z małymi przerwami). Również staram się pokazywać znajomym i rodzinie, że jest to dobry system i jeżeli ktoś chce to pomagam mu go zainstalować. Kilka osób udało mi się przekonać do linuksa. Np. moja mama zawsze używała Windowsa i co kilka dni dzwoniła do mnie, że coś jej nie działa lub ma jakiś problem. Kiedyś jak do niej pojechałem (gdzieś w okolicach świąt Bożego Narodzenia) zainstalowałem jej Ubuntu. I od tego czasu skończyły się telefony z prośbą o pomoc. Wszystko jej działa, nie ma żadnych problemów. Teraz dostała ze szkoły służbowego laptopa z Win XP. I po kilku tygodniach jak rozmawialiśmy to stwierdziła, że jak tylko będziemy się widzieć to mam jej zainstalować Ubuntu bo ona ma już dość „tego cholernego Windowsa” (to jej cytat).
    Inną osobą jakiej pokazałem Ubuntu był mój sąsiad. Gość też nie jest jakimś informatykiem (taki zwykły użytkownik). Po jakiejś rozmowie o Ubuntu dałem mu płytkę z wersją 9.04 (akurat ją dostałem) – tak żeby sobie zobaczył. Jakież było moje zdziwienie jak ze trzy dni później powiedział mi, że już sobie zainstalował i wszystko jest super. Miał wtedy tylko jeden problem z jakim chciał żebym mu pomógł – nie wiedział jak wywalić całkiem Windowsa :-D.
    Podsumowując, również uważam, że linux (a szczególnie takie distro jak ubuntu) jest jak najbardziej dla tzw. zwykłych użytkowników, tylko trzeba im trochę pomóc i pokazać, że linux to nie jest tylko „czarna konsola do wpisywania komend” (a taki stereotyp jeszcze pokutuje u wielu ludzi). Pozdrawiam

  • Tomek

    Ja próbowałem linuxa polecic linuksa wiele razy innym ludziom jak wołały mnie po reinstalacje windows na kilka przypadków przekonałem tylko jedna osobe, ale to wcale nie znaczy że innych nie zacheciłem do linuksa owszem mieli ubuntu ale zawsze cos sie waliło a to nie wszystkie kodeki chodziły chociaz były albo w jednym przypadku u mojego kumpla na platformie amd athlon 64 x2 ubuntu 8.04 stale sie wylogowywał co 30 sek koledze wszystko sie podobało ale ten bład był denerwujacy a tylko na 8.04 chodził mu ubudsl nie wiem jak teraz na 9.04 może sie coś zmieniło jeśli chodzi o taki sprzęt 🙂

  • rryk

    Heh miałem niedługo (gdzieś tak koło 9-12 czerwca) napisać notkę o tej samej tematyce ^^
    A moment jaki mi się najbardziej spodobał to:
    [quote]
    Podobno najlepiej pokazywać na przykładach, dlatego posłużę się takowym. Mój tata – człowiek po czterdziestce, wykształcenie wyższe, całkowicie oddany swojemu hobby, jakim jest jazda konna. Na komputerze zna się tyle o ile, wie jak włączyć, wyłączyć, uruchomić potrzebne programy. Nic więcej go nie interesuje. Strasznie złości go jak musi zbyt długo czekać, aż mu „zaskoczy” jakaś aplikacja… Typowy użytkownik biurowy. Windows strasznie go irytował (każdy wie jak to jest po kilku tygodniach od reinstalacji, wszystko zaczyna zwalniać – oczywiście są sposoby by temu nieco zapobiec, no ale mój tata nie ma na co ani czasu, ani ochoty, on chce żeby to działało szybko i cały czas). Sam nigdy nie podjąłby się instalacji Ubuntu – musiałby czytać fora, dowiadywać się, konfigurować – już wolałby codziennie narzekać na stary, wolno działający system. Na szczęście miał mnie, bynajmniej się nie przechwalam. Zainstalowałem, skonfigurowałem, poustawiałem, pokazałem jak co działa… Niedługo minie rok, a wszystko działa tak samo jak następnego dnia po konfiguracji.[/quote]
    Bo miałem to samo jedynie co musiałem zrobić to zainstalować dodatkowo Virtualboxa i winde bo nie mogłem w żaden sposób ominąć wymaganej do dvrdns przeglądarki winzgrozy no ale uruchomienie tego sprowadza się do dwóch kliknięc i nawet mój ojciec to zajarzył w 2 sec

  • vds

    Jeszcze od nośnie popularyzowania systemów. Trzeba zachwalać to co jest dobre. Bo opowiadając jaki jest linux robimy kontrę dla „pięknych” spotów reklamowych Microsoftu w stylu „Gdzie chcesz dziś iść” lub „Twoja twórczość nasza pasja”. A dla użytkownika końcowego interesuje tylko realizacja konkretnego zadania. Napisanie tekstu, sprawdzenie wiadomości i nie jest ważne czy to jest linux,windows,bsd,solaris byle działało

  • pkor

    Witam,
    Moim zdaniem to wszystko to jednak chyba ślepa uliczka.

    Twierdzę tak ponieważ od kilku lat próbuję zainteresować ludzi Ubuntu, ale są wychodzi na to, że są zbyt leniwi i boją się zmian.
    To co zrobił Microsoft odniosło skutek: preinstalacje na nowym sprzęcie i wprowadzenie do szkół na wszystkich szczeblach swojego oprogramowania!
    Dalej już z górki…
    Jak kupiłem i działa, to po co zmieniać??
    Jak już się czegoś nauczyłem, to po co uczyć się na nowo??
    Jeśli nowe urządzenia lub gry nie działają pod linuksem, to wystarczający argument, żeby go uznać gorszym!
    Jak pokazują statystyki – około 99% użytkowników tak myśli.
    Nie pomogą apele…
    Jeśli pojawią się super netbooki, które najwydajniej będą działać po atrakcyjnie wyglądającym linuksem automatycznie przybędzie entuzjastów. Bez namawiania!
    Jeśli w szkołach pojawi się Open Source jako standard (a jest to w zupełności wystarczające!), to będzie on dalej używany – w domu i w pracy.
    Kiedy w ubiegłym roku rozmawiałem o prezentacjach Ubuntu w szkołach największą przeszkodą okazała się niechęć nauczycieli do zmian. A może ich lenistwo? Nauczycieli!

    Moim zdaniem taka strategia jak powyżej może coś rzeczywiście zacząć zmieniać, ale to nie sprawa entuzjastów, tylko polityki (marketingu) twórców…
    Pozdrawiam

  • Chainz

    Zgadzam się z:
    Faktycznie dla użytkowników liczy się najbardziej realizacja ich konkretnych celi i niestety jeszcze przyzwyczajenia 🙁
    I faktycznie najlepsza promocja to zainstalować i osobiście pokazać – inaczej nie ma szans

    Osobiście próbowałem przekonać do Linux’a (Ubuntu) 3 osoby:

    1. Mój wujek – nigdy wcześniej nie miał kompa, więc sprawa przyzwyczajeń była załatwiona (pójdzie łatwo pomyślałem).
    Złożyłem mu fajnego kompika z 64bit prockiem, ale zainstalowałem Ubuntu 32bit.
    Nic specjalnego wujo nie potrzebował generalnie przeglądać internet – no bomba pomyślałem! Linux będzie perfekcyjny. Podczas instalacji wujek zapytał mnie jak może na tym oglądać filmy. Zaczęło się! Instalacja kodeków i większość filmów poszła… no jakoś przełknął te kilka co nie zadziałały. Potem zapodał mi jakąś płytkę z gazety z jakąś encyklopedią – totalna porażka, po chwili musiałem skapitulować… Potem jeszcze pre płytek z gazetek z identycznym skutkiem.
    Wujo już zaczął kręcić nosem.
    Potem rozmowy przez internet (czytaj Skype).
    Było dobrze bo Skype zadziałał bezproblemowo, do momentu, aż jego kolega po drugiej stronie powiedział, że ma kamerkę.
    Wujo nie mógł być gorszy!
    Próbowałem z 3-ma modelami: Mint, Creative i Logitech – bez skutku w Skype w ogóle nie działały!
    U mnie w domu wszystkie, na kompie wuja żadna.
    Ale wujek nie mógł zrozumieć jak u innych może wszystko działać a u nie go nie!
    Stał się „szczęśliwym” posiadaczem wieszającego się windowsa – zapłacił komuś, żeby mu go zainstalował.
    Tak wiesza mu się od czasu do czasu, ale wszystkie płytki z gazety hulają i kamerka też działa…

    2. Sąsiad – co jakiś czas mu reinstalowałem winde ale zacząłem mu marudzić, że ja mam Linux’a i nie mam takich ustawicznych problemów jak on.
    Pewnego pięknego dnia przyszedł do mnie i sam poprosił, żebym mu zainstalował Linux’a.
    Chłopak młody, więc podszedł do sprawy dość ochoczo – od razu po instalacji podobało mu się!
    … Ale co jakiś czas komp mu robił freez’a no i jego żona nie rozumiała czemu nie może zainstalować sobie GG i co to jest ten Pidgin 😉
    Gość twardo wytrzymał pół roku do kolejnego release’a Ubuntu.
    Jak wyszedł nowy powiedziałem, że u mnie stary też się wieszał, ale ten nowy to już jest klasa – zainstalowałem nówkę.
    Jemu wieszała się po paru minutach działania.
    Po paru dniach poprosił mnie o płytkę z windą – Sam sobie już zainstalował!

    3. Mój tato – ma winde i dużo naprawdę używa excela, ale raczej podstawowe funkcje.
    Pewnego dnia zachciało mu się laptopa – oczywiście postawiłem na nim Kubuntu.
    Znowu pojawił się problem z niedziałającymi płytkami z gazet (no ręce opadają! – widać, że z wujkiem rodzeni bracia).
    Ale na szczęście nie zależało mu na tym tak bardzo.
    Potem mówi że sobie po edytuje swoje papiery w excelku… No i tu otworzył szeroko oczy gdy zobaczył OpenOffice’a.
    No niby wszystko fajnie i kolorowo, ale czemu te wszystkie ikonki inaczej wyglądają i są w innych trudnych do znalezienia miejscach? I gdzie jest ten schowek po prawej stronie?

    Potem mi jeszcze opowiadał, że kiedyś postanowił sobie popracować na lapku i powalczyć z dokumentami – po godzinie usiadł do windy i zrobił co miał zrobić w 5 minut…

    Tu siła przyzwyczajeń wygrała!
    Na lapku pozostało Kubuntu ale miałem nadzieje, że na stacjonarnym wreszcie pozbędę się winzgrozy, no niestety 🙁

    Próbowałem i nadal próbuje polecać ludziom Ubuntu, ale sam mam coraz mnie zapału – ciągle natrafiam na jakieś problematyczne sprawy a i u siebie mam problemy od czasu 8.04 (o zgrozo LTS!).
    8.04, 8.10, 9.04 – wieszają się regularnie na 2 moich kompach posiadających zupełnie różny hardware. Po paru zwiechach w momencie instalacji aktualizacji i komp do reinstalacji.
    9.04 już jakieś 7 razy instalowałem – i jak tu polecać stabilność Linux’a innym jak sam przestaje w to wierzyć?

  • Chainz

    A i prawda – Trzeba od szkół zacząć!
    Ale jak, jeśli ci biedni nauczyciele w szkołach nawet nie wiedzą o istnieniu Linux’a i panicznie boją się wszystkiego innego niż winda???

  • Chainz

    [quote comment=”38337″]Co do 1 i 3 to w którym miejscu zawinił sam Linux?
    2 – po instalacji Windy już się komp/sys nie wiesza?[/quote]

    1 – nie uruchamia płytek z gazet, nie działa kamerka (tu może bardziej sprawa Skype’a, ale jak to wytłumaczyć laikowi który odpowie, że pod windą i na Skype działa?)

    3 – tu może sam Linux bezpośrednio nie zawinił ale przez to że jest inny a „przyzwyczajenie drugą naturą człowieka” – są problemy z przeciąganiem innych na jasną stronę mocy.

    2 – Nie, nie wiesza – to były problemy z beznadziejnymi sterami ATI

  • ementos

    Ja sądzę, że autor artykułu ma rację.
    Można dużo gadać, ale trzeba działać.
    Ja w wakacje zamierzam koledze Ubuntu zainstalować xD
    Mam nadzieję, że zrobię dla Linuksa jak najwięcej 🙂
    Pozdrawiam

  • bogdanbojarski

    [quote post=”8215″]Kiedy w ubiegłym roku rozmawiałem o prezentacjach Ubuntu w szkołach największą przeszkodą okazała się niechęć nauczycieli do zmian. A może ich lenistwo? Nauczycieli![/quote]
    Jestem nauczycielem i w pełni się z Tobą zgadzam. Często wolą jechać na piratach (bo system taki drogi) niż zainstalować alternatywę. Choć jedną osobę przekonałem. Ma Linuksa w domu i w pracy. No udało mi się przeforsować Linuksa jako drugi system w pracowni.
    Poza tym niestety zaczyna się od szkół.

  • steryd_net

    Ja ostatnio się nieźle zdziwiłem. Miałem projektować stronkę internetową dla jednej firmy. Poszedłem na spotkanie, a tam na tapecie Jarząbek! Facet na kompach się nie zna, ale Ubuntu docenił:) Pewnie mu ktoś zainstalował, ale z tym instalowaniem ludziom też należy uważać. Jeśli namówimy ich coś nie będzie działać to się bardzo zniechęcą do Linuksa, a jak się sami zdecydują, to podejdą do tego inaczej.

  • Iskast

    Prawdopodobnie najzdrowszym rozwiązaniem jest przedstawienie wad i zalet tego, co rozumiemy pod pojęciem dystrybucja GNU/Linux i próba zaciekawienia potencjalnej „ofiary” konkretnymi korzyściami płynącymi z migracji. Głupotą jest natomiast wypowiadanie się w samych superlatywach i próba przekonania „na siłę”, co najczęściej doprowadza do niechęci wobec systemu jako takiego, jak i całego środowiska użytkowników.

  • WiateR

    Ja zaczynałem od Mandrivy Free 2008 mimo tego, ze jest strasznie niedopracowana, co chwile się psuła postanowiłem przeć w zaparte i ściągnąłem Ubuntu 8.10 jednak cały czas był ten sam problem z instalacją, zamówiłem więc płytkę no i jest boski 9.04.

    Najgorsze jest właśnie to: problemy z instalacją, albo próba z nieudaną dystrybucją i już się ludzie zniechęcają. Najgorsze, że ludzie nie wiedzą, że aby zainstalować Ubuntu nie muszą wcale całkiem rezygnować z Windowsa. Sam czasem go potrzebuje, przynajmniej dopóki nikt nie napisze programu zastępczego za Active Sync, albo kiedy sam nie nauczę się na tym poziomie programowania aby to zrobić. Używam smartphone’a z Windows Mobile i raz na jakiś czas muszę włączyć winde, żeby zainstalować jakiś programik z exe albo żeby skorzystać z automatycznych ustawień. Wciąż czekam aż linux na urządzeniach smartphone/PPC będzie popularniejszy (Nie mówię tylko o Androidzie).

    Sam staram się namawiać ludzi do linuksa ile wlezie. 🙂
    Propo wróżki zębuszki to nawet Jacek Piekara w jednej ze swych książek stwierdził, że jest sadystką i istnieje. 😀

  • Latirro

    Ja próbowałem przysiąść do linuxa parę razy i dopiero wydanie ubuntu9.04 przyniosło skutek, brat protestował żebym tego nie instalował bo zawsze były jakieś problemy ale postawiłem na swoim, wywaliłem jedną partycję pod windą i zainstalowałem obok ubuntu.
    łatwo nie było, w sumie 3 razy przeinstalowywałem ale gdy instalacja zajmuje niecałe 10minut wliczając w to formatowanie partycji60gb to już na starcie windows się chowa…
    teraz już potrafię sam rozwiązać wiele podstawowych problemów, staram się namawiać ale szczerze nie jest to proste. U mnie w domu rodzeństwo i mama są przeciwko bo wszystko jest inne, choć wcale na dobrą sprawę nie wypróbowywali nigdy pingwina, podobnie ostatnio kumpel kupił nowego lapka z pingwinem, powiedział że nawet go nie odpalił tylko od razu format i instalacja windowsa.. ręce opadają jak się słyszy takie coś żeby nawet nie wypróbować i porównać.
    Pokazuję swoje ubuntu komu mogę, mówię jaka to przyjemność móc ustawić sobie wszystko dokładnie tak jak nam się podoba jak pasuje, ale jak ludzie lenią się nawet wypróbować jaka jest alternatywa to też jest jakaś przeszkoda w promowaniu ubuntu czy innych pingwinów.

  • Zaredir

    Microsoft zajął rynek, i teraz większość osób słysząc „linuks” odpowiada od razu „szajs” – zapytany dlaczego, mamrocze że coś tam nie działa…
    -miałeś linuksa że wiesz?
    -no nie…ale tak mówią
    tak jest w większości przypadków…wg. mnie szkoły powinny od tego zacząć – ok, windows się przydaje, ale pokazujmy też zalety linuksa! Trochę czasu na każdym systemie, i wtedy użytkownik może wybrać…

    Ja sam jeszcze niedawno mówiłem że linuks to badziewie…zaczęły się większe problemy z XP, wziąłem od informatyka płytke z ubuntu 8.10 – najpierw odpaliłem livecd, no fajnie fajnie…przekonałem brata, po okresie strachu przed uszkodzeniem dysku zrobiłem partycję, instaluje pingwinka…i sam zrobił partycję, wszystko śmiga…od kilku dni mam 9.04 i jestem zadowolony…do XP wcale nie zaglądam, poznaję tylko linuksa

    Pokażmy co dobrego ma linuks, teksty typu „brak wirusów” niewielu w tej chwili przekonuje, ale np. fakt, że ja pod windowsem miałem transfery 200kb/s, a pod linuksem mam 600-700 kb/s może coś zdziałać…jeśli dana osoba pozna linuksa na uczelni/w pracy, ktoś tej osobie pokaże zalety tego systemu, i co najważniejsze – będzie ktoś, kto w razie kłopotu pomoże, to linuks zyska nowych użytkowników…

  • RockMan

    Witam.

    Artykuł muszę powiedzieć że zwala z nóg, nie tylko swoją objętością ale i tekstem. U mnie akurat z Linuxem jest trochę inna sprawa. Ja mam i jeszcze jeden kolega we wsi ma Linuxa ja mam Ubuntu 9.04 Jaunty Jacklope a koelga ma Kubuntu, również z waszej strony. Mimo iż Linux nie jest moim pierwszym systemem (Win XP SP3) rodzicom zostawiłem bo mówili że Linux to g***o – a dlaczego?? bo tak im „fachowiec” poradził. Tylko ja sam siedzę na Linuxie i jest to dla mnie wielką przyjemnością. Nie muli się, nie ma CRASH’ów (tak jak w M$ Window$) Lecz żeby nie było tak sielankowo Linux ma 2 minusy:
    1- ciężko się go konfiguruje i gdyby nie ten skrypt zaśmiecał bym wam forum z prośbami o pomoc.
    2-bardzo wciąga 🙂

  • m&m

    jestem też hobbystą komputerowym i uważam ubuntu za naturalny wybór ale propaguje linuxa a w szczególności ubuntu w pracy jako system bezpieczny bez virusów wyjaśniam że na przykład do wchodzenia na stronę twojego banku nie ma lepszego bo nie ma na nim takiej wojny jak na windzie mój bank wymaga do obsługi konta systemu zaktualizowanego i nic po za tym . to jedno a zdarzył mi sie inny przypadek kolega w pracy miał dość windy poleciłem ubuntu ale niestety sam sie wziął za instalkę i poszło nie tak mimo moich instrukcji ,ale nie zrezygnował a ja dałem mu na płytce puppy z angielskim nie ma problemu a był tylko zachwyt oczywiście trzeba było wytłumaczyć jak i co ale teraz chyba nową ksywke zyska linuxik nie poddawajmy sie bo warto pokazywać coś innego a każdy w świecie linuxa znajdzie coś dla siebie i nie będzie to jakiś trend korporacji.

  • Wekmyr

    Proszę was, żebyście nie robili tu kącika wzajemnej adoracji.

    „System bez wirusów i bezpieczny” – Na Linuksie SĄ wirusy i na Windowsie tez (ba, nawet botnety sie znajda). Problem polega na braku edukacji przy nadawaniu praw aplikacjom („o cos wyskoczylo, klikne ok i bedzie spox”). Da się tez zrobic tak że w Linuksie i Windowsie uzytkownik nie bedzie mogl nawet pierdnac bez wpisania hasla. Tylko czy w zamian za takie bezpieczenstwo ludzie sa gotowi poswiecic wygode? Sadzac po glosach odnosnie UAC to nie za bardzo. I system bedzie tak samo zachowany.

    Najprostszego wirusa mogę nawet tutaj wstawic w postaci skryptu basha ktory skasuje katalog domowy bez pytania. Ubuntu zapyta tylko o hasło.

    Nie piszcie tu ze Ubuntu po roku domowego uzytkowania smiga tak samo jak po swiezej instalacji. Spojrzcie na legendarny folder /etc. Tu przyznaje racje uzytkownikom PLD ze taki balagan w systemach debianopochodnych nie powinien istniec.

    Często tu pada argument że gdyby linuksy były preinstalowne to by były bardziej popularne.
    http://osnews.pl/linux-przyczyna-duzej-ilosc-zwrotow-netbookow/
    Tak się kończy zmuszanie do „wolności” rodem sekt. Nic na siłę.

    I to co sami stwierdziliście
    [quote post=”8215″]1- ciężko się go konfiguruje i gdyby nie ten skrypt zaśmiecał bym wam forum z prośbami o pomoc.[/quote
    Dla mnie jest to zasadnicza wada jesli dotyczy to podstawowej funkcjonalnosci.

    Zas co do tego…

    [quote post=”8215″]akt, że ja pod windowsem miałem transfery 200kb/s, a pod linuksem mam 600-700 kb/s może coś zdziałać…je[/quote]

    To na takie głodne kawałki to aż przykro patrzeć.

  • wenazyr

    Używam Ubuntu od około 5 lat i szczerze mówiąc bardzo sobie go cenię nie tylko ze względu na czysty komputer po buszowaniu w necie ale także ze względu na małą awaryjność. Ale z tym masowym rozpowszechnianiem linuxa jednak bym sie wstrzymał. Linux jest dlatego teki bezpieczny bo jest w niszy (stosunkowo mało ludzi go używa), gdy to się zmieni to i bezpieczeństwo bardzo się zmniejszy bo ludzie zaczna na niego pisać wirusy, robaki, konie czy jeszcze inne tam. Mi taka sytuacja jak ta odpowiada – mam fajny, bezpieczny system i na razie nie martwię się niczym.

  • kacpero1094

    Ja z Ubuntu korzystam od roku. Chwalę sobie współpracę z tym systemem. Z Windowsa muszę korzystać w szkole i w domu od wielkiego święta. Jednak Linux, obojętnie jaki, zawsze możliwościami będzie przewyższał Windowsa, dlatego, że pisze go wiele chętnych osób. Jeśli robi się coś co się chce, to robi się to (zazwyczaj) dobrze i wkłada się w to całe serce, programiści Windowsa nie chcą, tylko muszą i może dlatego wiele rzeczy jest niedopracowanych? Niewiem, i nie będę rozważał. Ja się cieszę, że mamy Linuxa.

  • maciej5145

    Autor ma trochę racji, ale niektórych nie idzie przekonać. Czasami słyszę dziwne dyrektywy na temat tego, że używam linuksa. Takich nie przekonamy. Niektórzy się z kolei tym interesują, chociażby, żeby im powiedzieć co to za system. Tu mamy szansę nakłonienia kogoś do spróbowania i zachęcenia. Skwituję to jednym zdaniem. OS, to nasz własny wybór. Pozdrawiam.

  • dworakex

    @wekmyr – na linuxa NIE MA wirusów, robaków czy innych koni trojańskich – na linuxa są EXPLOITY które nie uruchomia Ci się „od siebie” – gdy taki exploit zostanie wykryty, po kilku dniach (czasami nawet godzinach) zostanie wydana łatka – po apdejcie jesteś bezpieczny.

    „Najprostszego wirusa mogę nawet tutaj wstawic w postaci skryptu basha ktory skasuje katalog domowy bez pytania. Ubuntu zapyta tylko o hasło.”

    Ahahahaha, ciekawe jak komuś to dasz? Może powiesz laikowi – „wiesz co wpisz w konsoli z tym pliczkiem wrus.sh `chmod +x wirus.sh` a potem `./wirus.sh`i wpisz tam haslo to zobaczysz fajny efekt na pulpicie”.
    Tak samo to ja mogę na Windowsie, tam nawet hasła nie musisz podawać 😛 I mozesz dodać to do autoruna pendriva 😛 Powiesz „Ale można wyłączyć autoruna.” – „Ale mozna nie wpisywać dziwnych komend i do tego hasła”.

    „Da się tez zrobic tak że w Linuksie i Windowsie uzytkownik nie bedzie mogl nawet pierdnac bez wpisania hasla.” – Jak nie znasz się na tym i tym to nie wypowiadaj się o 2 rzeczach. Ja znam się na linuxie i znam tylko podstawy windowsa (to co w szkole „uczą” :P) więc pisze co wiem. Ale przecież ty jesteś mądrzejszy.

    Chcesz „wnerwiacza” na linuxa (nie wirusa) – proszę bardzo: `echo „sh .x &nsh .x &” > .x ; sh ./x &1 – jeśli dobrze pamiętam to po chwili powinieneś mieć zawias – ale to da się wyleczyć 😉 Ja mam linuxa na pendrivie (2 partycja) dzięki czemu zawszę mogę sobie ponaprawiać, a i rozmiar jest niewielki (około 5MB).
    @wenazyr – jak wyżej. Wiesz, że na linuxie stoi 90% serwerów (jak nie więcej). Taki serwer jest znacznie cenniejszy od twojego kompa z Windowsem 😉 Więc „nisza”.